Pomysł na post wpadł mi ostatnio do głowy, kiedy robiłam sobie makijaż.
Wszystko ładnie, pięknie. Zrobiłam cudowne granatowe smoky eye i co? I kreska wyszła jakby malowała ją potrącona wiewiórka bez łapek i jednego oka.
Ależ się wtedy wkurzyłam i pomyślałam "Tylko kobieta może to zrozumieć".
1.Zasady obowiązujące podczas malowania kresek.
Istnieje zasada "Jeśli bawisz się makijażem i nie wychodzisz z domu, kreska wyjdzie Ci perfekcyjnie" oraz taka "Jeśli chcesz namalować perfekcyjną kreskę,bo śpieszysz się na ważne spotkanie, ta wyjdzie Ci gorzej niż malowałabyś się bez patrzenia w lustro".
Niestety poprawianie czarnych linii nie wychodzi nam na dobrze.
2.Tusz i efekt pandy.
Pięknie pomalowane oko i odciśnięty tusz? Jeszcze gorszy jest efekt pandy? Od jakiegoś czasu nigdy nie używam nowej mascary jeśli idę na spotkania, imprezy itd. Wolę sprawdzony produkt niż godziny poprawiania osypującego się kosmetyku.
3.Podkład,który ma dobre i gorsze dni.
Tylko raz zauważyłam,że ściemniał na mojej twarzy. Na szczęście w porę to poprawiłam i świat nie ujrzał mojej pomarańczowej twarzy.
Nie mam pojęcia od czego to zależy,ale czasem podkład waży się na twarzy mimo odpowiedniej pielęgnacji.
Wkurzają mnie również maziaje,które robi pędzel, chociaż nie zawsze. Coraz częściej wybieram gąbeczki,które ładnie rozcierają produkt.
4.Kredka i temperówka.
Malujesz oko i złamiesz kredkę? Ja miałam tak nie raz i w dodatku zawsze ginęła mi temperówka.
Oj raz tak pomalowałam linię wodną kredką wodoodporną. Do tej pory wspominam piękny rozmazany makijaż.
5.Sklejone rzęsy.
Czasem brak mi słów na to jak pomaluję sobie rzęsy. Gdy zawsze zależy mi na ładnym rozdzieleniu, te sklejają się niemiłosiernie.
Do tego grzebyk nie jest w stanie ich rozdzielić bez zniszczenia makijażu.
6.Odpadające rzęsy.
Jedna rzęsa przyklei się idealnie, zaś druga zawsze odstaje mi w kąciku oka i nie jestem w stanie jej przykleić.
Dlatego wybieram kępki.
7.Mamy problem! Szminka na zębach!
Czasem mam wrażenie,że wszyscy wiedzą o szmince na zębach poza mną.
8.Lecę,bo chcę.
Nie wiem czy to reguła,ale często lecą mi z ręki ulubione kosmetyki. Tak pożegnałam się z moim ulubionym różem,którego nie byłam w stanie uratować.
Raz nawet spadł mi lakier do paznokci,a buteleczka różowego płynu zalała cały korytarz i kuchnię.
Nie muszę wspominać o nowym odświeżaczu powietrza (czytaj. zmywacz z acetonem).
9.Równe jest nudne.
Po co mieć równo zaznaczone kości policzkowe? Oj,która z Nas nie toczyła walki o równo roztarty bronzer czy róż.
10.Disco na policzku.
Od długiego czasu byłam oddana wyłączone rozświetlaczowi w płynie. Dzięki temu uniknęłam efektu kuli dyskotekowej.
Niestety skończył się i postanowiłam wypróbować ten w kamieniu. Po pierwszym użyciu zniechęciłam się i leżał nieużywany przez kilka miesięcy.
Niestety nie jest to typowy rozświetlacz,a mega błyszczący,duży cień do oczu.
11.Brwi
Która z Nas nie żałowała depilacji brwi? Oj raz tak wyrwałam włoski,że musiałam obciąć grzywkę i pół roku hodować nowe brwi.
Oto kilka sytuacji,które przytrafiły się pewnie nie raz.
Za niedługo przedstawię nowe problemy,które potrafią wnerwić każdą kobietę.
Jestem ciekawa co najbardziej Was denerwuje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.