Jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o zakup kosmetyków. Nie chcę wydawać na nie krocie, ponieważ mamy wiele tańszych i czasem lepszych odpowiedników.
Niektóre malowidła są reklamowane w gigantycznym stopniu i mam na nie coraz mniejszą ochotę. Nie chcę podążać za tłumem, ponieważ lubię testować kosmetyki nieznane i odkrywać nowe perełki.
Na które kosmetyki nie ma miejsca w mojej kosmetyczce?
Kylie Jenner Cosmetics- chyba najbardziej rozchwytywane pomadki wśród kosmetykomaniaczek. Są wręcz wszędzie i większość pragnie je zdobyć.
Gama kolorystyczna aktualnie niestety nie podeszła pod moje gusta, ponieważ nudziaki przy mojej karnacji będą wyglądały trupio. Brąz i czerwień zdecydowanie do mnie nie pasuje, więc lipa.
Niestety nie jestem również miłośniczką matowych szminek i błyszczyków, ponieważ moje wargi zamieniają się w jedną, wielką, suchą skórkę.
Jeśli zdecyduję się na płynną pomadkę, wybiorę firmę Golden Rose.
Paletki Urban Decay- przyznam, że miałam na nie chęć. Nawet uskładałam pieniążki, ale postanowiłam kupić o wiele tańszy odpowiednik firmy Makeup Revolution. Nie jestem jakąś mega fanatyczką cieni do powiek, więc szkoda było mi wydać blisko 300zł, skoro za 20zł mogłam mieć podobną kolorystykę i całkiem porządną jakość?
Rozświetlacz Mary Lou- jeden z najbardziej kultowych produktów, który nie zrobił na mnie wrażenia. Obecnie jestem zakochana w cudownym świecidełku firmy Kobo.
Lakiery imitujące hybrydę/żel- miałam już jednego przyjemniaczka i mu podziękowałam. Nic nie zastąpi porządnej hybrydy czy żeli.
Too Faced Melted Lipstick- kolejne pomadki, które do mnie nie przemawiają. Nie mam szczęścia do matów, które podobają mi się na ustach innych osób. Słyszałam również, że nie grzeszą swoją trwałością.
Jestem ciekawa, które kosmetyki u Was nie zagoszczą i dlaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.