czwartek, 30 listopada 2017

🌹Czy polubiłam azjatycką maseczkę różaną? Recenzja produktu FRESH FRUIT ROSE.🌹

W sklepie Green Asia pojawiła się masa nowości, a dwie z nich trafiły do mnie. Tym razem do wypróbowania dostałam maseczkę różaną i ogórkową. Kosmetyki azjatyckie bez dwóch zdań przypadły mi do gustu, coraz częściej sięgam po produkty pielęgnujące skórę twarzy.
O produkcie:
Olejek z róży damascena jest równie cenny, jak złoto. A jego wpływ na skórę – wspaniały. Wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych. Chroni komórki przed stresem antyoksydacyjnym. Intensywnie nawilża i zatrzymuje wilgoć w skórze. A Ty każdego dnia stajesz się młodszą wersją siebie. Maska FRESH FRUIT ROSE jest szczególnie polecana do cery suchej, dojrzałej. Jak również cery tłustej, trądzikowej.

Allantion: Alantoina to składnik o działaniu łagodzącym, przeciwzapalnym i regenerującym, który pobudza podziały komórkowe i dzięki temu sprzyja odnowie struktury i gęstości skóry, a także gojeniu uszkodzonego naskórka. Poza tym zmniejsza zaczerwienienie i podrażnienie skóry, działa nawilżająco, zmiękcza i wygładza naskórek, chroni przed czynnikami zewnętrznymi oraz wykazuje również własności przeciw rodnikowe.
WITCH HAZEL DISTILLATE (oczar wirginijski): Szczególnie polecany do cery problematycznej (naczynkowej, trądzikowej). Ma działanie przeciwzapalne, ściągające i antyseptyczne.
HYDROLYZED COLLAGEN: regeneracja skóry, intensywne nawilżenie, rewitalizacja, ujędrnienie, pobudzenie procesu regeneracji, poprawa konturu twarzy
ROSA DAMASCENA FLOWER OIL(Olejek różany): Olejek z róży damascena jest równie cenny, jak złoto. A jego wpływ na skórę – wspaniały. Wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych. Chroni komórki przed stresem antyoksydacyjnym. Intensywnie nawilża i zatrzymuje wilgoć w skórze. Szczególnie polecany do cery suchej, dojrzałej i zniszczonej. Jak również cery tłustej, trądzikowej.
HYALURONIC ACID (kwas hialuronowy): regeneracja skóry, nawilżenie, rewitalizacja, ujędrnienie, pobudzenie procesu regeneracji, poprawa konturu twarzy.
HYDROLYZED SILK (proteiny jedwabiu): Dopowiada za utrzymywanie optymalnego nawodnienia naskórka. Równocześnie zmiękcza i wygładza naskórek. Ze względu na duży rozmiar cząsteczki, nie penetruje w głąb skóry, pozostając na powierzchni (wykazuje doskonałe powinowactwo do powierzchni skóry).

SKŁAD: WATER, ALLANTOIN, UREA, GLYCERIN, WITCH HAZEL DISTILLATE, PARAFINUM LIQUIDUM, HYDROLYZED COLLAGEN, HYALURONIC ACID, HYDROLYZED SILK, HYDROXYRTHYL ETHYKCELLULOSE, ROSA DAMASCENA FLOWER OIL, VITAMIN C, VITAMIN E, DISODUM EDTA, FRAGRANCE
Opakowanie: Szata graficzna zdecydowanie przyciąga wzrok, szczególnie kolorowe obrazki i nieszablonowy kształt. Poza azjatyckimi napisami, na saszetce znajdziemy również informacje po angielsku, co ułatwi nam zrozumienie właściwości. Wewnątrz znajdziemy biały, dość gruby płat, materiał jest odpowiednio wycięty.

Zapach: Po otwarciu opakowania w powietrzu unosi się wyraźny i bardzo przyjemny, różany aromat.
Jest on niezwykle naturalny, a dodatkowo pozostaje wyczuwalny po usunięciu maski.

Konsystencja: Płat został porządnie nasączony odżywczą esencją, dzięki której materiał odpowiednio przylega do twarzy, nie zsuwa się z niej i nie odstaje. Po upływie 15-20 minut płyn pozostaje pochłonięty przez skórę.

Działanie: Pierwsze wrażenie? Moje skóra jest cudownie napięta i jędrna! Drobne podrażnienia na policzkach zostały ukojone, a cera pozostała niesamowicie gładka i miękka. Uważam, że maseczka posiada bardzo przyjemne działanie, spisze się genialnie przed nałożeniem makijażu.

Cena i dostępność: Produkt w sklepie Green Asia kosztuje 9,00 zł.

Podsumowanie: Różana maseczka spisała się a 5, uważam, że skóra po jej usunięciu promieniała.

Lubicie różane kosmetyki?

środa, 29 listopada 2017

Jak skutecznie i bezboleśnie usunąć meszek z twarzy? Recenja kremu do depilacji "Idealna gładkość" od Avonu.

Największą zmorą zapewne większości kobiet jest nieestetyczny meszek na twarzy, który chcemy usunąć  w łatwy i bezbolesny sposób. Krem "Idealna gładkość" poznałam dzięki mojej mamie, która zużyła już kilka opakowań i planuje zakup następnych.
Osobiście sama stawiałam na plastry, lecz porzuciłam je na rzecz kremu, który jest naprawdę interesujący i tani.
O produkcie:
Skuteczna i bezbolesna depilacja włosków na twarzy w kilka chwil? Tak, dzięki kremowi do depilacji Avon.
• łagodny krem do depilacji twarzy
• skuteczny i łatwy w użyciu
• delikatna, nawilżająca formuła z pianką łąkową
• zapewnia gładkość w 2,5 minuty*

Jak działa?
Nawilżający krem do depilacji twarzy pozwoli Ci błyskawicznie pozbyć się niechcianych włosków. Bez maszynek, bolesnego wosku i czasochłonnego depilowania. Krem do depilacji Avon zapewni Ci gładkość już w 2,5 minuty (najdłużej można trzymać do 8 minut).

Jak stosować?
1. Nałóż krem na skórę twarzy, nie wcieraj.
2. Odczekaj 2,5 minuty i zetrzyj niechciane włoski za pomocą dołączonej szpatułki lub wacika. Jeżeli nie da się ich łatwo usunąć, pozostaw krem na skórze trochę dłużej, nie przekraczając 8 minut.
3. Spłucz obficie letnią wodą; nie pocieraj, nie używaj mydła. Delikatnie osusz twarz bez pocierania.
Opakowanie: Krem do depilacji został umieszczony w wygodnej i praktycznej tubce, która jest identyczna, jak w przypadku błyszczyków. Materiał opakowania jest miękki, dlatego nie mam problemów z wyciskaniem kosmetyku. Skośny aplikator ułatwia nakładanie produktu na skórę, a mały otwór pomaga uwolnić odpowiednią ilość produktu. Całość jest oczywiście zapakowana w mały kartonik, na którym znajdziemy najważniejsze informacje. Szata graficzna jest prosta i schludna.

Zapach: Na samym początku zapach jest praktycznie niewyczuwalny, lecz z czasem staje się on chemiczny, aczkolwiek nieuciążliwy. Swoim aromatem przypomina inne kremy do depilacji ciała.

Konsystencja: Kremowy, średniogęsty krem bardzo ładnie rozprowadza się na skórze, nie spływa z niej i nie zastyga. Bez problemu można go usunąć przy pomocy zwilżonego wacika. Kosmetyk jest niesamowicie wydajny, przy regularnym używaniu opakowanie wystarcza na około pół roku.

Działanie: Nakładam grubszą warstwę kremu w miejscu depilacji i czekam około 2,5-3 minuty, a następnie przy pomocy wacika lub patyczka sprawdzam rezultat. Po upływie czasu mogę cieszyć się gładką skórą, która jest pozbawiona niechcianych włosków. Owłosienie zostaje skutecznie usunięte na około tydzień (proces odrastania jest sprawą indywidualną). Podczas nakładania, czekania i zmywania nie odczuwam szczypania, pieczenia. Krem także nie powoduje zaczerwienienia i podrażnienia, całość jest bezbolesna.

Cena i dostępność: Produkt oczywiście można zakupić u konsultantek marki Avon, a jego cena wynosi 12-15 zł. Kosmetyk często jest na promocji, dlatego warto śledzić katalogi.

Podsumowanie: Muszę przyznać, że nie byłam do niego przekonana, dopóki go nie użyłam po raz pierwszy. Zawsze wybierałam wosk, który był bardzo uciążliwy, a metoda niezwykle bolesna. Cieszę się, że znalazłam przyjemny produkt, który działa, a dodatkowo nie uszkadza skóry.

Jaką metodę wybieracie w celu pozbycia się włosków na twarzy?

poniedziałek, 27 listopada 2017

Dlaczego warto złuszczać stary naskórek? Recenzja aktywnego peelingu do włosów i skóry głowy Marion.

Wiele osób zapomina o regularnym peelingu skóry głowy, który jest równie ważny, jak usuwanie starego naskórka pokrywającego ciało. Na gotowy produkt złuszczający marki Marion polowałam już od dłuższego czasu, aż wreszcie udało mi się go dorwać w Biedronce.
O produkcie:
-Seria skutecznie usuwa zanieczyszczenia i nadmiar zrogowaciałego naskórka.
-Odblokowuje ujścia mieszków włosowych i przywraca skórze fizjologiczną równowagę.
-Stanowi pierwszy, niezbędny etap właściwej pielęgnacji skóry głowy.
-Aktywny peeling do włosów i skóry głowy
Oparty na komplementarnym działaniu detoksykacyjnym – aktywnego węgla oraz złuszczającym (mechanicznym) – zmielonych pestek moreli.
Dogłębnie oczyszcza skórę głowy (sebum, produkty do stylizacji włosów), zmniejszając tendencję do przetłuszczania się włosów. Wzbogacony o glinkę kaolin i wulkaniczną, o właściwościach absorpcyjnych (wchłaniają zanieczyszczenia i substancje toksyczne), bakteriobójczych i stymulujących funkcje obronne skóry. Skutecznie uzupełnia niedobory minerałów.

Opakowanie: Zauważyłam, że produkt można także zakupić w saszetkach o pojemności 15g. Ja jednak podczas zakupów skusiłam się na tubkę wykonaną z miękkiego i elastycznego plastiku, który mieści w sobie aż 75g.
Szata graficzna jest minimalistyczna i prosta, przeźroczysta wstawka sprawia, że monitorujemy ilość pozostałego kosmetyku. Otwór opakowania jest bardzo mały, więc nie musimy obawiać się o zbyt dużą ilość wydobytego mazidła.

Zapach: Jestem pozytywnie zaskoczona, ponieważ peeling posiada bardzo przyjemny, świeży, kwiatowy aromat. Nie zostaje on jednak wyczuwalny po umyciu pasm.

Konsystencja: Jasnoszary produkt swoją konsystencją przypomina zwykłą, kremową maseczkę do twarzy z mnóstwem drobinek. Ścierak wykonany z pestek moreli nie jest ostry, dlatego nie podrażnił i nie uszkodził wrażliwej skóry.

Działanie: Kosmetyk dobrze rozprowadza się po skalpie, jednak gdy mam suche włosy.
Jeśli moje długie i gęste włosy są zwilżone, drobinki peelingujące przyklejają się do pasm, przez co wykonanie masażu jest wręcz niemożliwe. Po umyciu pasm szamponem nie pozostają na nich drobinki, ponieważ są w całości spłukane.
Jaki rezultat można osiągnąć? Już od pierwszego użycia zauważyłam, że skalp był jaśniejszy, czystszy i pozbawiony starego naskórka. Bardzo podoba mi się efekt uniesionych włosów, są ładnie odbite od nasady. Mam również wrażenie, że produkt skutecznie przedłuża czas ich świeżości, ponieważ nawet po dwóch dniach wyglądają wyjściowo.

Cena i dostępność: Ja swoją tubkę zakupiłam w Biedronce już kilka tygodni temu za około 6zł. Mniejsze saszetki w drogeriach kosztują zaś w granicy 2-3zł.

Podsumowanie: Peeling ląduje na mojej głowie 2x w tygodniu jak zaleca producent i jestem zadowolona z rezultatu. Moje zdanie popiera również mama, która co jakiś czas walczy z łupieżem. Kosmetyk skutecznie odświeża skalp, sprawia, że wygląda czysto i nieskazitelnie.

Używacie kosmetyków złuszczających stary naskórek na głowie?

niedziela, 26 listopada 2017

Odżywczy żel pod prysznic Zielona Herbata na bazie soli bocheńskiej. Hit czy kit?

Muszę przyznać, że żel pod prysznic na bazie soli bocheńskiej był dla mnie prawdziwą nowością. Produkt został wytworzony przez firmę Bochneris, jest dostępny w 3 wersjach zapachowych: cytrusowym, lawendowym oraz o aromacie zielonej herbaty.
O produkcie:
Odżywczy żel pod prysznic Zielona Herbata na bazie soli bocheńskiej tonizuje, odświeża i oczyszcza skórę. Składniki mineralne soli bocheńskiej regenerują, wygładzają i zmiękczają naskórek. Ekstrakt z liści zielonej herbaty działa przeciwzapalnie, przeciwdrażniąco oraz kojąco i nawilżająco na skórę. Hamuje powstawanie wolnych rodników i pomaga uniknąć uszkodzenia komórek skóry spowodowanych zanieczyszczeniami.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Cocamidopropyl, Betaine, Glycerin, Sodium Chloride, Camellia Sinensis Leaf Extract, Styrene/Acrylates Copolymer, Parfum, Calcium Chloride, Magnesium Chloride, Magnesium Bromide, Sodium Iodide, Potasium Chloride, Potasium, Iodide, Tetrasodium EDTA, Sodium Hydroxide, Magnesium Nitrate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Hexyl Cinnamal, Limonene, CI19140, CI42090
Opakowanie: Żel został umieszczony w podłużnej, przeźroczystej butelce o pojemności 300 ml. Kosmetyk posiada minimalistyczną szatę graficzną, która współgra z innymi kosmetykami firmy Bochneris. Opakowanie posiada wygodny aplikator w postaci pompki, dzięki czemu nie musimy martwić się o wylanie zbyt dużej ilości płynu na gąbkę.

Konsystencja: Jasnozielony żel posiada przyjemną, gęstą, kremową konsystencję, która wytwarza odpowiednią ilość piany.

Zapach: Ogromnym plusem jest fakt, że aromat jest niezwykle naturalny, delikatny i przyjemny. Zapach zielonej herbaty działa relaksująco, pomaga się odprężyć.

Działanie: Kosmetyk skutecznie oczyszcza ciało, sprawia, że po kąpieli jest jedwabiście gładkie i niezwykle miękkie. Produkt posiada odpowiednie pH, które stanowi barierę przed zanieczyszczeniami i wirusami. Dzięki temu produkt nadaje się do regularnej, codziennej pielęgnacji.
Żel pod prysznic nie wysuszył oraz nie podrażnił mojej skóry, mogę śmiało stwierdzić, że działa kojąco i odżywczo. 

Cena i dostępność: Cena produktu wynosi 10,90 zł, można go oczywiście dostać w sklepie internetowym produkujących solne kosmetyki.

Podsumowanie: Produkt posiada niezwykle przyjemny zapach, jest bardzo wydajny i skuteczny. Czego chcieć więcej?

Jaki żel obecnie u Was króluje?

piątek, 24 listopada 2017

Czego ostatnio używam do złuszczania starego naskórka? Recenzja owocowego peelingu agoda acai i wiśnia japońska marki Hean.

Peeling kupiłam już kilka miesięcy temu i używam go systematycznie od dłuższego czasu w celu złuszczenia starego naskórka. Podczas promocji w Rossmannie po raz pierwszy w moje ręce trafił produkt marki Hean o przyjemnym działaniu i niesamowitym aromacie.
O produkcie:
Mieszanka mikrogranulek olejku jojoba i złuszczających drobinek intensywnie usuwa martwe komórki naskórka i odblokowuje pory. Masaż drobinkami pobudza ukrwienie i dotlenia skórę. Peeling Owocowe SPA wzbogacony ekologicznym ekstraktem z jagód Acai(źródło witamin i minerałów), wyciągiem z wiśni japońskiej pobudza zmysłowe oczyszczanie skóry, odżywia, ujędrnia i przeciwdziała starzeniu się skóry. D-panthenol skutecznie nawilża, zapobiega podrażnieniom i nadaje skórze wyjątkową miękkość.
Opakowanie: Tubka o pojemności 200 ml została wykonana z miękkiego i elastycznego plastiku. Atutem opakowania jest przeźroczysty materiał, dzięki czemu możemy monitorować ilość pozostałego kosmetyku. Otwór tubki jest mały, moim zdaniem jest idealnie dostosowany do konsystencji produktu.

Zapach: Dosłownie jestem nim oczarowana! Peeling pachnie niczym domowy kompot babuni ze świeżych owoców. Intensywny aromat wiśni jest przyjemny, kwaskowaty i bardzo naturalny.

Konsystencja: Sądzę, że nie każdemu przypadnie do gustu. Kosmetyk jest dość rzadki, lejący. Wiśniowy peeling zawiera mnóstwo minimalnych, drapiących granulek złuszczających. Pomimo ostrych drobinek kosmetyk nie podrażnia skóry. 

Działanie: Już od pierwszego użycia zauważyłam, że kosmetyk bardzo ładnie złuszcza stary naskórek, pozostawia przyjemnie gładką i miękką skórę. Nie mam do niego zastrzeżeń.

Cena i dostępność: Kosmetyk można zakupić w wielu drogeriach za około 10 zł.

Podsumowanie: Uważam, że jest to całkiem pozytywny produkt, który skutecznie działa.
Dzięki regularnemu złuszczaniu nasza skóra jest oczyszczona, jędrna i przygotowana do dalszych zabiegów.

Jestem ciekawa, jakie kosmetyki złuszczające lubicie najbardziej.

czwartek, 23 listopada 2017

Jak umilić sobie kąpiel w wannie? Recenzja soli bocheńskiej Floris.

Ostatnio wspomniałam Wam o jednym z moich ulubieńców. Mowa o soli kosmetyczno-kąpielowej Floris, która kusi swoim zapachem. W swoich zbiorach posiadam aż 3 wersje- pomarańczową, kokosową oraz połączenie aloesu z pomelo. Uwielbiam dodatki do kąpieli, dlatego nie wyobrażam sobie, aby ich zabrakło.
O produkcie:
Stworzona w oparciu o powstałą z naturalnych solanek z okolic Bochni sól jodowo-bromową, której składniki regenerują, wygładzają i zmiękczają naskórek. Uwalniające się podczas kąpieli składniki mineralne umożliwiają oddychanie jodowym, morskim powietrzem – zapewniając relaks i odprężenie. Dodatek naturalnego, najwyższej jakości kolagenu nawilża i ujędrnia skórę. Produkt posiada doskonałe właściwości myjące, optymalne zawartość składników eliminuje potrzebę stosowania dodatkowych kosmetyków do kąpieli.
Produkt przebadany dermatologicznie. Nie zawiera sztucznych konserwantów. Bardzo dobrze tolerowany przez każdy rodzaj skóry.
Opakowanie: Prosty, plastikowy słoik o pojemności 600 g posiada papierową etykietę, na której zostały wypisane wszelkie informacje na temat kosmetyku. Szata graficzna jest prosta i minimalistyczna. Kosmetyk można również zakupić w małej saszetce 60 g lub opakowaniach mieszczących 1 kg, 1,2 kg, a nawet i 15 kg. Jest to genialne rozwiązanie, ponieważ małe torebeczki możemy zabrać ze sobą na wyjazdy, zwłaszcza wtedy, gdy mamy ochotę na relaksujący odpoczynek w wannie. Duże pudła posłużą zaś dla osób, które mają liczną rodzinę lubiącą kąpiele w soli.

Konsystencja: Drobno zmielona sól o lekko wilgotnej konsystencji bardzo ładnie rozpuszcza się w wodzie i powoduje, że na powierzchni pojawia się piana. Produkt oczywiście delikatnie barwi płyn, im więcej kosmetyku, tym mocniejszy odcień.
Zapach: Posiadam trzy różne zapachy, które są niesamowicie mocne, wypełniają pomieszczenie swoim aromatem. Soczysta pomarańcza, kokos pachnący słodkim Rafaello oraz połączenie aloesu z pomelo to strzał w 10! Producent oferuje aż 14 różnych wariantów zapachowych, znajdziemy tam między innymi Straciatelle, Różę, Konwalię, Wiśnię i wiele innych. Jest w czym wybierać, każdy znajdzie swojego ulubieńca.

Działanie: Podoba mi się fakt, że podczas kąpieli uwalnia się jod, który możemy wdychać nad morzem. Skóra po 20 minutowej kąpieli jest niezwykle gładka i miękka, mam wrażenie, że jest pokryta nawilżającą mgiełką. Dodatek soli pozwala mi się zrelaksować i odstresować po długim dniu. Nie zauważyłam negatywnego wpływu na stan mojej skóry, produkt nie podrażnił i nie wysuszył mojego ciała.

Cena i dostępność: Sól bocheńską można kupić w sklepach internetowych, a ich ceny w zależności od pojemności wahają się w granicy 0,95 zł- 85 zł. Opakowanie o pojemności 0,6 kg kosztuje tylko 6,90.

Podsumowanie: Mogę śmiało stwierdzić, że jestem od nich uzależniona. Używam ich często, ponieważ mają przyjemny wpływ na moją skórę.

Znacie sól Floris?

środa, 22 listopada 2017

🌹🌹🌹Natychmiastowy ratunek dla spierzchniętych dłoni. Recenzja rękawiczek nawilżających od 7th Heaven.🌹🌹🌹

Zimne powietrze w połączeniu z wiatrem to mieszanka zabójcza dla moich dłoni. O tej porze roku skóra w okolicy kostek jest bardzo podrażniona i skłonna do pękania. Nie mogę przyzwyczaić się do regularnego używania zwykłych kremów, dlatego wszelkiego typu rękawiczki są dla mnie chwilowym wytchnieniem. Tym razem skusiłam się na wypróbowanie zestawu od firmy 7th Heaven, którą bardzo lubię i często testuję.
O produkcie:
Nawilżające rękawiczki do dłoni. Zapewniają błyskawiczną pielęgnację dla suchych i szorstkich rąk. Dzięki zawartości masła shea intensywnie nawilżają i zmiękczają naskórek, pozostawiając dłonie delikatne i miękkie w dotyku. Doskonale sprawdzą się również w leczeniu popękanej skóry. Całość wzbogacono o subtelny, różany zapach.

Opakowanie: Wewnątrz sztywnej, foliowej saszetki z przyjemną szatą graficzną skrywa się para rękawiczek. Zostały one wykonane w cienkiego, białego materiału przypominającego gumę. W środku znajdziemy drugą warstwę, ta zaś jest nasączona płynem i przypomina chusteczkę lub włókninę.
Obie rękawice są ze sobą połączone, aby zawartość nie wyschła. Można je rozdzielić jednym pociągnięciem, zakładanie ich na dłonie jest proste i komfortowe. Naklejki w okolicy nadgarstka sprawiają, że produkt nie zsuwa się i pozostaje na swoim miejscu.

Zapach: Czy pachnie różami? Ciężko mi to ocenić, ponieważ aromat jest subtelny i kojarzy mi się ze świeżymi, rześkimi kwiatami. Zapach jest bardzo przyjemny, nie muszą się o niego obawiać osoby, które nie przepadają za różami.

Konsystencja: Rękawice są mocno nasączone odżywczym płynem, po ściągnięciu produktu opuszki są wręcz pomarszczone. Pozostałą esencję należy wmasować w dłonie i cieszyć się rezultatem.

Działanie: Do gustu przypadły mi odżywcze skarpetki, ale rękawice też nie mają sobie równych. Produkt skutecznie nawilża, sprawia, że skóra jest miękka jak jedwab. Mam wrażenie, że kosmetyk również ją delikatnie rozjaśnił.

Cena i dostępność: Rękawiczki nawilżające kosztują około 15 zł i można zakupić je w drogeriach, marketach i sklepach internetowych.

Podsumowanie: Czy przypadły mi do gustu? Tak, ponieważ suche skórki przy paznokciach zostały zregenerowane, a spierzchnięta skóra ukojona. Produkt spisał się na medal, serdecznie go polecam.

Używacie takich bajerów? Może stawiacie tylko na zwykły krem?

wtorek, 21 listopada 2017

❄️❄️❄️#2 Piękna przed świętami. Zimowa pielęgnacja ciała.❄️❄️❄️

Przed nami kolejny tydzień projektu z portalem Trusted Cosmetics i blogerką Różowa Szminka. Ostatnio opisałam obecną pielęgnację twarzy i ust, a teraz przyszedł czas na ciało. Bardzo się cieszę, że jestem posiadaczką wanny. O tej porze roku nie ma nic lepszego niż powrót do domu i relaksująca kąpiel w gorącej wodzie z przyjemnymi dodatkami.
Sole do kąpieli od zawsze goszczą w moim domu. Upodobałam sobie szczególnie produkt Biolove o relaksującym zapachu zielonej herbaty. Naturalna sól z Morza Martwego z dodatkiem regenerującego oleju z pestek winogron sprawia, że skóra jest jedwabiście gładka. Nie mogę pominąć produktów Floris, których głównym składnikiem jest sól bocheńska. Kosmetyki cechują się ciekawymi kolorami oraz niezwykłymi zapachami. Podczas kąpieli jod wywołuje wrażenie kąpieli w morskiej wodzie oraz oddychania jodowanym powietrzem. Obecność jonów wapniowo-magnezowo- bromkowo–jodkowych powoduje aktywną regenerację naskórka, a zastosowanie najwyższej jakości kolagenu doskonale wpływa na poprawę jędrności skóry.

Mam także słabość do wszelkich kuli musujących, które barwią wodę i sprawiają, że skóra po kąpieli jest przyjemna w dotyku. Dzięki kosmetykom Belle Nature oraz Biolove mogę się odprężyć i zrelaksować.

Scrub do ciała Organic Shop ma nie tylko ciekawe opakowanie, ale świetne działanie. Gęsty peeling cukrowy o zapachu mango skutecznie usuwa stary naskórek, dzięki czemu ciało jest jędrniejsze i gładsze. Produkty złuszczające sprawiają, że nakładane olejki i balsamy lepiej wnikają w głąb skóry.
Od kilku tygodniu nie rozstaję się z kosmetykami Le Petit Marseillais, które polubiłam za delikatność, dzięki czemu produkty myjące nie podrażniają mojej wrażliwej skóry. Dodatkowo kusi mnie przyjemny, naturalny aromat, który jest wyczuwalny jeszcze przez długi czas po kąpieli.

Nie jestem fanką wszelkich mazideł i zazwyczaj ich unikam. Jednak do gustu przypadł mi odżywczy olejek Evree Multioils Bomb, który poprawia wygląd blizn i rozstępów, długotrwałe nawilża i ujędrnia. W jego skład wchodzi aż 7 olejków: makadamia, jojoba, migdałowy, awokado, z wiesiołka, z pestek winogron, ryżowy.

Odmładzające mleczko do ciała Mariza nie zawiera parabenów i parafiny, dzięki czemu po nie sięgam. Produkt sprawdzi się również u osób, które jak ja mają problem z bardzo suchą skórą. Kosmetyk bez dwóch zdań nawilża, przynosi ukojenie po kąpieli.

Jestem ciekawa, jakich kosmetyków właśnie Wy używacie do pielęgnacji ciała.
Znacie moich ulubieńców?


poniedziałek, 20 listopada 2017

🍓🍓🍓Jak sprawdził się u mnie truskawkowy żel Le Petit Marseillais?🍓🍓🍓

Po raz pierwszy udało mi się wziąć udział w Ambasadorskim projekcie Le Petit Marseillais.
Do testów otrzymałam żel, uroczy zaparzacz w kształcie truskawki oraz 20 próbek, które miałam przekazać znajomym i rodzinie.
O produkcie:
Delikatny żel pod prysznic Le Petit Marseillais Truskawka dzięki lekkiej pianie łagodnie oczyszcza skórę, otulając ją delikatnym, apetycznym zapachem. Twoja skóra po prysznicu staje się nawilżona i odświeżona.

Opakowanie: Plastikowa butelka o pojemności 400 ml posiada minimalistyczną i estetyczną szatę graficzną. Zatrzask zamykający opakowanie jest na tyle porządny, że otwieranie jest wręcz oporne.
Konsystencja: Żel posiada rzadką, wręcz płynną konsystencję. Dzięki temu produkt jest niezwykle delikatny, a dodatkowo wytwarza mnóstwo piany, która skutecznie myje ciało.
Otwór opakowania jest wprawdzie mały, lecz należy uważać, aby nie wylać zbyt dużej ilości truskawkowego cuda na myjkę.

Zapach: Kojarzycie słodkie, landrynkowe, truskawkowe cukierki? Właśnie z nimi kojarzy mi się aromat. Jest niesamowicie przyjemny, zapach roznosi się po całej łazience. Sądzę, że z powodzeniem może zastąpić nie jedną świeczkę lub odświeżać.
Dodatkowo podoba mi się fakt, że nuty zapachowe są wyczuwalne również po kąpieli, ciało pachnie owocami.

Działanie: Moja skóra jest bardzo kapryśna, więc cieszę się, że żel spisał się celująco.
Produkt skutecznie myje skórę, a przy tym jej nie podrażnia i nie wysusza. Mam wrażenie, że kosmetyk dodatkowo ją pielęgnuje, ponieważ po kąpieli jest miękka i gładka.

Cena i dostępność: Produkty Le Petit Marseillais są dostępne w niemal każdej drogerii, markecie i sklepie chemicznym. Możemy zakupić je w trzech pojemnościach- 250 ml, 400 ml oraz 650. Ich ceny wahają się w granicy 6-20 zł.
Polecam rozglądać się na promocjach, ponieważ niedawno zakupiłam opakowanie o średniej pojemności za około 8 złotych.

Podsumowanie: Truskawkowy żel bez dwóch zdań spełnia moje oczekiwanie. Rodzina jest oczarowana słodkim aromatem, który zachęca do używania. Zdecydowanie polubiłam się z kosmetykami Le Petit Marseillais.

Lubicie produkty LPM?

sobota, 18 listopada 2017

Pielęgnacja wieczorową porą. Kilka słów o masce nawilżającej BELOV Natural Extract BLUEBERRY firming & rejuvenation.

Uwielbiam usiąść wieczorem z dobrą książką lub filmem i nałożyć na twarz maseczkę. Łączę odpoczynek z odpowiednią regeneracją, za co moja cera jest mi wdzięczna. Ostatnio w moje ręce trafiły maski od firmy Green Asia, tym razem wypróbowałam maseczkę nawilżającą, odpowiednią dla cery naczynkowej.
O produkcie:
Maska ta przywraca równowagę wodną w skórze. Sprawi, że skóra będzie optymalnie nawilżona, elastyczna, gładka i lśniąca. Uczyni skórę silną i delikatną zarazem. Zrównoważy odcień skóry. Wzmocni naczynka krwionośne. Odkryje na nowo piękno Twojej skóry. Idealna dla cery suchej i przesuszonej, naczynkowej i z tendencjami do powstawiania stanów zapalnych.
VACCINIUM ANGUSTFOLIUM FRUIT EXTRACT: Borówka brusznica obfituje w wiele substancji o działaniu leczniczym - glikozydy, arbutyna i metyloarbutyna (rozpada się na glukozę i hydrochinon - związek aromatyczny o działaniu pierwotniakobójczym, bakteriobójczym i przeciwwirusowym), kwasy organiczne, garbniki, cukry, witaminy: B1, B2, PP, C. Szczególnie ceniona jako środek antyseptyczny i ściągający (za sprawą garbników katechinowych) oraz wybielający i rozjaśniający plamy pigmentacyjne (dzięki zawartości arbutyny). Ekstrakt z borówki ma silne działanie antyoksydacyjne, które oczyszcza nasz organizm i skórę z wolnych rodników, co przekłada się na opóźnianie procesów starzeniowych i stanowi profilaktykę przeciwnowotworową. Wpływają na uszczelnienie naczyń krwionośnych. Ma zdolność do wiązania (chelatowania) metali ciężkich, np. ołowiu, przez co skutecznie odtruwa organizm. Garbniki, jako substancje ściągające, działają przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, hamują wydzielanie potu i łoju. Zawarte w owocach witaminy, aminokwasy, pektyny i kwasy owocowe działają na skórę zmiękczająco, wygładzająco i nawilżająco. Naturalna witamina C w owocach i liściach jest kilkakrotnie bardziej aktywna niż syntetyczna, gdyż flawonoidy i kwasy organiczne zapobiegają jej utlenieniu. Dobrze wpływa to na biosyntezę kolagenu i stabilność tkanki łącznej, a to korzystnie odbija się na wyglądzie skóry. Witaminy C i A wpływają ponadto na rozjaśnienie cery, pomagają w pozbyciu się piegów i plam pigmentacyjnych.

Skład: WATER, GLYCERIN, BUTYLENE GLYCOL, TREHALOSE, VACCINIUM ANGUSTFOLIUM FRUIT EXTRACT, SNAIL SECRETION FILTRATE, GLYCYRRHIZA GLABRATA ROOT EXTRACT, CAMELLIA SINENSIS FLOWER EXTRACT, GINKGO BILOBA LEAF EXTRACT, CERAMIDE 3, PEPTIDE T., BETAINE, TRIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE, ALLANTOIN, XANTHAN GUM, SODIUM HYALURONATE, PHENOXYETHANOL, FRAGRANCE
Opakowanie: Bardzo podobają mi się azjatyckie saszetki. Na opakowaniu znajdziemy dodatkowo napisy w języku angielskim, co ułatwi nam zrozumienie właściwości. Wewnątrz umieszczony jest biały, materiałowy płat, który został umieszczony na sztywnej folii, która ma ułatwić nakładanie produkty na twarz.

Konsystencja: Byłam zaskoczona, ponieważ maska jest nasączona żelem, a nie zwykłym płynem. Esencja po upływie 25-30 minut wchłania się w głąb skóry, pozostawia jedynie lepką warstwę, którą należy zmyć.

Zapach: Mnie aromat kojarzy się z winem połączonym z kwiatowymi nutami. Zapach jest niezwykle przyjemny i odprężający.

Działanie: Pierwsze co zauważyłam po usunięciu płatu, to niesamowite nawilżenie i odżywienie. Naczynka zostały ukojone, mam wrażenie, że z tego względu są mniej widoczne. Skóra po umyciu była ujednolicona, pełna blasku. Bardzo spodobał mi się fakt, że pozostała gładka, miękka i przyjemnie napięta.

Cena i dostępność: Koszt jednej maseczki wynosi 10,00 zł i można dostać ją w sklepie GreenAsia.

Podsumowanie: Zdecydowanie zaprzyjaźniłam się z maską, która zapewnia zdrowy blask i mocne nawilżenie. Polecam ją bez dwóch zdań.

Lubicie azjatycką pielęgnację?

czwartek, 16 listopada 2017

🌶️ 🌶️ 🌶️ Poznajcie moich ulubieńców. Spicy Lip Gloss od Wibo- błyszczyk powiększający usta. 🌶️ 🌶️ 🌶️

Przez kilka dobrych lat unikałam błyszczyków, ale ostatnio zakupiłam kilka sztuk i noszę je nałogowo. W moich zbiorach pojawiły się dwa kolorki, które naprawdę przypadły mi do gustu. Mowa dziś o produktach powiększający usta- Lip Gloss Spicy od Wibo.
O produkcie:
Zawiera ekstrakt z papryczki chili, działający stymulująco i pobudzająco na krążenie krwi. Powoduje seksowne uwydatnienie i powiększenie ust. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Mieniące się tęczą kolorów refleksy nadają efekt szklistych ust. Kolorystyka zgodna z najnowszymi trendami.
Opakowanie: Plastikowe, przeźroczyste buteleczki posiadają minimalistyczną szatę graficzną. Ostra papryczka w napisie sugeruje, że możemy spodziewać się efektu powiększonych ust. Aplikator jest całkiem spory, płatki i miękki. Bardzo ładnie rozprowadza kosmetyk na wargach. Małym minusikiem jest fakt, że srebrne elementy szybko się rysują, przez co całość wygląda mało elegancko.

Konsystencja: Błyszczyk posiada odpowiednią konsystencję, która nie ucieka poza kontur ust oraz nie sprawia problemów podczas nakładanie. 

Trwałość: Tego typu produkty utrzymają się w stanie idealnym maksymalnie 2 godziny, mnie to zupełnie nie przeszkadza. Błyszczyk schodzi równomiernie, pozostają jedynie nieliczne drobinki.

Odcienie: W moich zbiorach znalazł się numer 8, czyli przepiękna czerwień z dodatkiem opalizującego pyłku na pomarańczowo i czerwono. Kosmetyk zapewnia delikatne krycie, co bardzo mi się podoba.
Następnie skusiłam się na 18, czyli uroczą fuksję z mnóstwem różowego shimmeru.
Błyskotki są na tyle małe, że nie wyczuwa się ich na ustach.
Działanie: Kilka minut po nałożeniu możemy poczuć delikatne mrowienie (na szczęście krótkotrwałe), które nie jest problematyczne. Usta faktycznie wydają się wydatniejsze, jest to jednak minimalny rezultat. Zapewne połyskujące drobinki dodatkowo je powiększają. Bardzo podoba mi się efekt mokrych warg, a przy tym warto dodać, że błyszczyk nie jest lepiący.

Cena i dostępność: Możemy dostać je w Rossmannie za 10,79 zł. Mnie udało się zakupić je na promocji -55%, więc za mniej więcej 5 złotych.

Podsumowanie: Produkt ładnie podkreśla usta, a przy tym ich nie przesusza. Zdecydowanie się z nim polubiłam, często nakładam go na szminkę o satynowym wykończeniu, aby usta wyglądały na pełniejsze.

Czy używacie błyszczyków powiększających usta?

wtorek, 14 listopada 2017

Test plasterków oczyszczających skórę nosa. Wersja damska vs męska od 7th Heaven.

Jeśli zaglądniecie do moich zbiorów, z pewnością znajdziecie kilka zapasowych paczuszek z plastrami oczyszczającymi nos. Używam ich systematycznie, dzięki czemu pożegnałam nieestetyczne zanieczyszczenia, z którymi boryka się większość osób.
Niestety męska część rodziny nie była zachwycona wypróbowaniem pasków , dlatego wraz z siostrą wypróbowałyśmy również wersję męską, ponieważ testy są CZYSTĄ przyjemnością.
Kilka słów o plastrach CHARCOAL PORE STRIPS:
Plastry oczyszczające na nos. Produkt zawiera naturalny węgiel leczniczy, który absorbuje nadmiar sebum, a także wyciąga zanieczyszczenia z mniej widocznych porów wokół nosa. Dodatkowo, pył wulkaniczny oczyszcza martwe komórki, pozostawiając skórę miękką i gładką w dotyku. Charcoal Pore Strips w swoim składzie posiadają również rozjaśniającą i poprawiającą koloryt krzemionkę, a także olejek lawendowy, którego aromat koi zmysły i wprowadza w dobry nastrój.

O wersji męskiej:
Plastry oczyszczające na nos dla mężczyzn. W swoim składzie zawierają naturalny węgiel leczniczy, który pomaga wchłaniać nadmiar sebum i wyciągać zanieczyszczenia z porów wokół nosa. Pył wulkaniczny oczyszcza martwe komórki skórne.
Opakowanie: W obu przypadkach mamy saszetki, które kryją w sobie trzy plastry, każdy z nich jest w osobnym opakowaniu. Szata graficzna w przypadku damskiej wersji przyciąga wzrok dzięki żywym odcieniom, męskie plastry są minimalistyczne, zapewne wpasują się w gusta facetów.
Materiał, z którego zostały wykonane plastry, przypomina mi ten, z jakiego wytwarza się opatrunki. Jest miękki i idealnie przylega do kształtu nosa. Lepka warstwa po drugiej stronie ułatwia naklejanie, plasterek nie sprawia kłopotów podczas ściągania.

Zapach: Wiele osób nie lubi mocnego aromatu, który towarzyszy tego rodzaju produktom. W obu przypadkach delikatny aromat węgla jest na tyle subtelny, że praktycznie niewyczuwalny.

Działanie: Uważam, że obie wersje mają bardzo podobne działanie. Dzięki nim nie muszę martwić się o suchy naskórek oraz drobne zanieczyszczenia. Sądzę, że są to plasterki, które używa się w celu podtrzymania rezultatu. Skóra po ich użyciu jest ładnie oczyszczona, zmatowiona, gładka i przyjemnie miła.
Kosmetyki jednak nie poradzą sobie z większymi zaskórnikami, ponieważ mogą być za słabe.

Cena i dostępność: Cena obu zestawów wynosi około 11-12 złotych. Oczywiście, jeśli jesteście ciekawe rezultatu, to możecie je dostać w sklepach internetowych, drogeriach i niektórych marketach.

Podsumowanie: Zarówno wersja damska, jak i męska nie jest najgorsza, aczkolwiek lubię mocniejszy efekt, zwłaszcza na początku. Każdy ma jednak inną skórę i może właśnie u Ciebie się sprawdzą?

Jakich plasterków używacie najczęściej?

poniedziałek, 13 listopada 2017

#Piękna przed Świętami. Zimowa pielęgnacja twarzy i ust.

Tak wiem, do zimy został jeszcze miesiąc. Jednak na portalu Trusted Cosmetics już teraz rozpoczął się kilkutygodniowy projekt, który powstał również dzięki współpracy z blogerką Różowa Szminka. Kto mnie czyta, ten wie, że uwielbiam wszelkie wyzwania i również do tego podchodzę z niesamowitą przyjemnością. Dziś opowiem o pielęgnacji twarzy i ust, która zmienia się ze względu na porę roku.
Na samym początku kilka słów o kosmetykach pielęgnujących usta, ponieważ ich mam najmniej. O tej porze roku przykładam dużą uwagę do pielęgnacji delikatnych warg, dlatego w mojej torebce nie może zabraknąć pomadek ochronnych Nivea, które odpowiednio zabezpieczają moje usta przed chłodem i wiatrem. Produkt posiada niesamowity zapach, który mobilizuje mnie do regularnego używania.
Błyszczyk Wibo Lip Sensation jest moim faworytem, jeśli chodzi o kolor. W jego skład między innymi wchodzi kwas hialuronowy, który sprawia, że moje wargi są sprężyste, gładkie i miękkie.
Przechodząc już do pielęgnacji twarzy, nie mogę zapomnieć o jej demakijażu i odpowiednim oczyszczaniu. Od paru miesięcy mogę śmiało stwierdzić, że przyjaźnię się z olejkiem Resibo, który wyróżnia wspaniały skład i jeszcze lepsze działanie. Kosmetyk świetnie rozpuszcza sebum oraz usuwa zanieczyszczenia, moja skóra jest porządnie odżywiona i promienna.
Założę się, że różowy płyn micelarny Garnier jest ulubieńcem większości z Was. Produkt skutecznie pomaga mi zmyć makijaż, a jego właściwości kojące pomagają mi w pielęgnacji cery wrażliwej, która jest moim utrapieniem.
Jeśli już o tym mowa, to moim problemem są także naczynka na policzkach. Nie wyobrażam sobie, abym nie używała wody różanej. Kosmetyk od Make me Bio zastępuje także tonik, zdecydowanie łagodzi podrażnienia, a także przyspiesza proces regeneracji skóry. Warto wspomnieć, że woda wzmacnia delikatne naczynka, zapobiega ich pękaniu. Uważam, że jest to mój must have, ponieważ cera naczynkowa nie lubi chłodu.
Peeling Natura Estonica z ekstraktem z płucnicy islandzkiej i bambusa pomaga mi w usunięciu starego naskórka. Należy go regularnie złuszczać, aby odżywcze substancje lepiej wnikały w głąb skóry. Ścierak posiada małe i delikatne drobinki, które nie podrażniają mojej cery.
Moją miłością stały się algi arbuzowe od Bielendy, które dostarczają mojej cerze najpotrzebniejszych witamin i minerałów. Maseczka jest przeznaczona dla osób z naczynkami, ponieważ produkt koi. Niesamowity aromat arbuza i działanie rozświetlające sprawiają, że używam jej z przyjemnością.
Muszę przyznać, że zaprzyjaźniłam się z nawilżającymi maseczkami azjatyckimi, które są dla mnie nowością. W sezonie grzewczym skóra często jest przesuszona i wymaga odpowiednich esencji, które o nią zadbają.
Poza nawilżeniem dbam również o oczyszczenie, dlatego w moich zbiorach nie może zabraknąć glinek i plasterków oczyszczających na nos. Uważam, że są to kosmetyki, których nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce.
Już na samym końcu o dwóch ulubieńcach, a mowa o kremie Lirene C+D. Wprawdzie nie mam jeszcze 30 lat, ale potrzebuję mocnego nawilżenia, które dostarcza mi krem.
Często sięgam również po arganowe mazidło Equilibra, stosuję je zazwyczaj pod makijaż. Dzięki tym kosmetykom moja skóra jest miękka i niesamowicie gładka, a dodatkowo bije od niej zdrowy blask.

Jakich kosmetyków używacie o tej porze roku?

niedziela, 12 listopada 2017

🐌Czy maseczka ze śluzem z ślimaka poradzi sobie z ukojeniem niedoskonałości? PIBAMY SNAIL EXTRACT Multi Nutrient Mask.🐌

Muszę przyznać, że spodobała mi się azjatycka pielęgnacja. Przekonałam się do niej i często sięgam po różne mazidła. W tym tygodniu zafundowałam sobie maseczkę z dodatkiem śluzu ślimaka, który ostatnio jest bardzo popularny.
O produkcie:
Młodsza i piękniejsza Ty, idealna cera, bez zmarszczek, skóra pełna życia. SNAIL EXTRACT Multi Nutrient Mask zmniejsza głębokość i ilość zmarszczek oraz zapobiega powstawaniu nowych. Aktywnie odbudowuje gęstość skóry poprzez stymulację kolagenu. Zapewnia optymalne nawilżenie i odżywienie skóry. Redukuje stany zapalne. Ty zyskujesz nieskazitelną cerę. Podstawowym efektem stosowania wyciągu ze śluzu ślimaka jest przyspieszona regeneracja skóry. Działa on na uszkodzony kolagen (kolagenaza), dostarcza hemocyjaninę bogatą w tlen niezbędny do kształtowania się kolagenu i tworzy sieć strukturalną dla fibronektyny. Wszystko za sprawą glikozaminoglikanów, które wiążą peptydy miedzi i inicjują syntezę kolagenu silniej niż tretinoiny (witamina A) i witamina C.

Skład: AQUA, GELATIN, GLYCERIN, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE, SNAIL SECRETION FILTRATE,HYALURONIC ACID, HYDROLYZED COLLAGEN, RETINYL PALMITATE, PHENOXYETHANOL, RETINOL, ASCORBIC ACID, TARTARIC ACID, BHT, DISODIUM EDTA, POLYVINYL ALCOHOL, PROPYLPARABEN, PARFUM, CITRAL DIMETHYL ACETAL
Opakowanie: Cieszę się, że na saszetce możemy znaleźć również napisy w języku angielskim, ponieważ azjatycka pisownia jest dla mnie prawdziwą magią. Już sama szata graficzna podpowiada nam, że produkt zawiera śluz ślimaka, co zdecydowanie ułatwia sprawę podczas zakupów.
Wewnątrz znajdziemy cienki, biały płat. Maska jest bardzo dobrze wycięta, przylega do twarzy i nie zsuwa się z twarzy podczas noszenia.

Konsystencja: Azjatyckie maseczki są porządnie nasączone płynem. W tym przypadku możemy spotkać lepką esencję, która przypomina śluz ślimaka.

Zapach: Jestem zaskoczona zapachem, który jest bardzo przyjemny, kwiatowy. Świeży i lekki zapach umila domowe spa.

Działanie: Na mojej twarzy pojawiły się drobne niedoskonałości, które bardzo mi przeszkadzały. To był idealny moment na wykorzystanie nawilżającej maseczki, która redukuje stany zapalne. Po upływie 20 minut twarz była zdecydowanie ukojona i mocno nawilżona. Skóra pozostała dobrze napięta i niezwykle gładka, bez dwóch zdań zadowolił mnie ten rezultat.

Cena i dostępność: Moja maska pochodzi ze sklepu Green Asia, gdzie kosztuje tylko 10 zł.

Podsumowanie: Polubiłam kosmetyki z dodatkiem śluzu ślimaka, moja cera była promienna i zdrowa, a efekt utrzymywał się przez dłuższy czas. Regularna pielęgnacja zdecydowanie utrwaliłaby otrzymany rezultat.

Używacie kosmetyków ze śluzem ślimaka?
Co o nich sądzicie?
Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.