Pamiętam jak maski Kallos mogłam zamówić tylko przez internet, teraz zaś jest ich pełno w każdej drogerii stacjonarnej. Najczęściej korzystam z Sekretów urody i Wispolu, ponieważ litrowe maseczki kosztują tam tylko 9,99zł. Uważam, że cena jest świetna, a do tego ta duża pojemność.
Przy moich 80 cm pasmach jest wybawieniem.
Na czym mi zależy najbardziej? Potrzebuję oczywiście nawilżenia oraz czasem sam produkt pomaga mi z poplątanymi pasmami. Kto ma długie włosy, ten wie, jak niekiedy ciężko je rozczesać.
Przy mojej pielęgnacji, takie ogromniaste opakowanie wystarcza mi na 4-5 miesięcy.
O produkcie:
Regenerująca maska Kallos Aloe do włosów z ekstraktem aloesu do suchych, łamliwych włosów. Natychmiast nawilża i odżywia strukturę suchych włosów oraz je naprawia. Maska jest bogata w witaminy i substancje mineralne. Czynne substancje aloesu pobudzą porost włosów i wyczarują ich jedwabistość, połysk i bujność.
Uważam, że 1000 ml duży, plastikowy słój nie należy do poręcznych, a już na pewno nie przy mokrych dłoniach. Już nie raz widziałam zdjęcia roztrzaskanych opakowań, ponieważ plastik jest dość śliski, a zakręcane wieczko jest dość kłopotliwe i często mam problem z jego odkręcaniem. Produkt można oczywiście przełożyć do mniejszych słoiczków, ale ja jestem leniwcem i czasem wolę się pomęczyć.
Cieszę się jednak, że producent zdecydował się na zmianę szaty graficznej, ponieważ ta wygląda o wiele lepiej.
Gdy otworzyłam sporej wielkości słój, byłam zaskoczona konsystencją. Jest naprawdę gęsta i świetnie rozprowadza się po pasmach. Dzięki temu jest także bardzo wydajna, ponieważ po ponad 2 miesiącach pozostało mi jej nadal 3/4 opakowania.
W moje gusta przypadł nawet zapach, który kojarzy mi się z woskiem YC Clean Cotton lub aromatem dobrej jakości proszku do prania. No cóż, kompozycja zapachowa jest dość specyficzna, lecz sam zapach jest naprawdę ładny i przez długi czas unosi się na włosach.
Maseczkę nakładam zawsze na 5-20 minut, a efekt jest zawsze taki sam.
Moje włosy po wysuszeniu są cudownie miękkie i dociążone, a do tego przestają się puszyć.
Pasma tworzą przecudną, połyskującą taflę, z której jestem naprawdę zadowolona.
Czy kupię ją ponownie? Jak najbardziej TAK! Znajduje się w mojej ścisłej czołówce produktów do pielęgnacji.
Którą maskę Kallos lubicie najbardziej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.