sobota, 28 kwietnia 2018

Szybki i łatwy sposób na zwężenie porów. Maseczka od Kafe Krasoty.

Uwielbiam robić zakupy w drogeriach internetowych, ponieważ przez dłuższy czas przeglądam liczne opisy produktów i wyszukuję mnóstwo kosmetyków, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Podczas ostatnich poszukiwań, zainteresował mnie żel, który miał za zadanie zwęzić pory. Żałuję, że kosmetyki Kafe Krasoty nie są popularne, mam nadzieję, że niedługo się to zmieni.


O produkcie:
I etap: Żel-maska zwężająca pory do twarzy przeciwko czarnym kropkom z olejkiem ylang-ylang. Zrównoważony skład maski został opracowany specjalnie do skóry problemowej i porowatej, ze skłonnością do trądziku. Kompozycja olejków eterycznych ma działanie antyseptyczne i ściągające, zwęża pory. Woda kwiatowa Jaśmin, ekstrakty z białej lilii i oczaru mają właściwości antybakteryjne, pomagają w odbudowie uszkodzonej skóry i regeneracji komórek, skutecznie matują skórę, poprawiają cerę.


II etap: Serum utrwalające do twarzy „Głębokie nawilżanie" z kwasem hialuronowym nawilża skórę, przywraca równowagę. Ekstrakt z arniki ma działanie antyseptyczne i gojące. Olej arganowy i proteiny jedwabiu dostarczają witamin i wyrównują koloryt cery.



Sposób użycia: nanieść maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 min. Dla wzmocnienia i utrwalenia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.

Skład: I - Aqua (and) Jasminum officinale (Jasmine Flower water) Flower Extract (Woda kwiatowa Jaśmin), Chamomilla Recutita (Chamomilla) Flower Extract (ekstrakt z rumianku), Fucus Vesiculosus (Fucus) extract (ekstrakt z morszczynu), Urea, Lilium Candidum Bulb (White Lily) extract (ekstrakt z białej lilii), Hamamelis Virginiana (Hamamelis) Leaf extract (ekstrakt z oczaru), Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Urtica Dioica (Nettle) Extract (ekstrakt z pokrzywy), Panthenol, Cananga Odorata (Ylang Ylang) essential Oil (olejek ylang-ylang), Melaleuca alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil (olejek z drzewa herbacianego), Origanum Vulgare (Majoram) Oil (olejek majerankowy), Perfume, Lactic Acid, Salicylic acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

II - Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil (olej arganowy), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olejek migdałowy), Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein (proteiny jedwabiu), Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Flower Extract (ekstrakt z arniki), Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract (ekstrakt z listownicy), Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract (ekstrakt z siemienia lnianego), Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract (ekstrakt z glonów z rodzaju Nannochloropsis), Perfume, Xanthan Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid) (kwas hialuronowy), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Opakowanie: W zielonym, kartonowym pudełeczku zostały osadzone dwa plastikowe pojemniczki. W większym, 15 ml znajdziemy żel-maseczkę, w mniejszym 5 ml zostało umieszczone serum. Szata graficzna jest minimalistyczna, na kartoniku znajdziemy najważniejsze informacje w języku rosyjskim oraz angielskim.

Zapach: Żel posiada elegancki, kwiatowy aromat, serum ma subtelniejszy i słodszy zapach.
Nuty zapachowe zdecydowanie umilają domowe spa, cieszę się, że pozostają wyczuwalne na skórze po usunięciu nadmiaru mazideł.

Konsystencja: Etap pierwszy ma żelową konsystencję, która po nałożeniu zapewnia przyjemny efekt chłodzenia. Jest to niezwykle relaksujące, zwłaszcza po długim dniu w pracy. Etap drugi przypomina treściwe masełko, które w błyskawicznym tempie wnika w głąb skóry.

Wydajność: Niech was nie zwiedzie mała pojemność, ponieważ każdy pojemniczek wystarczył mi aż na trzy użycia. Uważam, że po takim czasie możemy wyrobić sobie opinię na temat mazideł.

Działanie: Żel działa kojąco, przepięknie rozświetla, napina i wygładza skórę. Czy działa? I to jak! Po pierwszym użyciu myślałam, że mam zwidy. Rozszerzone pory na moich policzkach i nosie od zawsze były moją zmorą, więc nie mogłam się nadziwić, że tak niepozorny kosmetyk już przy pierwszym spotkaniu zdziałał cuda. Cera po umyciu nie była matowa, lecz satynowa, wyglądała świeżo i promiennie.
Serum genialnie nawilża, skóra po użyciu produktu pozostawała nieziemsko gładka oraz miękka, uważam, że ten duet sprawdzi się rewelacyjnie przed większymi wyjściami.
Zestaw nie spowodował podrażnienia lub zaczerwienienia oraz nie przesuszył wrażliwej cery.

Cena i dostępność: Maseczki Kafe Krasoty zamawiam w zaufanej drogerii Wizaż24, cena kosmetyku wynosi tylko 7,54 zł, czyli za jeden zabieg płacimy ok. 2,50.

Podsumowanie: Maseczka zwężająca jest moim odkryciem, przy następnym zamówieniu zdecyduję się na zakup większej ilości. Chłodzący żel działa relaksująco, a do tego działa, ponieważ pory są zmniejszone i niewidoczne. Czego chcieć więcej?

Znacie maseczki Kafe Krasoty?
Jeśli nie, to koniecznie musicie to nadrobić.

czwartek, 26 kwietnia 2018

Przegląd lakierów Moov z serii Crazy.

W zeszłym tygodniu skorzystałam ze zniżki na kosmetyki marki Moov oraz darmowej wysyłki w sklepie Kontigo. Z racji tego, że powróciłam do lakierów tradycyjnych, zamówiłam kilka prawdziwych perełek w niezwykle atrakcyjnych cenach. Za 12 sztuk zapłaciłam ok. 35 zł, dziś przedstawię błyszczącą 5 (jest ich więcej) z serii Crazy. 

Moim faworytem jest numerek 7, czyli przepiękny, holograficzny brokat zatopiony w różowym lakierze. Uwielbiam go, ponieważ przy dwóch warstwach możemy zapewnić sobie pełne krycie na płytce. Połyskujące drobinki wyglądają niesamowicie, szczególnie w słońcu.

Srebrny, holograficzny brokat o numerze 2 robi niesamowite wrażenie. Lakier urozmaici zwykły, nudny manicure, prawdziwa perełka dla osób uwielbiających blask.

Jeśli nie macie ochoty na srebro lub róż, to może skusicie się na złoto? Holograficzne niteczki oraz brokat o różnych kształtach i odcieniach wygląda interesująco. Lakier o numerze 1 to nic innego jak przeźroczysty lakier naszpikowany po brzegi mnóstwem błyskotek. 

Ten gagatek o numerze 3 jest rewelacyjną mieszanką metalicznych drobinek oraz czerwonych niteczek. Coś czuję, że kolorowe piegi będą genialnym topem dla spokojnych pasteli.

Jeśli nie przepadasz za kolorami, zawsze możesz zdecydować się na holograficzne nitki oraz brokat w biało-czarnej tonacji. Efektowne malowidło o numerze 6 na bank zagości na moich paznokciach.


Lubicie błyskotki na paznokciach? 
Miałyście okazję używać lakierów Moov?




środa, 25 kwietnia 2018

#3 Azja haul. Co tym razem trafiło w moje ręce? Kilka perełek ze sklepu Tosave.

Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie słyszałam o sklepie Tosave. Przez kilka tygodni zaproszenie do współpracy pozostawało w spamie, ponieważ nie mam zwyczaju sprawdzać tej zakładki w mojej skrzynce. Z racji tego, że już dawno nie miałam okazji przeglądać ofert azjatyckich sklepów, z radością wybrałam kilka perełek.
Czym byłam najbardziej zaskoczona? Szybką dostawą, ponieważ paczka szła do mnie mniej niż 20 dni. Wszystko było dobrze zabezpieczone, zamówienie nie uległo zniszczeniu oraz nie musiałam płacić cła.

Co znajdowało się w środku?
 Muszę przyznać, że najbardziej nie mogłam doczekać się przepięknych pędzelków rodem z "Pięknej i Bestii". Jestem fanką romantycznej historii opowiadającej o Belli oraz księciu, dlatego różane trzonki mnie zauroczyły. Muszę przyznać, że są naprawdę ładnie wykonane i będą genialną dekoracją do zdjęć. Wszystkie kryształki są na swoim miejscu, a farbka nie wychodzi poza wyznaczony kontur.
Włosie jest miękkie i przyjemne w dotyku, zapewne po jakimś czasie pojawi się pierwsze wrażenie. Zestaw 5 pędzli kosztuje $7,13, czyli około 24 zł.

Uwielbiam stemple, dlatego w moim zamówieniu musiała znaleźć się nowa płytka. Postawiłam na mandelę, która niesamowicie podoba mi się na kolorowym lakierze.
Geometryczne wzorki już niedługo zagoszczą na moich paznokciach.
Produkt jest tani, a porządnie wykonany. Płytka kosztuje $0,88, czyli około 3,05 zł.

Na samym końcu zestaw 48 karteczek z naklejkami wodnymi. Nigdy wcześniej nie widziałam takich, czarne i białe wzory po naniesieniu na płytkę będą przypominać stemple, ponieważ ich tło jest przeźroczyste. Całość wyniosła mnie $2,66, czyli około 9,25 zł.

Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z wybranych produktów, na pierwszy rzut oka spełniły moje oczekiwania.

Z jakich azjatyckich sklepów najczęściej korzystacie? Co najczęściej zamawiacie?

wtorek, 24 kwietnia 2018

Czy polubiłam się z kosmetykami z Lidla? Pianka do mycia rąk Cien o zapachu wanilii i mango.

Pamiętam, gdy w drogeriach pojawiły się pierwsze mydła w piance, był na nie prawdziwy szał. Ich ceny jednak wahały się w granicy 8-10 zł za sztukę, dlatego podczas zakupów w Lidlu zaopatrzyłam się w produkty Cien, które zachęcały atrakcyjną ceną.
Wybrałam kosmetyki o zapachu wanilii oraz mango, nie zdecydowałam się na zakup wersji z morelą, ponieważ nie znoszę jej aromatu.


O produkcie:
Niepowtarzalnie lekka i puszysta pianka do mycia rąk idealna do codziennej pielęgnacji rozpieszcza zmysły zapachem,pozostawiając skórę świeżą i wygładzoną.Puszysta pianka do mycia rąk wzbogacona została doskonałym połączeniem naturalnych ekstraktów oraz składnika nadającego skórze miękkość i elastyczność.Zapewnij swojej skórze odpowiednią higienę z niezapomnianym aromatem.Produkt przebadany dermatologicznie.

Wersje zapachowe:
-Kusząca wanilia,
-Soczyste Mango,
-Złocista morela i lilia wodna.



Opakowanie: Plastikowa butelka o pojemności 300 ml została zaopatrzona w poręczną pompkę, która działa bez zarzutu. Muszę przyznać, że szata graficzna niesamowicie przypadła mi do gustu, kolorowe elementy przyciągają wzrok i zachęcają do zakupu.
Ogromnym plusem produktu jest fakt, że kosmetyk jest niezwykle wydajny. Jedno opakowanie wystarczyło mi aż na 2 miesiące.

Zapach: Mydełka posiadają delikatny, naturalny zapach, który pozostaje wyczuwalny na dłoniach po umyciu. Wersja z mango jest słodka, typowo owocowa. Wanilia kojarzy mi się ze słodyczami, obie wersje zapachowe są przyjemne i niedrażniące.

Konsystencja: Zaglądając do butelki, zauważymy płyn o konsystencji wody, który po naciśnięciu pompki zamienia się w pianę. Delikatny mus genialnie oczyszcza skórę z wszelkich zanieczyszczeń.

Działanie: Nie mam zastrzeżeń do mydła, produkt spełnia swoje zadanie. Jednak przy częstym myciu kosmetyk delikatnie przesusza skórę, więc warto zaopatrzyć się w krem.
Jak już wspomniałam, produkt jest niezwykle wydajny, jedno naciśnięcie pompki wystarcza na namydlenie dłoni aż po same łokcie.

Cena i dostępność: Niska cena jest atutem mydła, ponieważ kosztuje tylko 3,99 zł. Można je znaleźć jedynie w Lidlu.

Podsumowanie: Jak na tak niską cenę, muszę przyznać, że produkt zachowuje się poprawnie.

Używacie mydełek w piance?
Jeśli tak, które są Waszymi ulubieńcami?

niedziela, 22 kwietnia 2018

Fruity jungle- krem do rąk o niezwykłym aromacie słodkich owoców.

Często zapominam o regularnym używaniu kremów, moje dłonie przez to cierpią, skóra jest przesuszona i napięta. Ba! Ostatnio w moich zbiorach zabrakło nawet mazidła przeznaczonego do pielęgnacji rąk, dlatego ucieszyłam się, gdy firma Farmapol zrobiła mi niespodziankę. Szybko zabrałam się do testów, nie mogłam oprzeć się kosmetykom o zapachu liczi oraz smoczego owocu.


O produkcie:
Owocowe kremy do rąk w trzech egzotycznych zapachach: acai, liczi, smoczy owoc.
Dzięki zawartości ekstraktów z egzotycznych owoców kremy doskonale nawilżają i pielęgnują skórę dłoni nadając jej przyjemny, owocowy zapach.
Kremy wspomagają regenerację zniszczonej i wysuszonej skóry dłoni, sprawiają, że skóra wygląda na bardziej odżywioną i nawilżoną. Szybko się wchłaniają i wykazują długotrwałe działanie. Pozostawiają na dłoniach egzotyczny, owocowy zapach.
Testowane dermatologicznie.

Skład:
Fruity Jungle Liczi: Aqua, Glycerin, Isopropyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Helianthus Annuus Seed Oil, Litchi Chinensis Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Aroma, Sodium Polyacrylate, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Geraniol, Citronellol.

Fruity Jungle Smoczy owoc: Aqua, Glycerin, Isopropyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Helianthus Annuus Seed Oil, Hylocereus Undatus Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Aroma, Sodium Polyacrylate, CI 16035.

 

Opakowanie: Tubki o wadze 75 g zostały wykonane z miękkiego materiału, dlatego wydobywanie kremu jest łatwe i bezproblemowe. Do gustu przypadła mi oczywiście barwna szata graficzna, która bez dwóch zachęca do zakupu. Kolorowe dodatki oraz smakowite owoce przyciągną wzrok każdego.

Zapach: Mam wersję o aromacie liczi oraz smoczego owocu. Zapach bez dwóch zdań jest atutem kremów, ponieważ jest realistyczny, świeży, słodki i mocny. Jestem zachwycona jego trwałością, ponieważ pozostaje wyczuwalny aż do umycia dłoni. Opcja z pitają (smoczy owoc) jest moim faworytem, kojarzy mi się ze słodkim deserem, zapach produktów jest niesamowicie apetyczny.

Konsystencja: Podoba mi się lekka konsystencja, która natychmiastowo wnika w głąb skóry. Nie pozostawia lepkiej, tłustej warstwy.

Działanie: Produkt przynosi prawdziwą ulgę, skóra jest nawilżona przed dłuższy czas. Krem niweluje efekt ściągnięcia i pieczenia, który doskwiera mi przy częstym myciu dłoni.
Kosmetyk na szczęście nie zawiera parafiny, silikonów oraz parabenów, czyli składników, których należy unikać.

Cena i dostępność: Kosmetyki od kwietnia pojawiły się w drogeriach, czy już zakupiłyście własną, letnią tubkę kremu?

Podsumowanie: Muszę przyznać, że kosmetyk pod każdym względem przypadł mi do gustu. Przepiękne, kolorowe opakowanie, niesamowity zapach oraz przyzwoite działanie sprawiają, że regularnie sięgam po krem. Dzięki temu pożegnałam suchą skórę, która szpeciła wygląd dłoni.

 

Uwielbiacie owocowe kosmetyki?
Może też miałyście okazję wypróbować kosmetyk marki Farmapol?

sobota, 21 kwietnia 2018

🌟Crazy Glitter Top od Miss Sporty. Produkt, dzięki któremu zabłyśniesz!🌟


Jak błyszczeć to na bogato! Buszując po Rossmannie, dotarłam do szafy Miss Sporty. Z racji tego, że lubię ich lakiery, często tam zaglądam i wyszukuję perełek. Tym razem mój wzrok przykuła seria Crazy Glitter, którą pokocha każda sroka.
O produkcie:
Nowe special effect z MISS SPORTY w czterech znakomitych odcieniach z płatkami złota Oszałamiający top coat z płatkami złota Szalony i odważny efekt, który nie pozwoli, aby Twoje paznokcie wyglądały przeciętnie. Doskonały manicure na czas zabawy.

Opakowanie: Buteleczki są okrąglutkie, typowe dla firmy Miss Sporty, jedynym elementem ozdobnym jest naklejka na trzonku. Szklane opakowanie o pojemności 7 ml jest odporne na wypadki, ponieważ już nie raz wylądowało na podłodze.

Pędzel: Włosie jest proste, długie i zaokrąglone na końcu. Dzięki odpowiedniemu kształtowi pędzel ułatwia malowanie. Trzonek posiada odpowiednią długość, idealnie leży w dłoni.

Konsystencja: Top jest dość gęsty, lecz na tyle przyjemny, że nie tworzy nieestetycznych, połyskujących grudek.
Błyszczące płatki ładnie rozkładają się na pomalowanej płytce, efekt jest subtelny. Można go oczywiście stopniować poprzez dokładanie dodatkowych warstw.

Wykończenie: Bezbarwy lakier z mnóstwem zatopionych płatków można dostać w czterech odcieniach. Ja zdecydowałam się na numer 020 (świecidełka opalizujące na niebiesko) oraz numer 030 (świecidełka opalizujące na złoto i różowo). Do wyboru jest także opcja ze złotymi i srebrnymi drobinkami.
Niesamowicie podoba mi się delikatne wykończenie z mnóstwem połyskujących płatków. W świetle wyglądają magicznie.

Trwałość: Mam wrażenie, że ten top jest nie do zdarcia. Nawet po tygodniu wyglądał idealnie, świecidełka nadal się wyróżniały i pięknie błyszczały. Produkt przedłuża trwałość każdego lakieru, dodatkowo maskuje drobne niedociągnięcia.

Sposób usunięcia: Zazwyczaj tego typu produkty sprawiają problem podczas zmywania. Byłam pozytywnie zaskoczona faktem, że już przy pierwszym potarciu wacika drobinki zniknęły. Nie trzeba się mocować z błyskotkami, które zazwyczaj przywierały do płytki.

Cena i dostępność: Jak już wcześniej wspomniałam, kosmetyki Miss Sporty można spotkać w Rossmannie.
Jedno opakowanie kosztuje 8,99 zł, uważam, że cena jest korzystna.

Posumowanie: Różowa wersja podbiła moje serce. Dzięki topom z serii Crazy Glitter możemy pożegnać nudny manicure. Uważam, że o tej porze roku należy poszaleć z błyskotkami.

Co sądzicie o produktach Miss Sporty?
Czy zaprzyjaźniłybyście się z topem?

piątek, 20 kwietnia 2018

Kampania Future Star oraz nowa przesyłka od Pablo Color.

Dzisiaj w moje ręce trafiła kolejna paczuszka od firmy Pablo Color. Wiąże się to oczywiście z udziałem w najnowszej kampanii Future Star, w której mam przyjemność uczestniczyć.
Jest to rewelacyjna okazja do poszerzenia swojej wiedzy o kosmetykach oraz idealna pora na wypróbowanie nowych produktów.
Jak każda nawrócona maniaczka lakierów tradycyjnych (byłam uzależniona od hybryd) zakochałam się w mnóstwie pięknych odcieni, które niebawem zagoszczą na moich paznokciach. Już zaplanowałam kilka postów, więc przygotujcie się na masę nowych treści do przeczytania.
Aby się nie powtarzać, we wcześniejszym poście znajdziecie dokładny opis kosmetyków.
Dzisiaj pokażę Wam inne warianty kolorystyczne i zabieram się do testów.

Ucieszyłam się z faktu, że w moim pudełeczku znalazły się trzy nowe odżywki (z jedwabiem, z diamentem oraz witaminami) oraz oliwka o przepięknym, różanym aromacie.
Moja kolekcja tradycyjnych lakierów poszerzyła się o 23 nowe odcienie (chętnie się nimi z Wami podzielę). Tym razem trafiła mi się partia z mnóstwem żywych i ciemnych odcieni, obecne zestawienie dopełnia poprzednie, które było jasne i cukierkowe.

Ostatnio zrezygnowałam z matowych pomadek na rzecz połyskujących błyszczyków oraz szminek o kremowo satynowym wykończeniu. Produkty ochronne zaś trafią do mojej mamy i siostry, ponieważ nie dokończyłam jeszcze poprzednich zapasów.

Ostatnio na blogu pojawiła się recenzja rewelacyjnego tuszu hipoalergicznego, który ładnie wydłuża i podkręca rzęsy.
Muszę przyznać, że dawno nie używałam cieni, dlatego też testy będą świetną motywacją do wykonania pełnego makijażu. Trafiłam na różne odcienie brązowego, czyli idealnego koloru do dziennego make-up'u.
Na samym końcu znalazłam trzy opakowania z ozdobami do pazurków, które żywią każdy manicure.

Czy miałyście okazję wypróbować kosmetyki Pablo Color?
Może również uczestniczycie w kampanii?




czwartek, 19 kwietnia 2018

Interesujący produkt ze sklepu Kontigo. Pianka peelingująco-myjąca "smoczy owoc" od Biolove.

Już kiedyś Wam wspominałam, że podczas promocji w sklepie Kontigo poczyniłam spore zakupy. Wśród mnóstwa perełek swoje miejsce znalazła też pianka peelingująca o zapachu pitaji. Nigdy wcześniej nie miałam okazji używać kosmetyków z dodatkiem aromatu pochodzącego od smoczego owocu, dlatego byłam podwójnie ciekawa działania i nut zapachowych.

Jak produkt wypadł w moich oczach? Czy jest wart zakupu?

O produkcie:
Pianka peelingująco-myjąca to produkt, który myje, a jednocześnie delikatnie złuszcza naskórek. Regularnie używana sprawia, że skóra staje się miękka, delikatna i nawilżona.

Skład:
SUCROSE, GLYCERIN, AQUA, SODIUM COCOYL ISETHIONATE, COCO-GLUCOSIDE, SORBITOL, DISODIUM LAURYL SULFOSUCCINATE, PARFUM, SODIUM CHLORIDE, BENZYL ALCOHOL, DEHYDROACETIC ACID, D-LIMONENE, CITRAL, LINALOOL, CITRONELLOL, GERANIOL, HYDROXYCITRONELLAL, CINNAMYL ALCOHOL, BENZYL SALICYLATE, COUMARIN, BENZYL BENZOATE, AMYL CINNAMAL, ALPHA ISOMETHYL IONONE, HEXYL CINNAMAL, ISOEUGENOL, CI 75470.

Opakowanie: Plastikowy słoiczek o pojemności 150 ml posiada estetyczną i przyjemną szatę graficzną. Pod zakrętką znajdziemy plastikowe wieczko, które chroni produkt przed zniszczeniem oraz palcami macaczy w sklepie.

Zapach: Nigdy nie jadłam pitaji, więc nie mam pojęcia, jak naprawdę pachnie. Mogę jedynie opisać aromat pianki, który nie robi szału. Osobiście przypomina mi połączenie korzenia pietruszki z intensywną, kaktusową nutą. Może nie jest to zapach moich marzeń, ponieważ wolę słodkie, typowo owocowe aromaty.

Konsystencja: Do gustu przypadła mi konsystencja produktu, która jest niezwykle lekka i przypomina mi piankę Marshmellow fluff. Po roztarciu na ciele możemy zauważyć większe drobinki peelingujące, które są delikatne, a zarazem skuteczne.

Działanie: Kosmetyk jest delikatny i nie podrażnia ciała, dlatego nie przypadnie do gustu osobą, które kochają mocne zdzieraki. Mnie to nie przeszkadza, ponieważ pianka przyjemnie myje i usuwa stary naskórek, spełnia moje oczekiwania. Ciało po kąpieli jest przyjemnie gładkie i miękkie, nie zauważyłam, aby było przesuszone.

Cena i działanie: Za opakowanie w cenie regularnej zapłacimy ok. 25 zł. Kwota do najniższych nie należy, dlatego proponuję poczekać na promocje, które w sklepie Kontigo pojawiają się niezwykle często. Mnie udało się upolować produkt za około 7-8 zł.

Podsumowanie: Piankę polubiłam, ale ze względu na zapach nie wybiorę ponownie wersji ze smoczym owocem. Cieszę się, że zdecydowałam się również na zakup wersji borówkowej, która jest obłędna.
Uważam, że jest to interesujący produkt, który robi wrażenie, chociażby ze względu na ciekawą konsystencję.

Miałyście okazję użyć pianki peelingującej?

wtorek, 17 kwietnia 2018

Nie obeszło się bez zgrzytów. Recenzja gęstego, musztardowego olejku do włosów zapobiegającemu rozdwajaniu i łamaniu się włosów od Fitokosmetik.

Miałam okazję wypróbować już dwie wersje gęstych olejków Fitokosmetik, przyszedł więc czas na produkt zapobiegający rozdwajaniu się pasm. Nie obyło się bez zgrzytów, mogę śmiało stwierdzić, że nie polubiliśmy się przy pierwszym spotkaniu.

Dałam mu szansę i... Co z tego wynikło? Dowiecie się w najnowszej recenzji.
O produkcie:
Gęsty musztardowy olejek do włosów wzmacnia, intensywnie nawilża, ujędrnia, zapobiega łamliwości i rozdwajaniu się włosów, przywraca kolor, nadaje objętość i połysk.

Ekskluzywna receptura gęstego olejku do włosów od Fitocosmetic pozwala osiągnąć maksymalny efekt w 3 minuty! Olejku nie trzeba podgrzewać w wodzie, nie spływa z głowy, można go stosować bez wychodzenia spod prysznica, oszczędność czasu. Innowacyjna formuła gęstego olejku pozwala nanosić go na czyste, umyte włosy, nie pozostawiając tłustej warstwy po spłukiwaniu. Już po pierwszym zastosowaniu widać wspaniały efekt włosy wyglądają zdrowiej od nasady aż po końce!

Składniki aktywne:
Rokitnik - małe syberyjskie jagody rokitnika ałtajskiego zwane w carskiej Rosji „carem jagód”są najbogatszym naturalnym źródłem beta-karotenu, kwasów omega 3 , 6, 7 i 9. Zawiera również 22 kwasy tłuszczowe i 36 typów flawonoidów. Dzięki temu odżywia włosy, zapewnia im zdrowie, siłę i blask. Posiada właściwości regeneracyjne, antyoksydacyjne, wzmacniających naturalną ochronę anty-UV, pomaga powstrzymać wypadanie włosów, działa przeciwłupieżowo oraz poprawia stan samych włosów dodając im połysku.

Olej migdałowy– bogaty w proteiny, sole mineralne, witaminy z grupy B, a także A i E, to naturalna odżywka na matowe, suche i zniszczone włosy, jest bardzo łatwo wchłaniany przez skórę i włosy. Dzięki niemu włosy odzyskują witalność i blask, odżywia osłabione kosmyki, nawilża, sprawia, że włosy stają się bardziej miękkie. Wygładza włosy, wzmacnia je, powstrzymuje wypadanie, łagodzi swędzenie skóry głowy, stymuluje cebulki włosowe co przyspiesza wzrost włosów oraz sprawia, że stają się gęstsze, reguluje wydzielanie sebum i poprawia równowagę skóry głowy. Chroni włosy przed słońcem, piaskiem, wiatrem czy chlorem.

Olej abisyński - otrzymywany jest z nasion modraku abisyńskiego, zwanego również kapustą abisyńska. Charakteryzuje się wyjątkowym działaniem pielęgnacyjnym co zawdzięcza przede wszystkim zawartości ponad 50% nienasyconego kwasu omega - 9 - kwasu eurkowego, który ma silne działanie natłuszczające i nawilżające. Zapobiega niszczeniu włosów, nawilża je, zabezpiecza przed działaniem wysokich temperatur oraz uszkodzeniami mechanicznymi, poprawia ich wygląd, przywraca im piękny blask.

Olej z krokosza barwierskiego - doskonale wpływa na wzrost włosa oraz zdrową skórę głowy ze względu na zawartość witaminy E. Wzmacnia słabe, łamliwe, zmęczone włosy, zapobiega ich wypadaniu, nawilża je. Wnika w strukturę włosa odbudowując ją i domykając łuski włosowe. Po kuracji olejem włosy szybciej rosną, są gładkie, wzmocnione, gęstsze, błyszczące i zdrowe.

Olej jojoba - jest to cenne źródło witaminy E i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Efektywnie wzmacnia cebulki włosowe, stymuluje ich wzrost, przeciwdziała podrażnieniom, normalizuje pracę gruczołów łojowych. Organiczny olej z zebranych ręcznie w samym sercu tajskich tropików orzechów jojoba, odżywia i chroni włosy przed negatywnym oddziaływaniem zanieczyszczonego środowiska. Nawilża i odżywia włosy, zmiękcza je, nadaje im sprężystości, miękkości i puszystości, nadaje włosom połysk, zapobiega rozdwajaniu końcówek. Łagodzi stany zapalne skóry głowy, przyspiesza regenerację komórek, pomaga w walce z łupieżem.

Olej cedrowy - zawiera pięć razy więcej witaminy E niż oliwa z oliwek i 3 razy więcej witaminy F, to jest więcej niż w oleju z ryb. Dzięki temu doskonale odżywia i nawilża włosy i chroni przed szkodliwym wpływem środowiska. A także doskonale regeneruje ich strukturę, zapobiega rozdwajaniu i sprawia, że łatwo się rozczesują, są miękkie i błyszczące.

Ekstrakt z lipy - szczególnie polecany do pielęgnacji włosów zniszczonych, przesuszonych, sztywnych i matowych. Bardzo dobrze nawilża włosy, zmiękcza je i uelastycznia dodatkowo zapewniając ładny połysk. Łagodzi swędzenie i podrażnienie skóry głowy, wspomaga walkę z problemem przetłuszczania się włosów i ich nadmiernym wypadaniem.

Kwas mlekowy - należy do grupy kwasów alfa-hydroksylowych (AHA) występujących naturalnie w ludzkim organizmie – jest jednym ze składników naturalnego czynnika nawilżającego skóry. Pobudza cebulki włosowe co przyspiesza ich wzrost, wzmacnia je i uelastycznia, nawilża, a także nadaje im blasku i jedwabistej miękkości.

Kwas cytrynowy - występuje w owocach cytrusowych, a także m.in. w truskawkach, kiwi, czarnych i czerwonych porzeczkach, jagodach, malinach, borówkach. Pomaga zwiększyć penetrację substancji aktywnych, zmniejsza szorstkość włosów, sprawia, że są lśniące i gładkie. Minimalizuje również niekorzystny wpływ promieni UV i zanieczyszczeń powietrza.

Skład:
Hippophae Rhamnoides Water (hydrolat z rokitnika), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Crambe Abyssinica Seed Oil (olej abisyński), Carthamus Tinctorius Seed Oil (olej z krokosza barwierskiego), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Pinus Siberica Seed Oil (olej cedrowy), Aqua (woda), Tilia Cordata Flower Extract (ekstrakt z kwiatów lipy drobnolistnej), Citric Acid (kwas cytrynowy), Glycerin, Behenamidopropyl Dimethylamine, Glyceryl Monostearate, Parfum, Lactic Acid (kwas mlekowy), Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.
Opakowanie: Jestem zauroczona tymi małymi wiadereczkami z przyjemną, kolorową szatą graficzną. Wieczko jest doskonale zabezpieczone, a otwór pojemnika posiada odpowiednią wielkość.

Zapach: Podoba mi się subtelny, delikatny aromat olejku. Ziołowe nuty bardzo przypadły mi do gustu, żałuję, że nie są wyczuwalne po wysuszeniu pasm.

Konsystencja: W 155 ml opakowaniu znajdziemy treściwy, jasnożółty olejek. Swoją konsystencją przypomina mi gęste masła do ciała, dzięki czemu produkt rewelacyjnie rozprowadza się po pasmach. Ogromnym plusem jest fakt, że kosmetyk nie sprawia problemów podczas zmywania, nie obciąża włosów.
Pomimo małej pojemności wiadereczka produkt jest bardzo wydajny, przy moich długich i gęstych włosach mazidło wystarczyło mi na około 7-8 użyć.

Działanie: Przy pierwszym użyciu poczułam ogromne rozczarowanie, ponieważ nie zauważyłam najmniejszego rezultatu. Nie dałam za wygraną i używałam go regularnie, dzięki czemu kosmetyk stał się moim ulubieńcem!
Za każdym razem widziałam coraz więcej plusów, zaczynając od niesamowitego blasku, a kończąc na dociążeniu i nawilżeniu pasm. Olej świetnie wygładził i ujarzmił moje pasma, sprawił, że przestały się puszyć.
Czy sprawił, że włosy przestały się łamać i rozdwajać? Zapewne produkt sprawił, że były bardziej sprężyste. Uważam, że pojedyncze opakowanie nie spowolni rozdwajania, lecz regularna pielęgnacja tak.

Cena i dostępność: Gęsty olejek kosztuje około 8 złotych, moje opakowanie pochodzi ze sklepu internetowego Wizaż24.

Podsumowanie: Rosyjskie kosmetyki są moimi ulubieńcami, cieszę się, że dałam mu drugą szansę. Rezultat był satysfakcjonujący, niesamowicie przypadł mi do gustu. Pomimo małych zgrzytów zaprzyjaźniłam się z kosmetykiem i zapewne zamówię go ponowie.

Znacie gęste olejki Fitokosmetik?

niedziela, 15 kwietnia 2018

Peeling, który skradł Nasze serca. Ścierak Biolove o niesamowitym, malinowym aromacie.


Chcę dziś wspomnieć o niepozornym produkcie, który skradł nasze serca. Mówię w liczbie mnogiej, ponieważ peeling Biolove zauroczył również moją siostrę. Podczas ogromnych promocji w sklepie Kontigo skusiłam się na kilka produktów, poza wersją malinową wybrałam również słodką borówkę, która czeka na testy.
O produkcie:
Peeling do twarzy oczyszczający. Dzięki zawartości ekstraktu z mango delikatnie wygładza, oczyszcza, nadaje blask i zdrowy wygląd skórze. Nie zawiera: SLSPEG, silikonów, parabenów, barwników, konserwantów, alergenów.

Skład:
AQUA,ALUMINA,PRUNUS AMYGDALUS DULCIS OIL,HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL ,MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL,CETYL ALCOHOL,ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL,CETEARYL ALCOHOL ,GLYCERINGLYCERYL STEARATE ,STEARIC ACID,MANGIFERA INDICA EXTRACT,SCLEROCARYA BIRREA SEED OIL,SODIUM LAUROYL GLUTAMATE,BENZYL ALCOHOLPARFUM,DEHYDROACETIC ACID ,CI75470, BENZYL SALICYLATELIMONENELINALOOLCITRONELLOLCITRAL, GERANIOL.
Opakowanie: Plastikowa, przeźroczysta tubka została wykona z miękkiego materiału, dlatego też wyciskanie produktu jest łatwe i przyjemne. Otwór opakowania jest mały, a szata graficzna prosta i przyjemna.

Zapach: Jestem w nim zakochana! Kto nie kocha aromatu malinowej, słodkiej mamby?
Zapach zdecydowanie pieści zmysły oraz umila domowe spa. Uważam, że takie elementy sprawiają, że częściej sięgam po kosmetyki, a nawet zwiększa to szansę na ich ponowny zakup.

Konsystencja: Uroczy, różowy peeling mechaniczny posiada przyjemną, kremową konsystencję. Na pierwszy rzut oka przypomina ona treściwy krem do rąk, ponieważ malutkie drobinki są niewidoczne. Dopiero po roztarciu jesteśmy w stanie poczuć ścierak. W składzie produktu znajdziemy korund, który zaraz po diamencie jest jednym z najtwardszych minerałów. 
Pomimo swojej mocy produkt nie podrażnia skóry.

Działanie: Po zalecanym 10-minutowym masażu twarzy gołym okiem możemy zauważyć sporą różnicę. Skóra jest idealnie oczyszczona, wszelkie skórki i zanieczyszczenia znikają jak przy użyciu magicznej różdżki. Dzięki zawartości olejków cera jest dodatkowo nawilżona oraz bije od niej promienny blask.

Cena i dostępność: Produkty Biolove można zakupić jedynie w sklepie Kontigo, a sam peeling bez promocji kosztuje około 23 zł. Cena może i nie jest najniższa, lecz 75 ml opakowanie jest niesamowicie wydajne.
Cieszę się, że udało mi się go zakupić na promocji za mniej niż 10 zł. Żałuję jedynie, że wtedy skusiłam się jedynie na jedną sztukę.

Podsumowanie: Uważam, że peeling jest idealnym zamiennikiem zwykłego, sypkiego korundu (sama nie zawsze miałam chęci i czas rozrabiania go z kremami i żelami).
Ciekawy i naturalny skład zachęca mnie do regularnego złuszczania starego naskórka, bez dwóch zdań polecam Wam malinowy ścierak Biolove.

Jestem ciekawa, jaki peeling jest Waszym ulubieńcem.
Co obecnie używacie?

czwartek, 12 kwietnia 2018

Po kilku długich tygodniach wracam do malowania rzęs! Recenzja tuszu hypoalergicznego Pablo Color.

Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, to wiecie, że na kilka tygodni zrezygnowałam z malowania rzęs ze względu na alergię i łzawienie podczas chłodnych, wietrznych dni. Muszę przyznać, że w tym czasie wyzbyłam się mascar, dlatego ucieszyłam się, że w paczce od Pablo Color znalazłam tusz.
O produkcie:
Tusz do rzęs Pablo Color o wyjątkowej formule hypoalergicznej dla osób o wrażliwych oczach. Bezzapachowa maskara niezawierająca w swoim składzie alkoholu. Dzięki niej rzęsy są wzmocnione, elastyczne, zyskują połysk i zdrowy wygląd. Specjalna szczoteczka ułatwia aplikację tuszu i wyeksponowanie nawet krótkich rzęs. Daje trwały efekt.
Opakowanie: Muszę przyznać, że biały kolor plastikowego opakowania wyróżnia się spośród innych buteleczek. Delikatne, złote napisy wyglądają schludnie, szata graficzna przypadła mi do gustu.
Szczoteczka mascary jest klasyczka, prosta. Nabiera odpowiednią ilość mazidła, dzięki czemu nie skleja włosków.

Konsystencja: Tusz już od samego początku posiada odpowiednią konsystencję. Produkt nie jest za suchy ani też za mokry, intensywna czerń genialnie podkreśla włoski.

Trwałość: Kosmetyk nie kruszy się oraz nie pozostawia śladów na dolnej powiece podczas noszenia. Bardzo ładnie trzyma się na rzęsach oraz nie sprawia problemów podczas demakijażu. Jest to niezwykle ważne, ponieważ moje oczy są wrażliwe i często są zaczerwienione.

Efekt: Uważam, że rezultat jest niezwykle naturalny, rzęsy po pomalowaniu są elastyczne, mam wrażenie, że nie nakładałam makijażu. Jak możecie zauważyć, produkt ładnie rozdzielił oraz wydłużył rzęsy, dodatkowo są podkręcone.
Na zdjęciu możecie zobaczyć jak kosmetyk się prezentuje (1 warstwa).
Cena i dostępność: Kosmetyki Pablo Color możemy znaleźć w wielu marketach np. Kaufland, Tesco itd. Oczywiście jest także możliwość zamówienia produktów online w sklepie internetowym. Tusz kosztuje tylko 19,99 zł, uważam, że cena jest naprawdę atrakcyjna.

Podsumowanie: Mogę śmiało stwierdzić, że efekt przypadł mi do gustu. Tusz idealnie nada się do dziennego, eleganckiego makijażu.

Jestem ciekawa, czego obecnie używacie.
Na co zwracacie uwagę podczas wyboru mascary?
Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.