Szczerze? Nie byłam nigdy przekonana do 100ml saszetek Bani Agafii do włosów. Używam maseczek do twarzy i kocham je bezgranicznie. Jeszcze na wakacjach skusiłam się na produkt do włosów i zdecydowanie nie żałuję.
O produkcie:
Balsam odżywczo regeneracyjny oparty jest na organicznych olejach, bogatych w mikroelementy i witaminy, nadaje się idealnie do intensywnej regeneracji suchych i osłabionych włosów. Nawilża i przywraca włosom naturalną siłę, zdrowy blask i elastyczność.
Olej szarłatu (amarantu) - zawiera skwalen (naturalna ochrona włosów), sprzyja nasyceniu komórek tlenem.
Olej z nasion żurawiny - intensywnie nawilża włosy.
Organiczne oleje pierwiosnka i żeń-szenia - bogate w mikroelementy i kwasy organiczne, odżywiają skórę głowy.
Olej miodunki plamistej - zawiera flawonoidy, alantoinę i składniki mineralne, sprzyja wzrostowi włosów.
Olej z orzechów cedrowych - zapobiega łamliwości i wypadaniu włosów.
Olej lnu syberyjskiego - bogaty w witaminy E i A, kwasami tłuszczowe Omega-3, intensywnie odżywia i regeneruje uszkodzoną strukturę włosów.
Podoba mi się estetyczny, prosty wygląd i praktyczne opakowanie. Saszetka jest zakręcana, więc możemy używać jej wielokrotnie,a przy moich włosach wystarczyło mi jej na cztery użycia.
Moje pasma sięgają pasa i są gęste, więc jestem zadowolona, ponieważ nie liczyłam, że użyję go więcej niż dwa razy. Mała pojemność jest atutem podczas podróży, ponieważ zajmuje mało miejsca.
Zapach balsamu jest mistrzostwem! Przypomina mi aromat balsamu Tutti Frutti Gruszka&Żurawina z delikatną domieszką ziół. Woń jest przyjemna, a do tego czuć ją na włosach nawet po dwóch dniach! Jest to zdecydowany hit, dlatego że lubię, gdy moje włosy pachną świeżością.
Jasnozielona konsystencja z łatwością rozprowadza się po pasmach, nie jest za rzadka ani za gęsta. Produkt ich nie obciąża, nie przyspiesza przetłuszczania i nie posiada minusów!
Jaki efekt uzyskałam po wyschnięciu? Mam wrażenie, że moje włosy jeszcze nigdy tak dobrze nie wyglądały! Nagrały blasku, tworzą cudowną taflę, a do tego są sypkie i lekkie.
Zauważyłam u niego same plusy. Zdecydowanie pozbyłam się siana, a przywitałam miękkie i nawilżone kłaczki, które posiadają mega gładkie końcówki. Nie liczyłam na tak wiele, a rezultat już przy pierwszym użyciu przewyższył moje oczekiwania.
Nie mogłam trafić na lepszy kosmetyk i na dniach biegnę do Wispolu po kilka saszetek.
Cena? U mnie w drogerii wynosi 3-4zł, więc całkiem przyjemna.
Lubicie rosyjskie kosmetyki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.