wtorek, 26 marca 2019

Miłość do efektu Cat Eye trwa nadal! Recenzja pomarańczowego lakieru od Born Pretty.

Efekt kociego oka? Uwielbiam! Gdy jeszcze nosiłam hybrydy, miałam ponad 10 różnych odcieni, które w słońcu mieniły się na najpiękniejsze odcienie świata. Połyskująca pręga sprawiała, że manicure wyglądał magicznie i interesująco, dlatego próbowałam znaleźć godnego następcę, tym razem w postaci tradycyjnego lakieru. 
Dzięki kuponowi w sklepie Born Pretty mogłam zamówić kilka produktów, wśród nich produkt właśnie o tym wykończeniu. 


Opakowanie: Mała, zgrabna, szklana buteleczka o pojemności 6 ml posiada minimalistyczną, złotą szatę graficzną. Każde opakowanie zostało dodatkowo zapakowane w biały kartonik, całość tworzy zgrany, estetyczny duet.

Pędzelek: Czarne, długie, proste włosie jest elastyczne, bardzo dobrze rozprowadza lakier po płytce, a przy tym go nie ściąga. Trzonek ma odpowiednią długość, dobrze leży w dłoni, malowanie jest komfortowe. 

Konsystencja: Lakier sam w sobie jest dość rzadki, jednak bardzo dobrze rozprowadza się po płytce. Przy okazji nie spływa z paznokcia oraz nie zalewa skórek, zastyga w ekspresowym tempie, dlatego drobne poprawki należy wykonywać bardzo szybko. 
Z racji tego, że jest to lakier magnetyczny, do wykonania stylizacji musimy użyć specjalnego magnesu, któremu zawdzięczamy połyskującą pręgę. 

Pigmentacja/krycie/kolor: Produkt możemy nanieść na całą płytkę lub skorzystać z pomocy magnesu. Aby osiągnąć pełne krycie, muszę nałożyć dwie warstwy. Producent w swojej ofercie ma aż 8 różnych kolorów, ja zdecydowałam się na:

Elegance of you- czyli piękny, niezwykle soczysty pomarańcz z mnóstwem złotych, błyszczących drobinek. Jeśli osiągnę efekt kociego oka, mogę zauważyć przebijającą się miedź, ta wersja lakieru oczarowała mnie bez dwóch zdań. 

Trwałość: Muszę przyznać, że nie wiedziałam czego oczekiwać. Jedną dłoń pomalowałam dodatkowo topem, ponieważ chciałam sprawdzić trwałość. W każdym przypadku produkt okazał się nie do zdarcia, ponieważ w idealnym stanie wytrzymał 6 dni, następnie go zmyłam. Lakier do samego końca był pozbawiony pęknięć i startych końcówek, byłam niesamowicie zachwycona tym faktem, ponieważ nie zawsze mam czas na poprawki lub częstą zmianę stylizacji. 

Sposób usunięcia: Malowidło można bezproblemowo usunąć przy pomocy zmywacza, produkt nie barwi płytki i skórek. Dodatkowo wypróbowałam już mnóstwo lakierów BP i nigdy nie miałam problemów z alergiami, bólem płytki itd.

Cena i dostępność: Cieszę się, że lakier jest tani, ponieważ kosztuje $2.99 (lekko ponad 11 zł po przeliczeniu). Można go zamówić w sklepie internetowym Born Pretty lub na ich stanowisku na Alieexpress. Jedynym minusem jest czas oczekiwania na przesyłkę, który wynosi 4-5 tygodni. 

Podsumowanie: Lakier wylądował na mojej płytce już kilka razy i za każdym byłam niesamowicie zadowolona. Nie mogłam napatrzeć się na pięknie błyszczące paznokcie. Efekt kociego oka zdecydowanie przypadł mi do gustu, jestem w nim zakochana na nowo.

Lubicie efekt kociego oka?

poniedziałek, 25 marca 2019

Zapach, który otula i pomaga się wyciszyć. A CALM & QUIET PLACE od Yankee Candle.

Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat. Miałam w planach napisać kilka słów o wiosennych perfumach, jednak przez brak sprzyjającej pogody nie zrobiłam zdjęć. Opowiem jednak o wosku Yankee Candle A calm & quiet piece, czyli produkcie, który od dawna chciałam wypróbować.


O zapachu:
Stworzony do kontemplacji, niezwykle zrównoważony zapach, złożony z pozostających w idealnej harmonii delikatnego jaśminu, ciepłego piżma i eterycznej paczuli.

Nuty górne: liść mandarynki
Nuty środkowe: jaśmin, drzewo cedrowe
Nuty dolne: paczula, drzewo sandałowe, bursztynowe piżmo

Niebiesko-szary wosk wygląda niepozornie, estetyczna etykieta kojarzy mi się z czystym pokojem, relaksem oraz chwilą wytchnienia. Szata graficzna jest idealnie dobrana.
Tarta waży 22 g , pozwala mi to na użycie jej 3-4 razy. Moc zapachu oceniłabym jako średnią, mała kosteczka wypełnia pomieszczenie, a nawet ucieka po całym mieszkaniu. Paląc kominek w kuchni, wyczuwam tartę w pokojach, łazience i korytarzu. Ciepły, piżmowy aromat koi i otula, jest delikatnie słodkawy, jednak czuć świeżą, kwiatową nutę. Przełamanie rześkim dodatkiem było idealnym doborem, całość stanowi zgraną kompozycję.
Nie jest mdło, nie jest za intensywnie, nie jest za słodko i męcząco, całość mi się podoba.
Wosk w cenie regularnej kosztuje 9 zł, ja zapłaciłam 6,75 zł, ponieważ jest to zapach miesiąca w sklepie Goodies.

Lubicie takie ciepłe, otulające aromaty?
Może stawiacie na owocowe lub kwiatowe?

poniedziałek, 18 marca 2019

Wosk, który pokocha każdy łakomczuch. Zapach limitowany Wiosna 2019- BELGIAN WAFFLES.

Na blogu pojawiła się już recenzja wosku Floral Candy (KLIK), a dzisiaj przyszedł czas na zapach dla łakomczuszków. Nie mogłam wręcz doczekać się, aż odpalę tartę o zapachu Belgian Waffles, aromat sprawia, że mam ochotę upiec mnóstwo smacznych gofrów. Wiecie, takich chrupiących, pachnących masełkiem, wanilią i słodkim cukrem pudrem.


O zapachu:
Lekkie i puszyste, ciepłe i złocistobrązowe-chrupiące wafle z odrobiną stopionego masła-ulubiony piknikowy przysmak.

Nuty górne: pieczone orzechy pekan, wanilia
Nuty środkowe: maślane wafle, cynamon, roztopione masło
Nuty dolne: bita śmietana

Jasny, pastelowo żółty kolor tarty przypomina mi o surowym cieście na gofry, a szata graficzna naklejki moim zdaniem wygląda kusząco, kto nie ma ochoty na schrupanie świeżych, jeszcze cieplutkich wafli?
Każdy produkt waży 22 g, z racji tego, że zapach jest niesamowicie mocny i przez wiele godzin uwalnia swoje nuty, produkt jest naprawdę wydajny. Już niewielka ilość wosku wystarczy, aby roztoczyć aromat po całym mieszkaniu. Ba! Nawet sucha tarta daje czadu, jej intensywność jest niezwykła, nie trzeba jej podgrzać, aby cieszyć się nutami maślanych gofrów.
Co jeszcze wyczuwam? Słodki cukier, wanilię, pieczone ciasto, całość jest naprawdę realistyczna i przyjemna. Osobiście przepadam za "jedzeniowymi" wytworami Yankee Candle, dlatego ten przypadł mi do gustu i bardzo go polubiłam.
Za każdą tatę zapłacimy 9 zł, ja swoją zamówiłam w sklepie Goodies.

Jak myślicie, polubilibyście taki zapach?

sobota, 16 marca 2019

Te trzy kosmetyki zasługują na uwagę! Moje wrażenie po wypróbowaniu ręcznie robionych kosmetyków indyjskich ze sklepu Diwya. Co sądzę o peelingu, mydełku i masełku?

Gdy przeglądałam story na Instagramie, zauważyłam zdjęcie ręcznie wykonanych kosmetyków marki Diwya Beauty. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, dlatego szybko zapoznałam się z asortymentem. Gdy zauważyłam, że marka oferuje box z miniaturkami, wiedziałam, że muszę go zamówić i zapoznać się z asortymentem, ponieważ pokochałam ich filozofię.
Po pierwsze, produkty nie są testowane na zwierzętach, po drugie firma popiera projekt Zero Waste. Kosmetyki są wegańskie, ręcznie robione, mają naprawdę świetny skład, dlatego uważam, że warto wspierać takie działalności. Wśród wielu cudowności znajdziemy rzeczy do ciała, włosów i twarzy, a także kule do kąpieli.
Pomimo małych rozmiarów (jak już wspomniałam, są to miniatury), produkty są naprawdę wydajne, to wystarczyło, abym opowiedziała Wam o moich pierwszych wrażeniach i wyrobiła sobie o nich zdanie. Na samym początku wybrałam trzy perełki, które testowałam kilka tygodni, a dzisiaj chcę podzielić się moimi spostrzeżeniami o peelingu do ciała, mydełku i masełku.


O peelingu Oh My Sweet Coconut:
W tym peelingu zmieszaliśmy to, co najlepsze w orzechu kokosa. Mąka kokosowa w połączeniu z brązowym nierafinowanych cukrem, idealnie złuszcza martwy naskórek, podczas gdy mieszanka olejów składająca się na nierafinowany olej kokosowy, olej jojoba, oliwa z oliwek extra virgin, olej arganowy, a także witamina E pozostawiają skórę miękką i odżywioną. Olejek eteryczny z drzewa sandałowego koi ciało i umysł.

Skład: Brązowy cukier nierafinowany, Mąka kokosowa, Olej kokosowy Extra Virgin, Oliwa z oliwek Extra Virgin, Olej jojoba, Olej arganowy, witamina E, Olejek eteryczny z drzewa sandałowego, Parfum

O maśle do ciała Kamasutra:
Czas sprawić sobie trochę przyjemności. Rozluźnij mięśnie, podczas gdy masło kakaowe i masło shea jest wmasowywane w Twoją skórę. Olej kokosowy i oliwa z oliwek wtopią się w ciało, pozostawiając ją idealnie odprężoną, a wiórki kokosowe delikatnie złuszczą suche skórki.

Skład: Masło kakaowe (Theobroma Cacao Seed Butter), Masło Shea (Butyrospermum Parkii Fruit), Olej kokosowy Extra Virgin (Cocos Nucifera Oil), Masło z Mango (Mangifera Indica Seed Butter), Olej migdałowy (Prunus Amygdalus Dulcis Oil), Oliwa z oliwek Extra Virgin (Olea Europaea Oil), Olej z orzecha włoskiego (Juglans Regia Oil), Olej pistacjowy (Pistacia Vera Seed Oil), Olej jojoba (Simmondsia Chinensis Seed Oil), Olej arganowy (Argania Spinosa), Olejek eteryczny z mandarynki (Citrus Tangerina Oil), Olejek eteryczny z drzewa sandałowego (Santalum Album Oil), Absolut wanillii (Vanilla Planifolia Extract), Olejek eteryczny z lawendy (Lavandula Angustifolia Oil), Witamina E (Tocopherol), Olejek eteryczny z szafranu (Crocus Sativus Oil), Limoneen, Linalool

O mydełku Tropical Paradise:
Kostka słodko-słona niczym wspomnienie wakacji. Przywraca na myśl kolorowe koktajle z palemką, piaszczyste plaże i egzotyczne owoce.

Skład: Oliwa z oliwek Extra Virgin (Olea Europea Oil), Olej kokosowy Extra Virgin (Cocos Nucifea Oil),Woda(Aqua),Sodium Hydroxide, Masło z mango (Magnifera Indica Seed Butter), Olej rycynowy (Ricinus Communis Seed Oil),Parfum, Olejek eteryczny Ylang-Ylang (Cananga Odorata Flower Oil), Olejek eteryczny z Mandarynki (Citrus Tangerina Oil), Różowa sól himalajska (Himalyan Pink Salt), Barwniki (Mica, Titanium Dioxide, Iron oxides), Limoneen, Linalool

Opakowanie: Peeling jest oczywiście zapakowany w papierową saszetkę zaopatrzoną w zamek strunowy. Z racji tego, że firma przestrzega zasady Zero Waste, nie stosują pakowania kosmetyków w plastik i mnóstwo niepotrzebnych kartoników. Mydło i masełko jest chronione przez papierek z nadrukowanym logo. Na każdym produkcie znajdziemy naklejkę z odręcznym napisem, dzięki temu wiem, że osoba wytwarzająca te perełki wykonuje wszystko ręcznie i dba o zadowolenie klienta.

Zapach: Pod tym względem można oszaleć, ponieważ kosmetyki pachną tak smakowicie!
Scrub przypomina kokosową Princessę, jest słodki, zapach jest niezwykle naturalny i bardzo przyjemny.
Mydełko za to pachnie świeżo, sądzę, że to udane połączenie roślin i cytrusów. Cieszę się, że aromat pozostaje wyczuwalny na skórze, ba! Po wieczornej kąpieli czułam ten zapach nawet następnego dnia, a dodatkowo nawet przesiąkły nim piżamy i ciuchy.
Masełko pokochają miłośnicy kakao i czekolady, ponieważ pachnie niczym apetyczne ciasto, bajka! Trzeba się pilnować, aby nie spróbować ich zjeść!
W moim przypadku aromat kosmetyków odgrywa ogromną rolę, jeśli ten jest obłędny, używam ich o wiele chętniej.

Konsystencja: Jasny peeling jest dość lepki, drobinki wspaniale drapią, są skuteczne. Wygląd ogólny twardego mydełka przypomina mi piaszczystą plażę oraz fale oceanu lub morza, nie bez przyczyny nosi nazwę Tropical Paradise. Produkt w kontakcie z wodą świetnie się pieni (wytwarza niebieską pianę) i myje.
Masełko również jest twarde, jednak w kontakcie z ciepłym ciałem zaczyna się topić. Rozpuszczone olejki wcieram w skórę, nie pozostawiają tłustej, lepkiej warstwy.

Działanie: Produkt ścierający o niesamowitym zapachu bardzo ładnie złuszcza stary naskórek, oczyszcza skórę, pozostawia ją cudownie gładką i niesamowicie miękką. Oleje dodatkowo nawilżają, dzięki czemu nie muszę obawiać się o przesuszenie i podrażnienie.
Muszę przyznać, że polubiłam się z mydłem, które świetnie myje, ciało jest oczyszczone, nie zauważyłam negatywnego wpływu na moją wrażliwą skórę.
W masełku jestem totalnie zakochana, które niesamowicie odżywia (ale nie zapycha), wiórki kokosowe delikatnie drapią i wygładzają, ciało zdecydowanie pokochało właściwości mazidła. Wszystkie kosmetyki tworzą niesamowicie zgrany zestaw.

Cena i dostępność: Kosmetyki Diwya Beauty można zamówić w ich sklepie internetowym, posiadają również konto na Instagramie. Za pełnowymiarowe kosmetyki zapłacimy:
- peeling o pojemności 100g kosztuje 29,99 zł.
- mydło o wadze 150g kosztuje 19,99 zł.
- masło Kamasutra o wadze 110g kosztuje 49,90 zł.
Może i ceny nie są najniższe, jednak kosmetyki są niesamowicie wydajne i mają naprawdę przyjemny składy, są warte każdej złotówki. Z tego, co pamiętam, za zapisanie się do Newslettera dostajemy -15% zniżki na pierwsze zakupy.

Podsumowanie: Ręcznie robione produkty okazały się rewelacyjne, jestem z nich naprawdę zadowolona. Już po pierwszym użyciu wiedziałam, że się z nimi zaprzyjaźnię, moja skóra je pokochała. Już nie mogę się doczekać, aż użyję pozostałych miniaturek, mam nadzieję, że wywołają u mnie podobny zachwyt.

Znacie może firmę Diwya Beauty?
Lubicie naturalne, ręcznie wykonane kosmetyki?

*wpis niesponsorowany, produkty kupiłam sama.

czwartek, 14 marca 2019

Propozycja 10 kolorów, które wiosną będą wyglądać obłędnie. Trendy 2019 roku. Jakie stylizacje będą rządzić?

Zapoznałam się z obecnymi trendami, wiosną będą rządzić bogate zdobienia, brokaty, błyskotki, koral i nudziaki. Spośród produktów w mojej kolekcji wybrałam kilka lakierów, które moim zdaniem o tej porze roku będą wyglądać niesamowicie. Muszę przyznać, że "paznokciowa moda" w 2019 roku bardzo przypadła mi do gustu, z chęcią będę korzystała z pomysłów.

Jeśli już o błyskotkach mowa, sądzę, że świetnym topem będzie produkt, który przypomina efekt syrenki. W świetle mieni się na kilka kolorów, między innymi na: złoty, zielony, niebieski i różowy.
Taki żuczek na bank zwróci uwagę, chociaż na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie. Można nakładać go na czarną lub kolorową bazę, a efekt będzie nieziemski.

Zostańmy przy błyskotkach, a konkretniej przy kolejnym lakierze nawierzchniowym. W bezbarwnym produkcie zostały zatopione holograficzne płatki, które mienią się na tysiące różnych barw. Kosmetyk urozmaici nudny manicure, jestem na tak!
RECENZJA- KLIK

Postanowiłam opowiedzieć również o lakierach holograficznych w dwóch odcieniach. Skoro wiosną ma rządzić przepych i blask, zdecydowałam się na umieszczenie ich w zestawieniu. Na samym początku wręcz nudziakowy róż, subtelny, dziewczęcy.

Z drugiej strony mam również ochotę na coś zdecydowanego, dlatego nie mogłam pozostawić obojętnie ciemniejszego, landynkowego różu. Połyskujące drobinki odbijają światło, blichtr pełną gębą.

Czy podoba Wam się koral? Mnie bardzo! Barwa roku 2019 bez dwóch zdań będzie często gościła na moich paznokciach. W moim zestawieniu pojawią się dwa odcienie koralowego, ponieważ nie każdy przepada za żywym, wręcz neonowym kolorem, który pojawił się jako pierwszy.
RECENZJA- KLIK

Następnie jaśniejszy, pastelowy koral wpadający w łososiowy. Ta barwa również do mnie przemawia, jest spokojniejsza, nie rzuca się tak w oczy, dlatego nada się dla osób lubiących trendy, a nie chcących się wyróżniać.
RECENZJA- KLIK

Jestem zauroczona efektem kociego oka, metaliczny pomarańcz w kontakcie z magnesem potrafi oczarować. Na płytce możemy zaobserwować pręgę, która mieni się podczas poruszania dłonią.

Część dalsza świecidełek, tym razem już stonowany, pastelowy, perłowy róż, pozostawiający jasną poświatę.
RECENZJA- KLIK

Z racji tego, że nudziaki zawsze są na topie, postanowiłam zaproponować Wam dwa różne kolory. Pierwszy, cielisty beż podpasuje osobom, które kochają minimalizm.

Drugi nude jest hitem 2019 roku, brzoskwiniowy beż wygląda delikatnie, jasne barwy są w modzie. Naturalnie wyglądające stylizacje paznokci są prawdziwym trendem.

Co sądzicie o moich propozycjach?
Czy skorzystacie z trendów?

piątek, 8 marca 2019

Co sądzę o nowej serii limitowanej Yankee Candle? Wosk FLORAL CANDY.

O matko! Jak dawno nie było na moim blogu recenzji wosków Yankee Candle. Miałam spore zapasy, które zmalały i ciągle zwlekałam z zakupem nowości. Gdy zobaczyłam w sklepie nową, limitowaną serię wypuszczoną z okazji nadchodzącej wiosny, wiedziałam, że muszę ją kupić.


O zapachu:
Kolorowe kwiatki błyszczące kryształkami cukru i delikatnie ułożone na kremowej polewie.

Nuty górne: wata cukrowa, nektar brzoskwini, czerwona porzeczka.
Nuty środkowe: delikatny jaśmin, kwiat dzikiego bzu, różowy wiciokrzew.
Nuty podstawy: fiołek pachnący.

Urocza, kwiatowa, wręcz przesłodzona szata graficzna naklejki bez wątpienia kojarzy mi się z dekoracjami, które umieszczamy na tortach oraz innych przysmakach. Mała tarta w różowym kolorze waży 22g, taka ilość produktu pozwala mi na połamanie jej na 4 części. Mam mały kominek, a ta ilość zupełnie wystarczy, aby w pomieszczeniu można było delektować się aromatem.
Jeśli już o nim mówimy, to muszę przyznać, że zapach jest naprawdę przyjemny.
Cukrowe, słodyczowe nuty zostały przełamane przez rześkie i świeże owoce. Po rozpaleniu dodatkowo po kilku minutach możemy wyczuć kwiaty, całość tworzy naprawdę zgrany duet. Moc wosku jest średnia, dzięki temu kompozycja nie jest mdląca i męcząca.
Tarty Yankee Candle kosztują 9.00 zł, ja swój zamówiłam w sklepie Goodies.

Mieliście okazję poznać nową serię limitowaną?

czwartek, 7 marca 2019

Który produkt skutecznie nawilża oraz odżywia skórki i paznokcie? Fresh&Natural- cytrynowy balsam.

Moje skórki od zawsze były moim kompleksem, ponieważ pomimo starań pozostawały suche. Teraz oczywiście wyglądają o niebo lepiej, polubiłam ich pielęgnację i często wyszukuję perełki, które mi to ułatwiają. Czy już wspominałam, że lubię zakupy w DOZ? Często można znaleźć tam kosmetyki, których nie widziałam w drogeriach lub apteka oferuje korzystne promocje i spore zniżki.
Tym sposobem nabyłam cytrynowy balsam od Fresh&Natural, marki, której byłam ciekawa od dłuższego czasu.


O produkcie:
Cytrynowy balsam do skórek i paznokci -przeznaczony do skóry suchej i zniszczonej oraz łamliwych paznokci. Wzmacnia paznokcie, regeneruje i odżywia skórę rąk.

Skład: Vitis Vinifera Seed (Grape) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit, Cera Flava, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Argania Spinosa Nut (Argan) Oil, Olea Europaea (Olive) Oil, Calendula Officinalis Flower Extract, Tocopherol Acetate, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Limonene*,Citral*, Linalool*, Citronellol*, Geraniol*

*Składniki naturalnego pochodzenia występujące w olejkach eterycznych.
Właściwości

Cytrynowy balsam do skórek i paznokci Fresh&Natural
- Regenerujący balsam do skórek i paznokci z wyciągiem z nagietka i masłem shea.
- Zmiękcza i odżywia twarde i suche skórki.
- Wzmacnia płytkę paznokcia, co zapobiega ich łamliwości.
- Bogaty skład szybko regeneruje i odżywia dłonie.
- Balsam o świeżym, cytrynowym zapachu.
- Idealnie sprawdzi się w szybkiej i skutecznej kuracji zniszczonych dłoni.
- Przyspiesza gojenie się ran, ma działanie przeciwzapalne i przeciwbakteryjne.
- Dobrze regeneruje i nawilża skórę.
- Wzmacnia paznokcie i zapobiega ich rozdwajaniu się.

Składniki aktywne:
Macerat z nagietka z upraw ekologicznych - chroni przed zapaleniami skóry, działa bakteriobójczo, nawilżająco i zmiękczająco.

Olej z pestek winogron - odżywia, natłuszcza, uelastycznia.

Masło shea - regeneruje, natłuszcza, odżywia.

Wosk pszczeli - ochrona i regeneracja.

Olej rycynowy - zmiękcza, wygładza, chroni.

Olej arganowy - ujędrnia, napina, działa antyoksydacyjnie.

Witamina E - działa antyoksydacyjnie, wygładza, stymuluje produkcję kolagenu.
Produkt konserwowany witaminą E oraz ekologicznym konserwantem certyfikowanym przez ECOCERT.

Opakowanie: Malutki, aluminiowy słoiczek mieści w sobie 15 ml produktu. Szata graficzna jest prosta, minimalistyczna. Zakręcane wieczko chroni produkt przed środowiskiem zewnętrznym, a jeśli już o nim mowa, to najlepiej wyciągać produkt przy pomocy szpatułki lub patyczka. Nie lubię wkładać palców bezpośrednio do kosmetyku, a w przypadku tego balsamu byłoby to dość trudne.

Zapach: Produkt pachnie rześką, kwaśną cytryną. Zdecydowanie lubię ten aromat.

Konsystencja: Kosmetyk o białym kolorze jest dość twardy, ciężko wyciągnąć go palcami z pudełeczka, jednak w kontakcie ze skórą zmienia swoją postać, wygląda jak typowy olejek.

Działanie: Cytrynowy balsam skutecznie zmiękcza skórki, można je bezproblemowo odsunąć przy pomocy drewnianego patyczka. Produkt porządnie odżywia i nawilża skórki oraz płytkę, pazurki są wzmocnione, twarde, odporne na uszkodzenia, rozdwojenia i złamania. Suche i zrogowaciałe okolice paznokcia nie są już problemem, regularna pielęgnacja sprawia, że dłonie pozostają zadbane, wyglądają schludnie i estetycznie.

Cena i dostępność: Za słoiczek balsamu zapłacimy 10,99 zł w aptece DOZ, kosmetyki Fresh&Natural można kupić w większości drogerii i sklepów internetowych.

Podsumowanie: Muszę przyznać, że polubiłam ten produkt. Olejki szybko wnikają w głąb skóry, nie pozostawiają tłustej, lepkiej warstwy. Produkt jest skuteczny, otrzymany rezultat jest zadowalający.

Korzystacie z takich kosmetyków?
Może wolicie zwykłe oliwki?

*wpis niesponsorowany.

wtorek, 5 marca 2019

Czy warto kupić lakier holograficzny do stemplowania? Recenzja dwóch przyjemniaczków od Born Pretty.

Efekt holo uwielbiam, to nie tajemnica! Od zeszłego lata zastanawiałam się nad zamówieniem kilku połyskujących lakierów do stemplowania, ale zawsze wybierałam coś innego i stawiałam na podstawowe kolory. Podczas sprawdzania oferty pod koniec grudnia, w sklepie Born Pretty zauważyłam nowości w pięciu odcieniach. Ja zdecydowałam się na zakup dwóch, skorzystałam z otrzymanych bonów na zakupy, dzięki temu zamówiłam kilka prawdziwych perełek.


Opakowanie: Szklane buteleczki o pojemności 6 ml przyszły o mnie zapakowane w biały, estetyczny kartonik, na którym zostały umieszczone najważniejsze informacje. Szata graficzna jest schludna i prosta, złote elementy wyglądają naprawdę ładnie. Pod spodem opakowania znajdziemy naklejkę z nazwą lakieru.

Pędzelek: Długie, proste włosie jest elastyczne, dlatego malowania całego paznokcia lub nanoszenie na płytkę jest naprawdę komfortowe. Trzonek dobrze leży w dłoni, ten u lakierów do stemplowania różni się odcieniem, ponieważ jest jasny. Dzięki temu o wiele łatwiej jest odszukać odpowiednią buteleczkę.

Konsystencja: Muszę przyznać, że byłam nią zaskoczona. Produkt jest dość rzadki, ale rewelacyjnie rozprowadza się po płytce i przenosi na stempel. Nie sprawia kłopotów podczas odbijania, zastyga w ekspresowym tempie, a do tego się nie rozmazuje. Lakier można oczywiście nakładać też na całe paznokcie, pomimo swojej konsystencji produkt nie spływa i nie zalewa skórek.

Pigmentacja/krycie/kolor: Lakier można nakładać na całą płytkę, w tym przypadku należy położyć dwie warstwy, aby osiągnąć pełne krycie. Wiadomo, w przypadku stemplowania kolor jest jaśniejszy, na czarnym tle widać głównie zarys wzoru i mnóstwo pięknych, połyskujących drobinek.
Na białej bazie kolor jest widoczny, wygląda tak samo, jak w buteleczce.
Spośród pięciu odcieni, ja zdecydowałam się na zakup dwóch:

Flowers in The Fog- ten kolor moim zdaniem jest przepiękny! Miedziany pomarańcz nigdy do mnie nie przemawiał, nie malowałam paznokci na ten kolor, lecz wersja holograficzna mnie oczarowała.
Silent Rain- żółte, słoneczne złoto również wygląda cudownie. Fanką złota również nie byłam, jednak ta barwa także przypadła mi do gustu.

Trwałość: Wersja stemplowa zależy od nałożonej bazy. Jeśli nakładamy lakier na hybrydę, manicure wytrwa kilka tygodni w stanie idealnym. Produkt nałożony na całą płytkę bez zniszczeń wytrzyma ok. 5 dni. Po tym czasie można zaobserwować delikatne starcie końcówek, nie pojawiają się jednak pęknięcia i odpryśnięcia.

Sposób usunięcia: Lakier nie sprawia kłopotów podczas zmywania, ładnie schodzi, a skórki nie są pokryte milionem połyskujących drobinek.

Cena i dostępność: Kosmetyk można zamówić w sklepie Born Pretty, zamawiając w styczniu płaciłam za jedną buteleczkę o ile się nie mylę $2.99, teraz cena jest wyższa i sięga $4.99. 
KLIK <-- bezpośredni link.

Podsumowanie: Malowidło na całej płytce wygląda magicznie i pięknie, całość pięknie się mieni. Stempel również daje radę, chociaż liczyłam na bardziej widoczny rezultat. Sądzę, że będzie to fajny dodatek do stylizacji paznokci.

Lubicie lakiery holograficzne?
Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.