Jest to jeden z wosków,którego najbardziej byłam ciekawa. Kiedy dostałam paczuszkę (www.goodies.pl) z moimi cudami,byłam mocno zdziwiona.
Myślałam,że poczuję świeży aromat z dodatkiem piżma. Ciepły,a zarazem czysty zapach. Było jednak inaczej...
Na sucho nie powalił mnie, jednak...
Świeże powietrze, ciepłe promienie przygotowującego się do snu słońca i kalejdoskop aromatów natury – tak maluje się aura spokojnego, spędzanego nad brzegiem jeziora wieczoru. W ten sam sposób prezentuje się też pomysł na domową sesję aromaterapeutyczną – uspokajającą, dającą ukojenie i przywodzącą na myśl najpiękniejsze, wakacyjne chwile. Wosk Lake Sunset to wielka moc zamknięta w drobnej formie i propozycja idealna dla wszystkich osób, które – walcząc z jesienną pluchą – marzą o wejściu do wehikuły czasu, który zabierze je wprost na sierpniowe, przyjeziorne molo.
Po rozpaleniu kominka moje zdanie się zmieniło, moją mamę zapach wręcz zauroczył.
Jest bardzo intensywny,lecz nie należy do duszących i mdlących.
W zamyśle producenta, zapach miał przypominać drewno,ozon i ananasa.
Ja jednak nie dałabym ręki,że poczujecie te aromaty. Osobiście wyczuwam mocny aromat,złamany słodkim owocem przypominającym morele lub śliwkę.
Pierwszy raz trafiłam na wosk,który pachnie inaczej niż powinien. Nie jestem jednak rozczarowana,bo jest przyjemny i przywołuje wspomnienia z ostatnich wakacyjnych dni.
Znacie może wosk Lake Sunset? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.