wtorek, 12 grudnia 2017

🍉🍉Kilka słów o produkcie, który pokochała moja cera. Recenzja arbuzowej maski algowej Bielenda.🍉🍉

Dawniej obawiałam się używać alg, ponieważ pewien produkt podrażnił moją wrażliwą cerę, obecnie myślę, że to wina składnika aktywnego, którego nie polubiła moja skóra.
Postanowiłam jednak zaryzykować i się opłaciło. Mowa o cudownej arbuzowej masce algowej, którą pokochałam do tego stopnia, że nie wyobrażam sobie, aby jej brakło w mojej pielęgnacji.
O produkcie:
Przeznaczenie: cera sucha i wymagająca regeneracji.

Składniki aktywne: Ekstrakt z arbuza, Alginat (100% ekstrakt z alg brunatnych).

Działanie:
• dostarcza skórze niezbędnych witamin i minerałów
• redukuje zaczerwienienia i podrażnienia
• długotrwale nawilża skórę
• chroni przed wolnymi rodnikami i promieniami UV
• rewitalizuje zmęczoną i szarą cerę
• czyni skórę rozświetloną, gładka i aksamitną.
Opakowanie: Ja akurat posiadam tak zwany "zapas", czyli saszetkę wyposażoną w zamek strunowy, można także zakupić wersję w plastikowym słoiczku. Szata graficzna jest minimalistyczna, na opakowaniu znajdziemy najpotrzebniejsze informacje na temat produktu.

Zapach: Uwielbiam arbuza, dlatego jestem zachwycona aromatem, który jest intensywny i niesamowicie przyjemny. Zapach przypomina słodki owoc, który jest przełamany nutą cukierków pudrowych. Soczysty aromat skutecznie uprzyjemnia domowe spa.

Wydajność: Zazwyczaj używam jednej miarki wypełnionej produktem, sądzę, że opakowanie wystarczy spokojnie na około 3 miesiące regularnego używania.

Konsystencja: Sypki, jasnoróżowy pył kojarzy się z mąkę ziemniaczaną. W połączeniu z odpowiednią ilością płynu tworzy konsystencję podobną do gęstej śmietany. Algi w swoim składzie zawierają również drobny, srebrny shimmer, który mieni się po nałożeniu na twarz. Odpowiednio przyrządzoną maskę o nierzadkiej konsystencji nakładamy na twarz przy pomocy szpatułki, tak aby warstwa miała około 2 mm grubości (aby nie było problemu ze ściągnięciem i zastyganiem). Produkt w ciągu 15-20 minut tężeje, tak że możemy ściągnąć maskę w jednym płacie.

PS Nim nałożymy maskę na twarz, polecam nałożyć na skórę ampułkę lub serum (odpowiednio dobrane do potrzeb skóry).

Działanie: Różowa maska dosłownie działa cuda. Skóra po zabiegu jest cudownie nawilżona, ukojona i odprężona. Pomimo tego, że jest delikatnie zmatowiona, to bije od niej niesamowity blask. Promienna cera jest ujednolicona, gołym okiem widać, że jest jędrna i napięta. Atutem maski jest fakt, że rozszerzone pory są zwężone, a zaczerwienienia i wszelkie podrażnienia znikają w mgnieniu oka.
Arbuzowa maska algowa nie wywołała u mnie nieprzyjemnego efektu pieczenia, szczypania, nie ma negatywnego wpływu na stan skóry.

Cena i dostępność: Maski algowe można zamówić on-line, niestety nie widziałam ich stacjonarnie. W zależności od rodzaju i zastosowania ceny produktów wahają się w granicy 25-40 zł. Bielenda zdecydowanie może pochwalić się mnóstwem wariantów, zapewne każdy znajdzie swój ulubiony.
Warto zaopatrzyć się we własne opakowanie z produktem, ponieważ cena pojedynczego zabiegu w salonie kosmetycznym (wyłącznie maseczka) kosztuje około 30 zł.

Podsumowanie: Algi stały się moją miłością, zdecydowanie należy zwrócić na nie uwagę. Dzięki nim skóra wygląda nieskazitelnie, jest oczyszczona, odżywiona i niezwykle gładka. Czego chcieć więcej?

Lubicie maseczki algowe, które polecacie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.