Efekt holo na paznokciach? O tak! Poproszę! Od ostatniego zamówienia w sklepie Born Pretty minęło kilka miesięcy, ale dopiero teraz przychodzę z recenzją czterech lakierów holograficznych. Uwielbiam patrzeć na błyszczącą taflę, piękna tęcza o każdej porze roku wygląda wyjątkowo.
Używałam ich kilkanaście tygodni, muszę przyznać, że nawet po takim czasie mam o nich mieszane zdanie, o niewielkich zastrzeżeniach dowiecie się z najnowszej recenzji.
Opakowanie: Mała, szklana buteleczka mieści w sobie 6 ml lakieru. Każdy produkt jest dodatkowo zapakowany w białe, kartonowe pudełko, na którym znajdziemy wszelkie informacje o kosmetyku.
Szata graficzna jest prosta, złote napisy wyglądają elegancko i schludnie.
Pędzelek: Czarne, długie i proste włosie jest elastyczne, całkiem ładnie rozprowadza malowidło po płytce. Malowanie jest komfortowe, jednak zaokrągliłabym końcówkę pędzla, aby bezproblemowo dojechać do skórek, a przy tym ich nie ubrudzić.
Konsystencja: Produkt sam w sobie jest dość rzadki, wręcz wodnisty. Pomimo swojej konsystencji nie zalewa skórek, zastyga na płytce w ekspresowym tempie, dlatego drobne poprawki są niemal niemożliwe. Według mnie jest to mały minus, ponieważ niekiedy produkt nierównomiernie rozłoży się na paznokciu, co wygląda nieestetycznie. Tak więc malowanie paznokci lakierem holograficznym musi być szybkie i sprawne.
Pigmentacja/krycie/kolor: Spośród 10 pięknych odcieni ja zdecydowałam się na zamówienie 4. Aby osiągnąć pełen poziom krycia, należy nałożyć dwie-trzy cienkie warstwy lakieru. Pomimo niepowalającego pigmentu dostrzegam w nich potencjał, ponieważ każdy holo można nałożyć jako top na wcześniej nałożony lakier bazowy, dzięki czemu podbijemy ich kolor, a paznokcie będą błyszczeć niczym miliony gwiazd.
Peonies Beauty Woman- jasny, łososiowy róż, posiada najmniej pigmentu, dlatego ciężko osiągnąć pełne krycie. Nada się jednak jako połyskujący top.
Butterfly dance- mój ulubieniec. Żywy róż jest niesamowity, brakowało mi takiego odcienia w wersji holo, dlatego zamówiłam go bez zastanowienia. Poziom krycia- 3 cienkie warstwy.
Amethystine rose- jasny, fiołkowy fiolet do pełnego krycia potrzebuje 3 warstw.
Fall silent- piękny, atramentowy niebieski odcień jest niesamowicie efektowny, dzięki niemu przekonałam się do ciemnych paznokci. Pełne krycie- 2 warstwy.
Trwałość: Nie mam zastrzeżeń do ich trwałości, ponieważ przed 5-6 dni (bez zabezpieczenia topem) lakier wygląda nienagannie i estetycznie, nie zauważyłam startych końcówek, pęknięć i innych niedoskonałości. Prace domowe i częste mycie dłoni nie przyczyniły się do zniszczenia.
Sposób usunięcia: Malowidło można bezproblemowo usunąć przy pomocy zmywacza, produkt nie barwi płytki i skórek.
Cena i dostępność: Produkt jest naprawdę tani, ponieważ jedna buteleczka kosztuje tylko $1,99. Uważam, że cena jest naprawdę atrakcyjna, a produkt można zamówić w sklepie internetowym Born Pretty oraz na Alieexpress.
Podsumowanie: Malowidła mają swoje wady, ale mają też zalety. Podoba mi się ich odcień oraz niesamowity blask, można używać ich solo, jak i jako połyskujący top. Pomimo małych niedogodności polubiłam je, chętnie zamówię pozostałe kolory.
PS stylizacje paznokci z wykorzystaniem holo pojawią się niedługo, czekam na odpowiednią pogodę.
Używacie lakierów holograficznych? Jeśli tak, to po jakie firmy sięgacie?
Najbardziej podoba mi się ten jasny.
OdpowiedzUsuńJest naprawdę niesamowity <3
UsuńPal licho te wady! Ale jakie piękne kolory!
OdpowiedzUsuńOj tak,są cudowne.
UsuńNie miałam okazji jeszcze używać takich lakierów, ale kolory są piękne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to wyróżnia lakiery ze sklepu BP, mają niesamowite kolory :)
OdpowiedzUsuń