Tym razem listonosz nie zrzędził, gdy dostarczył mi paczkę z nowymi woskami. Leżała tak biedna w kącie i czekała na otwarcie. Małe, pięknie pachnące tarty błagały o odpalenie.
Jako pierwsza do kominka trafiła ta o zapachu świeżego prania.
Kwintesencja świeżości i esencja ulotności – trudnej do opisania, niemożliwej do schwytania, ale (za sprawą magii Yankee Candle) uformowanej na kształt pachnącej tarteletki. Wosk Clean Cotton jest wszystkim, co kojarzy się z latem, ciepłem i przyjazną atmosferą panującą w rodzinnym domu. Ta niezwykła propozycja w trwały sposób przechowuje aromaty, które – w naturze – są niezwykle ulotne, prawie nieuchwytne. Morska bryza, która przynosi ze sobą zapach dalekich podróży i nuty kojarzące się z praniem suszącym się majestatycznie w lipcowym słońcu – kompozycja letniej świeżości rozjaśni najbardziej ponury, jesienny wieczór!
Clean Cotton bez dwóch zdań zasługuje na uwagę. Biała tarta posiada niesamowicie aromat, który jest wyczuwalny na sucho, jednak po rozpaleniu nabiera mocy.
Czysty zapach kojarzy mi się ze świeżo upranymi ciuchami.
Wyobrażam sobie piękny, słoneczny dzień oraz sznur prania pachnącego najlepszym proszkiem lub płynem.
Już mały kawałek tarty wystarczy, aby pomieszczenie wypełniło się zapachem. Jest na tyle mocny, że wydobywa się na zewnątrz przez otwarte okno i mam wrażenie, że zrobiłam górę prania.
Pomimo swojej intensywności, nie powoduje bólu głowy i można palić go wiele godzin. Po zgaszeniu jest wyczuwalny przez długi czas, co mnie zdecydowanie cieszy.
Wosk można kupić w sklepie Goodies za 8zł.
Genialnie sprawdzi się podczas sobotnich porządków.
Znacie, lubicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.