piątek, 15 września 2017

Ogromne nadzieje i jeszcze większe rozczarowanie. Jeden z piękniejszych bubli w mojej kolekcji. Recenzja Bell Water Extreme Waterproof Eyeshadow w odcieniu Golden Rose.

Firmę Bell polubiłam ze względu na przyjemne pomadki do ust. Często przeglądam szafę tej marki w Biedronce, ponieważ można znaleźć tam wiele ciekawych produktów, tak też było w przypadku wodoodpornego cienia do powiek.

Gdy zobaczyłam cudowny produkt w odcieniu Rose Gold moje oczy zaświeciły się jak wiewiórce z Epoki Lodowcowej na widok żołędzia. Za pierwszym podejściem wyszłam ze sklepu jedynie ze swatchem, jednak drugie zakupy zaowocowały w zdobycie upragnionego kosmetyku.
Opakowanie: Solidne i plastikowe opakowanie zaopatrzone jest w wysuwany sztyft. Metaliczne naklejki przyciągają wzrok i zdecydowanie zachęcają do zakupu.
Na etykiecie nie znajdziemy opisu cieni, pojawia się jedynie nazwa oraz skład, a także informacje o producencie. Zatyczka trzyma się w miarę stabilnie, chociaż nie dam sobie ręki uciąć, że nie zsunie się w torebce lub kosmetyczce.

Konsystencja: Cień ma postać sztyftu, jest bardzo kremowy, średnio twardy i bardzo dobrze sunie po skórze dłoni, gdzie wygląda nieziemsko.
Nie mogę tego samego powiedzieć o powiekach, ponieważ w tych rejonach zaczyna się magia, a raczej rozczarowanie.

Kolor: W ofercie znajduje się 4 odcienie (fioletowy, granatowy, jasny brąz), ja zdecydowałam się na 01, czyli cudowny róż, który opalizuje na złoto. Uważam, że odcień jest niesamowity, przepięknie połyskuje i mieni się w słońcu. Dziewczęcy róż jest bardzo przyjemny, złoto zaś dodaje elegancji.
Cena i dostępność: Produkt jest całkiem tani, ponieważ kosztuje 7,99 zł i można zakupić go w Biedronce, o ile ktoś się skusi...

Działanie: O ile na dłoni możemy zauważyć jednolitą, połyskującą taflę, to na powiekach dzieje się coś niedobrego. Nakładałam go zarówno na czystą skórę, jak i na bazę i rezultat jest taki sam.
Jak możecie zauważyć, produkt na powiece zbiera się w załamaniach, kompletnie nie trzyma się powierzchni, a dodatkowo tworzy grudki, których nie można rozetrzeć, ponieważ cień momentalnie zastyga. Po pomalowaniu efekt był całkiem znośny, lecz po 2-3 minutach zauważyłam puste dziury na powiece, mam wrażenie, że kosmetyk wyparował i zniknął.
Na dłoni mazidło prezentuje się rewelacyjnie, jest niezwykle trwałe i odporne na wodę, na twarzy zaś jest odwrotnie.
Cień zmyłam olejkiem Resibo, dzięki czemu uniknęłam podrażnień oczu.
Podsumowanie: Z całą sympatią do firmy stwierdzam, że wodoodporny cień jest okropnym bublem i z bólem serca leci na dno kosmetyczki. Może kiedyś znajdę dla niego inne zastosowanie, ponieważ żal mi go wyrzucić.

Produkt w ogóle się u mnie nie sprawdził, jednak może u Was jest inaczej?

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam tu przypadkiem i pomyślałam, że podzielę się opinią. Kupiłam ten sztyft w kolorze beżu tuż przed wyjazdem na wakacje na Kretę. Był sierpień, więc spodziewałam się dość wysokich temperatur. Nie brałam wielu kosmetyków, ale coś wodoodpornego musiało się w kosmetyczce znaleźć na wszelki wypadek. Fakt, że ten cień dziwnie się rozprowadza po powiekach - ja po prostu dodatkowo rozcieram go palcem. Jestem dość zadowolona, bo wtedy jest cieńsza warstwa i nic się nie wałkuje, ani nie zbiera w załamaniu powieki. Spróbuj tego sposobu, bo może się okazać, że cień jest do użycia... ☺

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ważny, dzięki Tobie pisanie recenzji ma sens.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.