Ostatnio opowiedziałam Wam o peelingu kawowym do ciała Beauty Jar, ale podczas zakupów skusiłam się również na produkt do twarzy. Jako że marka jest dość "świeża"na rynku, chciałam lepiej poznać ich asortyment. Co więcej, był to świetny moment na większe zakupy, ponieważ skończył mi się scrub do twarzy, a nie mogłam oprzeć się opcji z granatem i dziką różą.
O produkcie:
Delikatny peeling do twarzy i ust z witaminą c - z ekstraktem z granatu i dzikiej róży - VERY BERRY SPA -To słodko-kwaśne połączenie sprawi, że Twoja twarz i usta staną się delikatne. Granat i dzika róża bogate w witaminę C oraz cukier organiczny pomogą usunąć martwy naskórek. Twoja skóra będzie w doskonałej kondycji i przy tym będzie wyglądała w 100% naturalnie.
Skład: Sucrose, Elaeis Guineensis (Palm) Oil, Zea Mays (Corn) Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Parfum, Glycerin, Rosa Canina (Rose Hip) Seed Extract, Punica Granatum (Pomegranate) Fruit Extract, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Avena Sativa (Oat) Kernel Flour, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Sodium Chloride (Sea Salt), Polysorbate 20, Cocamidopropyl Betaine, Benzyl Benzoate, Citronellol, Benzyl Alcohol, Geraniol.
Opakowanie: Czarny słoiczek wykonany z porządnego plastiku mieści w sobie 120g produktu. Wieczko zabezpieczone dodatkową blokadą uniemożliwia otwarcie go przez innych. Niestety po kilkukrotnym otwarciu i zamknięciu opakowania, należy uważać, aby wieczko nie spadło, a zawartość nie wylała się na zewnątrz. Jak już wcześniej wspomniałam, szata graficzna moim zdaniem jest inspirowana Lush'em.
Zapach: Aromat róży się kocha albo nienawidzi (ja niestety jestem pod tym względem bardzo wybredna) i podczas zamawiania peelingu obawiałam się babcinej, mdlącej nuty.
Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, gdy po otwarciu poczułam lekko kwaskowaty, rześki i soczysty aromat granatu. Powiem tyle, jest obłędny!
Konsystencja: Sądziłam, że kosmetyk będzie miał postać sypką, delikatnie wilgotną ze względu na olej, oczywiście jest inaczej. Biała, kremowa maź z niemal niewidocznymi drobinkami wygląda niewinnie, lecz niech Was to nie zwiedzie. Prawdziwym zaskoczeniem był dla mnie złocisty olejek, którego mamy tu pod nadmiarem. Produkt wyciągam z opakowania przy pomocy szpatułki, aby było higieniczniej.
Działanie: Małe drobinki peelingujące bardzo ładnie złuszczają stary naskórek, oczyszczają skórę z nadmiaru sebum i wszelkich zanieczyszczeń. Jest on na tyle delikatny i kremowy, że nie podrażnił mojej wrażliwej cery. Olejek z kolei rewelacyjnie nawilża i odżywia, skóra po zmyciu ścieraka jest pełna blasku, wygląda zdrowo i promiennie. Kosmetyk nie tylko wspomaga usuwanie skórek, ale też odżywia i nawilża, moim zdaniem jest cudowny. Twarz pozostaje napiętą i jędrna, nie muszę obawiać się o podrażnienia, zapchanie porów czy zaczerwienienia. Zimą moja skóra potrzebuje dodatkowej pielęgnacji i ten produkt jej dostarcza.
Cena i dostępność: Peeling kosztuje ok. 8-9 zł w sklepach internetowych. Ja skorzystałam z usług Lawendowej Szafy, znajdziecie tam mnóstwo prawdziwych perełek. Niestety nie widziałam marki Beauty Jar stacjonarnie.
Podsumowanie: Kosmetyk był dla mnie prawdziwym zaskoczeniem, tym razem kosmetyk BJ o wiele bardziej przypadł mi do gustu. Owocowy, słodki zapach dodatkowo mnie przekupił, sądzę, że będę do niego wracała.
*wpis nie jest sponsorowany, kosmetyk zakupiłam sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.