Całkowicie zapomniałam o bladofioletowym wosku, który leży w dużym słoju. Kupiłam go na przecenie w sklepie Goodies, gdzie do końca miesiąca kosztuje tylko 6.40zł.
Jakoś nie mogłam się do niego zabrać, chociaż leżał na wierzchu, ponieważ szata graficzna bardzo przypadła mi do gustu. Moim zdaniem, wygląda prześlicznie.
Honey Blossom – cudowna kompozycja zamknięta w niewielkim, naturalnym wosku – to nie tylko pomysł na to, jak sprawnie odświeżyć nastrój panujący we wnętrzu. Honey Blossom to najprawdziwsze, bardzo gustowne, odrobinę wyniosłe, damskie perfumy, których miejsce spoczywa na blacie eleganckiej, zabytkowej toaletki. Buduarowy aromat złożony jest z tak wyjątkowych, drogeryjnych nut jak ciężkie piżmo, słodki miód, świeże, pachnące żywicznym sokiem drewno i esencja wydobyta z serca tradycyjnej frezji. Całość tworzy bukiet wyjątkowo kobiecy i bliźniaczo podobny do luksusowych perfum!
Muszę Wam powiedzieć, że nie tego się spodziewałam, oczywiście nie mówię tego w negatywnym znaczeniu.
Uważałam, że zapach będzie okropny, a tu taka miła niespodzianka.
Po rozpaleniu od samego początku uwalnia się słodki aromat. Możemy rozróżnić miód oraz rześkie, świeże kwiaty.
Wyróżniają się również męskie nuty, które nie są zbyt dominujące.
Ogólnie zapach przypadł mi do gustu, pozostaje w pomieszczeniu przez wiele godzin, nawet po zgaszeniu kominka.
Uważam, że jest to ciekawe połączenie, które warto wypróbować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.