Przeglądając wciągający portal, jakim jest Instagram, zobaczyłam sposób na domową pomadkę peel- off, której nie chciałam kupić ze względu na czas oczekiwania przesyłki oraz niewiadomy skład. Na Aliexpress cena jednej sztuki waha się w granicy $ 0,60 do nawet 6.
Ja za około 4 złote stworzyłam własne mazidło, które testowałam z ogromną ciekawością.
W każdym sklepie możemy znaleźć barwnik spożywczy (tylko i wyłącznie!), a każda drogeria oferuje maseczki, które można ściągnąć ze skóry zaraz po ich zaschnięciu.
Ja w domu miałam jedynie produkt marki Rival de Lopp, lecz następnym razem postawię na firmę Marion, który nie ma „alkoholowego zapachu".
Jak przygotować pomadkę?
1. Najlepiej wybrać miseczkę, która nie zabarwi się oraz nie będzie stwarzała problemów podczas mieszania.
2. Warto do tego przygotować pędzelek, ja akurat miałam kilka czystych i nieużywanych sztuk, które kupiłam kilka miesięcy temu. Aplikator powinien być poręczny oraz mały, aby perfekcyjnie pokryć usta.
3. Do wyciśniętej maski dodałam dwie krople barwnika. Niestety było go za mało, ponieważ bałam się, że zabarwienie będzie zbyt mocne. Następnym razem postaram się wkropić ich więcej, aby rezultat był bardziej widoczny.
4. Całość mieszam do uzyskania jednolitej konsystencji i z całkowitą precyzją nakładam ją na usta.
5. Czekam chwilę, by produkt całkowicie zastygł i można było go ściągnąć bez problemu.
6. Po usunięciu żelu można cieszyć się osiągnięciem.
Sposób faktycznie działa i świetnie sprawdzi się w przypadku czerwonych pomadek, jeśli nie lubimy nakładać konturówki. Wargi są ładnie zabarwione, wyglądają naprawdę apetycznie. Efekt utrzymuje się przez pewien czas i znika równomiernie. Z czasem odcień staje się jaśniejszy, więc nasze wargi do samego końca wyglądają prześlicznie.
Test uważam za udany i na pewno będę go stosować.
Uważam, że ten sposób jest fajniejszy od aplikowania tintów.
Używałyście może pomadek peel-off?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.