Moje wargi wręcz nienawidziły matowych produktów. Każdy kosmetyk podkreślał nieistniejące suche skórki oraz miałam wrażenie, że wyglądam w nich bardzo niekorzystnie.
Do pomadki Marocccan dream firmy Bell podchodziłam kilka razy. Dwa razy zrezygnowałam z zakupu, ale po przeczytaniu opinii, postanowiłam się skusić.
Cudo można dostać w każdej Biedronce, która posiada szafy Bell. Cena maleństwa wynosi 8,99zł, więc jest naprawdę korzystna.
W sklepie możemy spotkać aż 6 pomadek w różnych odcieniach. Do wyboru mamy nudziaka, dwa jasne róże, które nadają się do codziennego makijażu oraz 3 mocniejsze róże, idealne na wieczorne wyjście. Kolorystyka pasuje do nadchodzącego lata, ponieważ każdy odcień podkreśli opaleniznę i doda nam uroku.
Ja wybrałam numer 3, czyli chłodny, brudny róż. Warto również wspomnieć, że wybierając kolor, należy odczekać, aż malowidło zaschnie. Rzeczywisty odcień jest ciut ciemniejszy niż w opakowaniu.
Spójrzcie na uroczo zdobioną zakrętkę i elegancką, przejrzystą buteleczkę. Pomadka posiada przyjemny, mały aplikator, którym możemy zarysować kształt ust. Jest niezwykle precyzyjny i malowanie nim jest czystą przyjemnością.
Produkt posiada mocną pigmentację i już za pierwszym razem jesteśmy w stanie pokryć całe wargi. Pomadka na początku jest delikatnie klejąca, lecz gdy wyschnie, problem znika. Pozostaje matowa, nie wysusza ani nie ściąga ust. Nie ma również tendencji do podkreślania okropnych skórek.
Następnym plusem jest jej trwałość. Przez 4-5 godzin wygląda idealnie, następnie lekko się zjada. Proces ten przebiega równomiernie i nie musimy obawiać się nieestetycznych obwódek.
Kosmetyk jest odporny na jedzenie, lecz nie do końca radzi sobie z dużymi ilościami picia. Można jednak użyć rurki i nie martwić się o makijaż.
Uważam, że za grosze możemy dorwać świetny kosmetyk. Dawniej unikałam matów, a teraz jestem w nich zakochana.
Polecam każdej maniaczce, która uwielbia malowidła do ust.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.