Podczas zakupów w drogerii wpadłam na pomysł dotyczący podsumowania czarnych maseczek. Zakupiłam wiele wariantów i szybko zabrałam się do testów.
Wśród nich znalazły się dwie opcje czarnych mazideł peel-off, postanowiłam skonfrontować wersję Marion oraz jedną z najsłynniejszych masek- Pilaten.
O masce Marion:
CZARNA MASKA PEEL-OFF z aktywnym węglem
Linia DETOX przeznaczona do demakijażu i kompleksowego oczyszczenia skóry twarzy. Bazuje na innowacyjnych i delikatnych formułach z aktywnym węglem o głębokim i precyzyjnym działaniu detoksykującym.
Innowacyjny sposób na szybkie pozbycie się zanieczyszczeń ze skóry. Detoksykująca formuła bazuje na aktywnym węglu, który absorbuje toksyny i oczyszcza zablokowane pory. Usuwa martwe komórki naskórka i zapobiega powstawaniu zaskórników. Pozostawia skórę świeżą, odżywioną oraz delikatną w dotyku.
Wyciąg z lukrecji gładkiej reguluje proces wydzielania sebum, łagodzi stany zapalne skóry i oczyszcza ją z zanieczyszczeń. Aktywny węgiel + wyciąg z lukrecji. Głębokie oczyszczenie i odblokowanie porów. Maska ma gęstą, żelową konsystencję typu peel-off. Po wyschnięciu tworzy jednolitą warstwę łatwą do usunięcia.
Przeznaczenie: skóra mieszana, tłusta, trądzikowa.
Opakowanie: Wygląd saszetki bez dwóch zdań zachęca do wypróbowania, ponieważ obecnie panuje moda na silnie oczyszczające produkty. Wewnątrz znajduje się 6g mazidła, które wystarczy na dwa użycia w strefie T (ze względu na swoją treściwość).
Konsystencja: Czarna i naprawdę gęsta, żelowa maska bardzo przypadła mi do gustu. Podczas nakładania produkt nie spływa z twarzy oraz nie wymaga poprawek po aplikacji. Mam wrażenie, że czarny kolor jest o wiele intensywniejszy niż u przeciwnika.
Polubiłam ją również za fakt, że po zastygnięciu jest bardziej elastyczna i nie rwie się podczas usuwania.
Zapach: Po otwarciu można poczuć w niej alkohol (lub coś podobnego). Nie jest to jednak mocny aromat, lecz za pierwszym razem moje oczy delikatnie się załzawiły.
Czas zastygania: Jestem pozytywnie zaskoczona, ponieważ po upływie 15-20 minut maska jest prawie sucha i nadaje się do ściągnięcia.
Poziom bólu towarzyszący ściąganiu: Kto mówił, że ściąganie maski Pilaten boli? Ból możecie odczuwać podczas usuwania mazidła Marion, więc produkt dla osób niebojących się nieprzyjemnego uczucia.
Oczyszczenie twarzy: Czy zakochałyście się w kosmetyku, którego użyłyście pierwszy raz?
Ja tak! Miałam ochotę zanucić "Mam tę moc", której nie brakuje wersji Marion.
Maseczkę nakładam na skórę, którą potraktowałam parówką i po upływie czasu usuwam ją wraz z suchymi skórkami, starym naskórkiem i większością zanieczyszczeń. Mój nos po 2 użyciach jest bardzo gładki (produkt usuwa również włoski) oraz czysty.
Cena i dostępność: Jedna saszetka kosztuje około 2 zł i można zamówić ją on-line lub zakupić w drogeriach, które w swojej ofercie posiadają produkty marki Marion.
Podsumowanie: Jestem nią zauroczona, ponieważ radzi sobie lepiej niż nie jeden plaster oczyszczający nos czy brodę. Polecam nakładać ją tak, jak zaleca producent, ponieważ produkt jest naprawdę mocny i może sprawić ogromny ból podczas usuwania z większej części policzków, gdzie znajduje się meszek.
Po ściągnięciu nie zauważyłam dużego zaczerwienienia, było wręcz minimalne i zniknęło w ciągu kilku minut. Mazidło Marion nie podrażniło mnie ani nie miało negatywnego wpływu na stan mojej cery.
O masce Pilaten:
Czarna maska z aktywnym węglem z bambusa, polecana do wielu typów cer, w szczególności do pielęgnacji skóry trądzikowej.
Produkt świetnie oczyszcza skórę, odblokowuje pory oraz skutecznie usuwa wągry.
Usuwa martwy naskórek, wygładza powierzchnię skóry.
Maska zawiera aktywny węgiel pozyskiwany z bambusa, który ma właściwości oczyszczające, bakteriobójcze i ściągające, dzięki czemu dokładnie usuwa nadmiar tłuszczów znajdujących się na powierzchni skóry.
Poprawia koloryt skóry, niweluje błyszczenie się.
Opakowanie: Czarna saszetka również zawiera 6g czarnej mazi. Ze względu na azjatyckie napisy, z tyłu opakowania znajduje się naklejka w polskiej wersji. Muszę przyznać, że propozycja konkurenta bardziej przypadła mi do gustu, ponieważ przyciąga wzrok.
Konsystencja: W przypadku produktu Pilaten, można zauważyć, że jest rzadsza i należy się pospieszyć podczas nakładania, aby nie spłynęła. Jest również mniej elastyczna i potrafi się porwać w cienkim miejscu.
Zapach: Zdecydowanie daję jej plus pod tym względem, ponieważ jest delikatny i bardzo ładny. Nie drażni oczu, nie powoduje ich łzawienia.
Czas zastygania: Mam wrażenie, że czas oczekiwania ciągnie się w nieskończoność. Niekiedy czekałam 45 minut, aby zastygła i byłam w stanie ją usunąć.
Poziom bólu towarzyszący ściąganiu: Uważam, że jest znośny. Niekiedy nawet nie czułam go, ponieważ zawsze nakładam maskę w strefie T.
Oczyszczenie twarzy: Mazidło usuwało zanieczyszczenia, ale w minimalnym stopniu. Skóra po zabiegu była oczywiście czysta i gładka, lecz uważam, że produkt nie spełni oczekiwać większości osób, które potrzebują mocnego oczyszczenia.
Cena i dostępność: Produkt można zakupić zarówno w wersji saszetkowej, jak i tubkowej. Mała opcja kosztuje około 2 zł, a większe opakowanie 12-20 zł i można dostać je już niemal wszędzie. Często spotykam je w Wispolu i Sekretach Urody oraz w drogeriach internetowych.
Podsumowanie: Byłam z niej zadowolona, póki nie poznałam propozycji firmy Marion.
Produkt ma fajne, delikatne działanie, lecz zawsze marzyłam o mocniejszym ze względu na liczną ilość pozytywnych reklam w sieci.
Maseczka nigdy mnie nie zawiodła, lecz znalazłam coś lepszego.
Zwycięzca: Oczywiście i bez zastanowienia wybieram czarną maskę Marion, która jest REWELACYJNA! Moja skóra jest skutecznie oczyszczona, rozjaśniona, gładka i miękka. Po ściągnięciu na czarnym i zastygłym pasku można zauważyć mnóstwo zanieczyszczeń, które zostały skutecznie usunięte.
Mam nadzieję, że producent wyprodukuje ją również w opakowaniu o większej pojemności.
Używacie czarnych maseczek?
Świetny wpis. Bardzo ciekawie się to wszystko czyta.
OdpowiedzUsuń