Maseczki do twarzy firmy Avon spisują się u mnie całkiem dobrze i zawsze jestem z nich zadowolona. Jakiś czas temu firma wprowadziła nowe mazidło, które ma oczyścić naszą skórę z wszelkich zanieczyszczeń. Zachęcona opisem, postanowiłam ją zakupić i wypróbować na własnej twarzy.
Kosztowała niewiele, bo w granicy 5-6zł, teraz cena podniosła się powyżej 10zł.
O produkcie:
Preparat z kwasem salicylowym i glikolowym - krem oczyszczający 3 w 1 przeciw zaskórnikom
- oczyszcza skórę
- odblokowuje pory
- zmniejszając ich wygląd i kontroluje produkcję sebum
Jak działa:
- oczyszczanie - usuwa nadmiar sebum i zanieczyszczenia
- peeling - odblokowuje pory i zmniejsza ich widoczność
- maseczka - poprawia kondycję skóry i kontroluje wydzielanie sebum
Tubka o pojemności 75ml była zapakowana w kartonowe pudełeczko.
Samo opakowanie wykonane jest z dość plastycznego plastiku i dlatego nie ma problemu z wyciskaniem kosmetyku.
Dość gęste, białe mazidło z drobinkami posiada specyficzny aromat. Przypomina mi ocet z domieszką glinki. Nie jest on na tyle uporczywy i można z nim wytrzymać podczas kilkuminutowych zabiegów spa. Plusem jest fakt, że nasze oczy nie łzawią jak w przypadku serii z Morza Martwego.
Po nałożeniu na twarz, czuję momentalny efekt chłodzenia. Jest na tyle mocny, że musiałam pozamykać okna w domu, bo zrobiło mi się zimno.
Po upływie 3minut postanowiłam zmyć maseczkę i co zobaczyłam? Pięknie oczyszczoną, gładką cerę oraz zmniejszone pory. Skóra była przyjemnie zmatowiona, a sam efekt utrzymuje się przez długi czas. Zauważyłam, że kosmetyk ma znaczny wpływ na niedoskonałości. Dzięki niemu drobne ranki goją się o wiele szybciej.
Wszystko ładnie, ale co mnie tak przeraziło? To, że moja skóra była okropnie czerwona i wyglądała na poparzoną! Wystraszyłam się nie na żarty, na szczęście wszystko zniknęło w przeciągu 5-10minut.
O ile peeling spisuje się super i nie zauważyłam podrażnienia, tak maska powoduje u mnie pomidorową buzię.
Mam do niego mieszane uczucia i chociaż podoba mi się działanie, obawiam się czerwonej skóry.
Poznałyście może ten produkt?
Co o nim sądzicie?
Samo opakowanie wykonane jest z dość plastycznego plastiku i dlatego nie ma problemu z wyciskaniem kosmetyku.
Dość gęste, białe mazidło z drobinkami posiada specyficzny aromat. Przypomina mi ocet z domieszką glinki. Nie jest on na tyle uporczywy i można z nim wytrzymać podczas kilkuminutowych zabiegów spa. Plusem jest fakt, że nasze oczy nie łzawią jak w przypadku serii z Morza Martwego.
Po nałożeniu na twarz, czuję momentalny efekt chłodzenia. Jest na tyle mocny, że musiałam pozamykać okna w domu, bo zrobiło mi się zimno.
Po upływie 3minut postanowiłam zmyć maseczkę i co zobaczyłam? Pięknie oczyszczoną, gładką cerę oraz zmniejszone pory. Skóra była przyjemnie zmatowiona, a sam efekt utrzymuje się przez długi czas. Zauważyłam, że kosmetyk ma znaczny wpływ na niedoskonałości. Dzięki niemu drobne ranki goją się o wiele szybciej.
Wszystko ładnie, ale co mnie tak przeraziło? To, że moja skóra była okropnie czerwona i wyglądała na poparzoną! Wystraszyłam się nie na żarty, na szczęście wszystko zniknęło w przeciągu 5-10minut.
O ile peeling spisuje się super i nie zauważyłam podrażnienia, tak maska powoduje u mnie pomidorową buzię.
Mam do niego mieszane uczucia i chociaż podoba mi się działanie, obawiam się czerwonej skóry.
Poznałyście może ten produkt?
Co o nim sądzicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.