Bitwa na saszetkowe odżywki nadal trwa. Tym razem przestawiam Wam 60 sekundową malinową maskę firmy Marion. Testowałam ją już 2x i za każdym razem działała tak samo.
Ja myśl o malinowej kuracji do głowy przychodzi mi piosenka "Miód malina" :))
Poszukuję idealnej maski,która się sprawdzi. Jakie mam o niej zdanie?
Zapraszam do recenzji.
Od producenta:
Maseczka o świeżym zapachu malin, zawiera wysoko skoncentrowane składniki aktywne, które wnikają głęboko we włosy, zapewniając skuteczność działania już po 1 minucie od nałożenia. Nature Therapy to wyjątkowa kombinacja natury i nowoczesnej technologii dla naturalnie zdrowych włosów. Bez parabenów, SLES i SLS. Wyjątkowa formuła zawiera:
- ocet z malin - zamyka łuski włosów, zakwaszając je, dzięki czemu włosy łatwiej się rozczesują i są bardziej odporne na łamanie. Nadaje włosom piękny połysk i przywraca miękkość.
- koktajl owocowy - normalizuje warstwę rogową skory,uaktywnia metabolizm białek niezbędnych do budowy włosów, działa nawilżająco i wygładzająco.
Sposób użycia: rozprowadzić na umyte, wilgotne włosy, aż po same końcówki. Zmyć po 60 sekundach. Stosować 2 razy w tygodniu.
Skład INCI: aqua, cetyl alcohol, cetearyl alcolol (and) ceteareth-20, cetrimonium chloride, polyquaternium-70 (and) dipropylenie glycol, isopropyl myristate, trimethylsilylamodimethicone (and) C11-15 pareth-5 (and) C11-15 pareth-9, dicapryl carbonate, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetum, prunus armeniaca fruit extract, prunus persica fruit extract, pyrus malus fruit extract, polysorbate 80, propylene glycol, rubus idaeus fruit extract, cyclopenthasiloxane (and) dimethiconol, amodimethicone, guar hydroxypropyltrimonium chloride, quaternium -91 (and) cetrimonium methosulfate (and) cetearyl alcohol, hydrolyzed rice protein, parfum, steareth-21, steareth-2, phenoxyethanol (and) ethylhexylglycerin, methylisothiazolinone, citric acid, triethanolamine, CI 16255.
Produkt zamknięty jest w bardzo estetycznej saszetce. Aby wydobyć maskę należy odbezpieczyć korek,którym można później zamknąć opakowanie.
Jest to ogromnie wygodnie, nie trzeba siłować się z otwieraniem dłońmi na siłę jak to jest w przypadku innych preparatów firmy Marion.
Nie zauważyłam problemów z wyciskaniem zawartości.
Konsystencja niezwykle przyjemna, łatwo rozprowadza się na włosach. Nie spływa oraz nie zasycha.
Maseczka ma lekko różowy kolor i śliczny lekko malinowy zapach. Niestety jest lekko chemiczny,lecz przyjemny.
Niestety ładny zapach nie pozostaje długo na włosach.
Saszetkę można kupić w każdej drogerii. Ja swoją kupiłam w Wispolu za ok. 2złote.
Myślę,że jest w miarę sensowna cena. Bardzo ubolewam nad tym,że nie ma większych pojemności. 15ml produktu starcza mi na raz.
Dlatego też nie mogę pozwolić sobie,aby używać jej 3x w tygodniu.
Maseczkę pozostawiłam na całej długości włosów na 2minuty. Następnie spłukałam. Włosy były gładkie i nie poplątane.
Kłaczki po wyschnięciu są wygładzone,tworzą piękną błyszczącą tafle. Są dociążone,a nie obciążone.
Już po jednym zastosowaniu czułam wyraźną zmianę.
Plusem jest brak SLS i oraz szkodliwych parabenów. Perfum umieszczony jest niemal na końcu.
Moje włosy zdecydowanie polubiły maskę.
Do malinowego zestawu mam ochotę dokupić malinową płukankę.
Jestem ciekawa jaki efekt osiągnę stosując oba kosmetyki.
Jak u Was spisała się maseczka?
Jaką ocenę jej dacie? :)
Ode mnie dostaje -5 za brak większych pojemności i lekko chemiczny zapach,który jest wyczuwalny gdy bardziej się "wwąchamy"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.