Maseczka już ponad 2 miesiące leżała w szufladce i czekała na swoją kolej. W sobotę postanowiłam wypróbować czarną maskę peel-off, a następnie zaaplikować produkt nawilżający marki Rivel de Loop. Uważam, że firma ma swoje perełki i kity, więc jak było tym razem?
Opakowanie składa się z dwóch saszetek po 8 ml każda. Jedna wystarczy mi na dwa użycia, więc całość pozwala mi na 4 zabiegi. Każdy z nich kosztuje około 0,50 gr, ponieważ produkt kosztuje mniej niż 2 złote i można dostać go w Rossmannie.
Szata graficzna nie przyciąga wzroku, jest dość prosta i maskę znalazłam ją przypadkiem, gdy szukałam mazideł Ziaji.
W środku znajduje się biała, kremowa i dość gęsta konsystencja o przyjemnym, delikatnym aromacie.
Aplikuje się ją na twarz z prawdziwą przyjemnością, dobrze się rozprowadza i nie sprawia problemów podczas usuwania.
Producent zaleca nakładać warstwę o grubości 2 mm, przytrzymać 10-15 minut i wmasować w twarz lub zetrzeć chusteczką. Jaki efekt osiągnęłam podczas regularnego używania?
W swoim składzie zawiera między innymi olejek migdałowy, masło shea, kwas hialuronowy i aloes.
Po zmyciu zauważyłam, że twarz jest przyjemnie napięta, gładka i niezwykle miękka. Zniknęły drobne, suche skórki z policzków, a cera nabrała blasku i świeżości.
Mazidło faktycznie przez długi czas zapewnia ten rezultat, więc jestem niezwykle zadowolona z maseczki.
Już spisałam firmą na straty, a tu taka perełka.
Jakie maseczki nawilżające polecacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.