sobota, 2 marca 2019

Który lakier od Born Pretty podbił moje serce? Recenzja trzech połyskujących topów, które robią duże wrażenie.

Szykowałam się do napisania tej recenzji od dłuższego czasu, miałam ją w planach zaraz po wypróbowaniu pierwszego lakieru, ale od tego czasu dokupiłam jeszcze dwa kolejne. Zdecydowałam, że jestem gotowa, tak więc dzisiaj zapraszam Was do mojej opinii na temat połyskującego topu od Born Pretty, który potrójnie podbił moje serce. Produkty są wprawdzie z dwóch różnych kolekcji, jednak dają niemal taki sam rezultat, połyskujące płatki różnią się jedynie wielkością.
W tym poście KLIK możecie zobaczyć jak wygląda gotowa stylizacja z wykorzystaniem lakieru.


Opakowanie: Podoba mi się fakt, że każdy lakier przychodzi do nas w zafoliowanym, białym kartoniku, na którym znajdziemy informacje o produkcie oraz jego skład. Szklana buteleczka posiada prostą i schludną szatę graficzną, składającą się ze złotych elementów. W każdym opakowaniu mieści się 6 ml lakieru.

Pędzelek: Włosie jest gęste i dość długie, równomiernie rozkłada drobinki na płytce. Pędzel nie ściąga ozdób, podczas malowania spisuje się nienagannie. Trzonek dobrze leży w dłoni.

Konsystencja: Średniogęsta konsystencja lakieru bez dwóch zdań jest jego plusem. Produkt dość szybko zastyga na paznokciu, dzięki czemu malowanie jest komfortowe. Dzięki licznym drobinkom można nanieść lekkie poprawki w razie uszkodzenia świeżej stylizacji, poprawki będą niewidoczne. Wiele razy tak ratowałam pięknie pomalowaną płytkę, na której pojawiły się odciski lub zadrapania.

Pigmentacja/krycie/kolor: W bezbarwnym topie producent zatopił miliony malutkich, połyskujących płatków. Całość do tego stopnia mnie oczarowała, że posiadam aż trzy lakiery o tym wykończeniu. Moim zdaniem jest to świetna alternatywa dla pyłku, który wciera się w hybrydy, ponieważ rezultat jest identyczny! Krycie można stopniować, do pełnego należy nałożyć 2-3 warstwy.
Zarówno w serii Peacock Holographic jak i w Shining Glitter Sequin znajdziemy po 8 różnych odcieni, ja zdecydowałam się na:

The Diva dance- czyli metaliczną zieleń o większych płatkach, które w świetle uwalniają fioletowo-brązową poświatę. KLIK
Rose of no mans land- fioletowo- zielonkawe płatki w świetle wyglądają obłędnie, dodatkowo ta wersja jest holograficzna, prawdziwa bomba. KLIK
The Rhine- mam słabość do zieleni, ponieważ te drobinki są również w kolorze trawy! Bardzo błyszczące, wręcz tęczowe drobinki w świetle wyglądają magicznie.

Trwałość: Na kolorowej bazie połyskujący top jest wręcz nie do zdarcia. Jeśli kolorowy lakier jest trwały, całość wytrzyma nawet 5-6 dni w idealnym stanie.

Sposób usunięcia: Cieszę się, że produkt nie sprawia problemów podczas zmywania. Drobinki bezproblemowo można usunąć, nie są tak uciążliwe, jak brokat.

Cena i dostępność: Cena lakierów waha się w granicy $4.59-4.99. Produkty Born Pretty można zamówić w ich sklepie internetowym lub stoisku na Alieexpress. Małym minusem może być czas oczekiwania na przesyłkę, który wynosi kilka miesięcy.

Podsumowanie: Osobiście jestem zachwycona rezultatem, który daje ten lakier. Można używać go solo lub jako top ozdobny, w każdej wersji daje niesamowity efekt.

Lubicie takie dodatki, czy może stawiacie na jednolity manicure?

5 komentarzy:

Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.