czwartek, 31 maja 2018

Najbardziej wyczekiwana paczka od Born Pretty Store.

Nie ukrywam, uwielbiam dodatki do paznokci z azjatyckich stron. Kosztują niewiele, możemy wybierać we wzorach i kolorach.
Kilka tygodni temu, po raz kolejny wybrałam trzy produkty ze sklepu Born Pretty Store, na które czekałam z prawdziwą ekscytacją. Nie mogłam doczekać się nieziemskiego lakieru holograficznego, który podbił moje serce od samego początku.


Jako pierwszy musiałam pokazać moje cudo o numerze 05. Można używać go jako zwykłego lakieru, lecz ze względu na swoją gęstość i mocną pigmentację (na paznokciach mam tylko jedną, cienką warstwę) zalecany jest także do stempelków.

-Holograficzne wzorki?
-Poproszę!

Wybrałam ciemny, grafitowy odcień, do wyboru jest również opcja różowa, czerwona, srebrna i niebieska. Za 6 ml buteleczkę zapłacimy $ 5,59 (około 20 zł).
Niedługo na blogu pokażę Wam paznokciową stylizację oraz sprawdzę, czy nadaje się do stemplowania.


Kolejnym produktem jest płytka o numerze BP-L067. Widziałam ją już wcześniej na licznych aukcjach, długo do niej wzdychałam, aż w końcu musiałam ją zamówić.
Duże, kwiatowe wzory sprawdzą się idealnie na długich paznokciach.
Podoba mi się ochrona płytki, ponieważ estetyczny kartonik zapobiega niszczeniu.
Płytka w sklepie kosztuje $ 2,39 (około 8,80 zł)



Na samym końcu słodziutkie naklejki wodne. Wybrałam urocze, przerysowane zwierzątka, ponieważ nigdy nie miałam styczności z takimi wzorkami. Za 12 różnych wzorów zapłacicie $1,99 (około 7,35 zł).

Całość została starannie zapakowana i zabezpieczona, produkty dotarły do mnie w nienaruszonym stanie.
Ps. na hasło MFIK3 macie możliwość korzystania z 10% rabatu.

Lubicie zakupy z azjatyckich stron?

wtorek, 29 maja 2018

Jak sprawdziła się u mnie nowość od Organic Shop? Maska do włosów- malina i owoce acai "Naturalna objętość i siła".

Kilka tygodni temu przeglądając oferty sklepów internetowych natknęłam się na nowości firmy Organic Shop. Asortyment poszerzył się między innymi o 5 nowych masek do włosów, które oczywiście w ekspresowym tempie trafiły do mojego koszyka. Na pierwszy rzut poszła oczywiście opcja z maliną i  acai, ponieważ kocham owocowe produkty pielęgnacyjne. 


O produkcie:
Maska do włosów z niebagatelną nutą maliny i owoców acai to doskonałe połączenie, które rozpieści Twoje zmysły i pozwoli na chwilę błogiego relaksu. Maska nasyca włosy witaminami, przywraca im witalność, energię, zdrowy wygląd i naturalny połysk, dodatkowo zwiększa ich objętość, ułatwia układanie, dodaje im lekkości i sprężystości.

Składniki aktywne:
Olej kokosowy - stosowany na skórę głowy wzmacnia cebulki tym samym zapobiega ich wypadaniu, wzmacnia ukrwienie skóry i pomaga w walce z łupieżem, pomaga przy uporczywym swędzeniu skóry głowy. Jako jedyny olej chroni włosy przed utratą protein, wnika w strukturę włosa i dokładnie go nawilża, dzięki temu włosy stają się miękkie, lśniące i mocne.

Ekstrakt z maliny właściwej - skutecznie wzmacnia cebulki włosów. Chroni włosy przed szkodliwym oddziaływaniem czynników zewnętrznych. Dodaje im energii, lekkości i zdrowego połysku. Nasyca skórę witaminami, przywraca jej naturalną warstwę ochronną, poprawia jej elastyczność, odświeża i tonizuje. Pomaga zregenerować uszkodzoną strukturę włosa zarówno od wewnątrz jak i na zewnątrz, stymuluje wzrost silnych włosów oraz zwiększa ich objętość.

Jagody acai - są bombą witamin, aminokwasów, pierwiastków oraz bogatym źródłem składników odżywczych dla skóry i włosów takich jak witamina C, witamina E, kompleks witamin B-B1, B2, B3, fosfor, wapń, potas, żelazo, białka, zawierają 29 kwasów tłuszczowych oraz niezwykle cenne polifenole. Są one naturalnymi przeciwutleniaczami chroniącymi przed słońcem, zanieczyszczeniami, dymem papierosowym i spalinami. Doskonałe jako naturalny filtr promieniochronny, zwłaszcza jeśli chodzi o promienie UVA. Tworzą na włosach ochronną warstwę, dzięki czemu wyglądają one na zdrowsze, pomagają naprawić niewielkie uszkodzenia włosów.

Hydrolat z czarnej porzeczki - poprawia krążenie krwi w skórze, odżywia ją i dotlenia. Wzmacnia włosy, hamuje ich wypadanie i łamliwość. Stosowany jest w leczeniu wszelkiego typu podrażnień, atopowym zapaleniu, egzemy, łuszczycy i łupieżu.

Ekstrakt z owoców żurawiny - idealnie nawilża i odżywia zarówno włosy jaki i skórę głowy, zawiera korzystne dla włosów i skóry minerały takie jak : wapń, żelazo , magnez, fosfor, potas, sód, cynk, miedź, mangan i selen, a także fosfolipidy. Przynosi ulgę skórze swędzącej, łuszczącej i podrażnionej, wzmacnia i odżywia włosy oraz cebulki. Włosy stają się bardziej błyszczące i łatwiej się rozczesują, chroni je również przed promieniowaniem UV oraz zanieczyszczeniami środowiska.

Kwas cytrynowy- występuje w owocach cytrusowych, a także m.in. w truskawkach, kiwi, czarnych i czerwonych porzeczkach, jagodach, malinach, borówkach. Pomaga zwiększyć penetrację substancji aktywnych, zmniejsza szorstkość włosów, sprawia, że są lśniące i gładkie. Minimalizuje również niekorzystny wpływ promieni UV i zanieczyszczeń powietrza.

Skład INCI:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Distearoylethyl Dimonium Chloride, Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy), Glycerin, Rubus Idaeus Fruit Extract*(ekstrakt z maliny właściwej), Euterpe Oleracea Fruit Extract*(ekstrakt z jagód acai), Ribes Nigrum Leaf Water*(hydrolat z czarnej porzeczki), Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract*(ekstrakt z żurawiny), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid (kwas cytrynowy), Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, CI 77491

(*) – składniki pochodzące z organicznych upraw


Opakowanie: Plastikowe pojemniki o pojemności 250 ml posiadają prostą, przyjemną szatę graficzną. Małym minusem jest dla mnie zamknięcie opakowania, ponieważ pod wieczkiem nie znajdziemy zabezpieczenia w postaci folii. Kupując stacjonarnie, nie mam pewności, czy produkt nie był otwierany, dlatego stawiam na sklepy internetowe.

Zapach: Pamiętacie cukierki przypominające gumę rozpuszczalną, które wewnątrz były wypełnione owocowym nadzieniem? Aromat maseczki kojarzy mi się z porzeczkowymi słodyczami, zapach jest niesamowicie słodki, przyjemny, a do tego pozostaje wyczuwalny na włosach.

Konsystencja i wydajność: Jasnoróżowe mazidło o konsystencji gęstej śmietany rewelacyjnie rozprowadza się po pasmach, nie spływa z nich oraz nie obciąża włosów. Od kiedy je ścięłam, (około 25 cm) 250 ml opakowanie spokojnie starcza mi na 10-12 użyć.

Działanie: Maseczkę nakładam regularnie, dlatego już po kilku użyciach zauważyłam pierwsze rezultaty. Włosy na samym początku stały się gładsze, przestały się puszyć i plątać. Z czasem nabrały niesamowitego blasku oraz sprężystości, stały się odporne na uszkodzenia, już nie muszę spędzać miliona minut na rozczesaniu niesfornych pasm.
Produkt sprawia, że wyglądają jak po drogim zabiegu fryzjerskim, są niesamowicie miękkie i przyjemne w dotyku.
Kosmetyk nie spowodował nadmiernego lub szybszego przetłuszczania włosów, nie zauważyłam żadnych minusów.

Cena i dostępność: Kosmetyki do włosów najczęściej zamawiam on-line. Cena maseczek waha się w granicy 11-14 złotych. Produkty Organic Shop są również dostępne stacjonarnie.

Podsumowanie: Pierwsza maseczka za mną, wersja z maliną i owocami acai była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że pozostałe opcje mnie nie rozczarują.

Lubicie kosmetyki Organic Shop?
Co o nich sądzicie?

piątek, 25 maja 2018

Kto nie marzy o idealnie rozświetlonej cerze? To możliwe, dzięki pewnemu produktowi. ECOLAB EC LABORATORIE ODŚWIEŻAJĄCO - ROZJAŚNIAJĄCY TONIK DO TWARZY

Nie chcę się powtarzać, lecz uwielbiam rosyjskie kosmetyki! Zajmują większą część moich zbiorów, a faworytów wciąż przybywa. Dwa miesiące temu poznałam interesujący tonik odświeżająco-rozświetlający firmy Eco Laboratorie, który kosztuje niewiele, a działa cuda.
Muszę się Wam jednak do czegoś przyznać, jeszcze kilka lat temu sądziłam, że tego typu produkty są zbędne. Teraz nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez idealnego kosmetyku, dlatego tonik kończy się u mnie najszybciej.


O produkcie:
Odświeżający tonik do twarzy delikatne oczyszczenie i rozjaśnienie skóry twarzy. Tonik na bazie organicznego ekstrakt lilii wodnej, aktywnie nawilża, chroni skórę przed przesuszeniem i nadmiernym łuszczeniem, aktywizuje produkcję kolagenu i elastyny. Kompleks antyoksydacyjny wyrównuje koloryt cery, odmładza, ogranicza pojawienie się zmian pigmentacyjnych, chroni skórę przed negatywnym oddziaływaniem środowiska zewnętrznego, chroni przed fotostarzeniem. Idealny w pielęgnacji z kremami z filtrami przeciwsłonecznymi (SPF).

Organiczny ekstrakt lilii wodnej – neutralizuje podrażnienia, zwalcza wypryski i usuwa przebarwienia. Skóra jest naciągnięta, ujędrniona i gładka.

Ekstrakt mącznicy lekarskiej – posiada właściwości rozjaśniające. Znakomity przy przebarwieniach i stanach zapalnych skóry.

Skład:
Aqua, Organic Nuphar Luteum (Water Lily) Root Extract (organiczny ekstrakt lilii wodnej), Glycerin, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) root extract (ekstrakt lukrecji), Morus Nigra (Black Mulberry) Leaf Extract (ekstrakt czarnej morwy), Sodium Cocoamphoacetate, Lauryl Glucoside, Glycerin, Sorbitol, Arctostaphylos Uva Ursi (Bearberry) Leaf Extract (ekstrakt mącznicy lekarskiej), Magnesium Ascorbyl Phosphate, Sodium Metabisulfite, Sodium pyrrolidone carboxylate,Allantoin, Lactic acid, Perfume, Benzyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Opakowanie: Ciemnobrązowa butelka wykonana z przeźroczystego plastiku posiada mały otwór, dzięki czemu nie musimy obawiać się o zbyt dużą ilość wylanego płynu. Szata graficzna jest prosta, aczkolwiek złote napisy i subtelne elementy dodają elegancji.
200 ml opakowanie jest małe i poręczne, bezproblemowo zmieści się nawet z niewielkiej kosmetyczce. Warto również dodać, że zatrzask odpowiednio zabezpiecza otwór, jeszcze nigdy nie sprawił mi kłopotów.

Zapach: Aromat urzekł mnie od pierwszego użycia, ponieważ jest niesamowicie świeży. Kwiatowe nuty i rześki zapach to idealne połączenie, zwłaszcza o poranku, gdy potrzebuję natychmiastowego pobudzenia. Atutem jest również fakt, że pozostaje wyczuwalny na skórze jeszcze przez długi czas.

Konsystencja i wydajność: Oczywiście tonik przypomina wodę, jedno opakowanie wystarczyło mi na 2 miesiące używania.

Działanie: Moja cera jest niesamowicie kapryśna, wrażliwa, a do tego posiadam naczynka i skłonność do przebarwień. Tonik miał prawdziwe wyzwanie, ale czy mu sprostał?
Zdecydowanie tak! I to w 100%.
Produkt rewelacyjnie oczyszcza skórę, a do tego jej nie podrażnia, nie uczula i nie powoduje pieczenia. Regularna pielęgnacja sprawiła, że skóra każdego dnia wygląda świeżo i promiennie, a do tego się nie błyszczy.
Tonik faktycznie rozjaśnia świeże przebarwienia, a do tego ładnie napina i ujędrnia cerę.

Cena i dostępność: Kosmetyk kosztuje niewiele, ponieważ tylko 9,05 zł. Rosyjskie kosmetyki kupuję w sprawdzonym sklepie internetowym Wizaż24.

Podsumowanie: Uwielbiam, uwielbiam! To chyba najlepsze podsumowanie? Kosmetyki Eco Laboratorie jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, mam w planach zakup kolejnej butelki toniku, a może i nawet zrobię mały zapas.

Jaki tonik jest Waszym ulubieńcem?

środa, 23 maja 2018

OCZYSZCZAJĄCA MASKA DO TWARZY DO SKÓRY TŁUSTEJ I PROBLEMOWEJ od Le Cafe de Beaute Kafe Krasoty.

Hmmm, gdybym miała wymienić jedną firmę produkującą genialne maseczki, bez zastanowienia podałabym markę Le Cafe de Beaute Kafe Krasoty. Do tej pory miałam okazję wypróbować 3 lub 4 różne warianty, które często zamawiam ponownie. Ostatnio zabrałam się za opcję z tapioką- "OCZYSZCZAJĄCA MASKA DO TWARZY DO SKÓRY TŁUSTEJ I PROBLEMOWEJ", ponieważ podczas gorących dni moje gruczoły pracują mocniej niż zwykle.


O produkcie:
Bardzo skuteczna kompleksowa pielęgnacja skóry twarzy w 2 etapach

I etap Oczyszczająca maska do twarzy do skóry tłustej i problemowej Tapioka". Maska ma działanie matujące, kompleksowo pielęgnuje skórę tłustą i problemową. Włókno tapioki ma duże właściwości pochłaniające, usuwa nadmiar sebum. Olejek z drzewa herbacianego sprzyja gojeniu się uszkodzonych obszarów skóry, ma potężne działanie antyseptyczne, zapobiega stanom zapalnym skóry i głęboko oczyszcza ją. Olejek paczula przywraca witalność i wzmacnia efekt głębokiego oczyszczania porów. Ekstrakt z aloe vera szybko uspokaja skórę, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia.


II etap Serum utrwalające do twarzy Głębokie nawilżanie" z kwasem hialuronowym zapewnia skórze niezbędny poziom nawilżenia, przywraca równowagę hydrolipidową, dzięki czemu normalizuje produkcję sebum. Ekstrakt z arniki goi i uspokaja skórę, olejek arganowy i proteiny jedwabiu wzmacniają i wyrównują górną warstwę skóry, eliminują niedoskonałości. Ekstrakt z siemienia lnianego sprzyja regeneracji komórek.


Sposób użycia ** nanieść maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 min. Dla wzmocnienia i utrwalenia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.

I Skład INCI/INGREDIENTS INCI ** Aqua, Glycerin, Polysorbate20, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Gel (żel aloe vera), Solanum Tuberosum (Potato) Fiber (włókno ziemniaczane), Hydroxyethyl Acrylate (and) Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Allantoin, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Essential Oil (olejek z drzewa herbacianego), Citrus Limon (Lemon) Essential Oil (olejek cytrynowy), Pogostemon Cablin Leaf Oil (olejek paczula), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

II Skład INCI/INGREDIENTSINCI ** Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil (olejek arganowy), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olejek migdałowy), Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein (proteiny jedwabiu), Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Flower Extract (ekstrakt z arniki), Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C1618 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract (ekstrakt z listownicy), Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract (ekstrakt z siemienia lnianego), Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract (ekstrakt z glonów z rodzaju Nannochloropsis), Perfume, Xanthan Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid) (kwas hialuronowy), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.(Hyaluronic Acid) (kwas hialuronowy), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

Opakowanie: W żółtym kartoniku zostały przymocowane dwa pojemniczki o pojemności 15 i 5 ml. W większym oczywiście została umieszczona maseczka oczyszczająca, a w mniejszym serum. Jak widać, szata graficzna jest bardzo minimalistyczna, ograniczona się do napisów.
Warto również dodać, że każda wersja produktu ma inny kolor opakowania, dzięki czemu łatwiej zakupić ulubione mazidło (jeśli nie pamiętamy nazwy).

Zapach: Muszę przyznać, że byłam zaskoczona aromatem maseczki, ponieważ do tej pory produkty pachniały kwiatami, wersja oczyszczająca przypomina mi połączenie imbiru z cytryną, serum zaś jest delikatniejsze i subtelniejsze.

Konsystencja: Z samego wyglądu maska przypomina mi mus jabłkowy z cynamonem, jednak podczas nakładania kojarzy mi się z nie do końca rozpuszczoną żelatyną. Produkt nie jest kremowy, posiada drobne grudki. Kosmetyk po kilku minutach zastyga, nie sprawia kłopotów podczas zmywania oraz nie podrażnia.
Serum zaś jest dość twarde, bardzo treściwe, jednak bajecznie przyjemnie rozprowadza się po skórze, a dodatkowo nie zapycha.

Działanie: Dzięki ogromnej wydajności maseczki firmy Le Cafe de Beaute Kafe Krasoty wystarczają mi na 3-4 użycia, dzięki temu mogę sprawdzić działanie kosmetyku.
Już przy pierwszym spotkaniu zauważyłam, że kosmetyk genialnie oczyszcza twarz, skóra jest matowa, a zarazem promienna, bije od niej blask.
Ogromnym plusem jest fakt, że dzięki maseczce znikają wszelkie skórki oraz drobne zanieczyszczenia.
Muszę również wspomnieć, że moja cera jest niezwykle wrażliwa, więc niemal każde mazidło mnie podrażnia. Nie uwierzycie, jaka byłam zaskoczona, gdy po zmyciu kosmetyku nie zauważyłam żadnego zaczerwienienia i pieczenia, rewelacja!

Cena i dostępność: Zestaw jest dość tani, ponieważ produkt kosztuje tylko 6,80 zł/ czyli za jeden zabieg domowego spa ( starcza na 4 użycia) zapłacimy 1,70 zł. Rosyjskie kosmetyki zamawiam wyłącznie w moim ukochanym sklepie Wizaż24, mają tam najniższe ceny i ogromny asortyment.

Podsumowanie: Maseczka z tapioką była dla mnie prawdziwą niespodzianką, która nie tylko oczyściła, a dodatkowo ukoiła drobne niedoskonałości na brodzie. Czy zamówię ją ponownie? Oczywiście, że tak, uwielbiam kosmetyki, które działają, a do tego kosztują grosze.

Znacie produkty Le Cafe de Beaute Kafe Krasoty?
Jeśli nie, koniecznie rozglądnijcie się za ich maseczkami!

sobota, 19 maja 2018

PLANETA ORGANICA ARCTICA INTENSYWNA MASKA DO TWARZY "GŁĘBOKIE OCZYSZCZANIE. Czy będzie z tego miłość?

Planeta Organica zachwyciła mnie serią "Sekretów Arktyki", lecz do tej pory używałam wyłącznie szamponów. Nigdy wcześniej nie zdecydowałam się na poszerzenie wiedzy o asortymencie i szczerze tego żałuję, ponieważ nie tak dawno odkryłam fantastyczną maseczkę do twarzy.


O produkcie:
Wydobywany w Północnej Islandii, krainie nienagannej ekologii, arktyczny torf jest znany ze swoich właściwości oczyszczających. Torf jak gąbka pochłania zanieczyszczenia z powierzchni skóry, zastępuje szkodliwe jony dodatnie w skórze ujemnymi jonami torfu, które mają korzystny wpływ. Arktyczny torf to czysty, w 100% naturalny produkt, który nie zawiera żadnych dodatków, metali ciężkich czy toksyn. Na przestrzeni wieków powstający naturalnym sposobem z ziół i leczniczych roślin torf jest maksymalnie nasycony aktywnymi biologicznie substancjami, estrogenami roślinnymi, minerałami, które wzmacniają skórę, przyspieszają proces regeneracji komórek. Kaolin pochłania nadmiar sebum, kurz i inne zanieczyszczenia, delikatnie oczyszczając pory i eliminując zaskórniki. Mech islandzki, znany ze swoich właściwości przeciwzapalnych, ma łagodne działanie antybakteryjne. Mikrokapsułki z witaminą A przyspieszają procesy metaboliczne w skórze, wyrównują kontury twarzy.

Zalety:
-Pory głęboko oczyszczone
-Zaskórniki usunięte
-Błyskawicznie gładka skóra

Składniki INCI: Aqua enriched with Organic Cetraria Islandica Extract* (napar z mchu islandzkiego), Peat Moss Extract (arktyczny torf), Kaolin (biała glinka kamczacka), Glycerin, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside (and) Cetearyl Alcohol, Dicaprylyl Ether, Tocopherol (witamina Е), Vitamin А microcapsules (mikrokapsułki z witaminą А), Organic Butyrospermum Parkii Butter* (organiczny olejek shea), Avena Sativa Oat Peptids (peptydy roślinne), Organic Betula Alba Bark Extract* (organiczny ekstrakt z kory brzozy), Organic Zingiber Officinale (Ginger) Root Oil* (organiczny olejek z białego imbiru), Kathon, Parfum
* Składniki organiczne.


Opakowanie: W kosmicznie srebrnym kartoniku została ukryta plastikowa tubka o pojemności 75 ml. Szata graficzna jest minimalistyczna, na opakowaniu znajdziemy napisy w języku rosyjskim, dlatego na pudełeczku zastaniemy naklejkę z objaśnieniami. Otwór posiada odpowiednią wielkość, dzięki temu nie zmarnujemy produktu podczas wyciskania.

Zapach: Maseczka oczyszczająca posiada męskie nuty, który kojarzą mi się z ziołami, mchem i ziemią. Aromat przypadł mi do gustu, ponieważ nie jest zbyt mocny i nie podrażnia oczu.

Konsystencja: Kosmetyk posiada identyczną konsystencję jak rozrobiona glinka. Kremowa maska rewelacyjnie rozprowadza się po twarzy, po upływie 5-7 minut zastyga i zasycha. Produkt nie sprawia problemów podczas zmywania, nie podrażnia oraz nie powoduje zaczerwienienia.

Działanie: Już po pierwszym użyciu nie wierzyłam własnym oczom, ponieważ produkt zapewnia natychmiastowe działanie! Skóra była widocznie oczyszczona, szczególnie kłopotliwa strefa na nosie i brodzie. Oczyszczone pory zostały ściągnięte, cera była nieskazitelnie czysta i zmatowiona.

Cena i dostępność: Za 75 ml opakowanie zapłacimy 14,59 zł. Ja swoją maseczkę zakupiłam w sklepie Wizaż24, ponieważ dzięki 6% zniżce produkt wyniósł mnie złotówkę mniej.

Podsumowanie: Lubię porządne oczyszczenie, lecz ze względu na moje naczynka muszę uważać na wiele produktów. Maseczka oczyszczająca Sekrety Arktyki podbiła moje serce od samego początku, ponieważ kosmetyk działa cuda.

Znacie firmę Planeta Organica?
Jeśli tak, to które kosmetyki lubicie?

czwartek, 17 maja 2018

8 niesamowitych lakierów, które powinny znaleźć się na Twoich paznokciach podczas ciepłych dni.

Przekonałam się do zwykłych lakierów, a malowanie sprawia mi prawdziwą radość.
Z racji tego, że pogoda jest przepiękna, a słońca nie brakuje, postanowiłam przygotować kolejny post z propozycjami odcieni, które będą wyglądały nieziemsko o tej porze.

PS Tutaj możecie sprawdzić wpis dotyczący kolorów, które poleciłam dwa miesiące temu. KLIK

O tej porze roku temperatura jest już całkiem wysoka, a słońce towarzyszy nam przez większość dnia, dlatego też wybieram żywe kolory na paznokciach. Sądzę, że neonowa czerwień od Pablo Color będzie strzałem w 10! Piękny odcień kojarzy mi się z urlopem i wakacjami, na które każdy czeka z utęsknieniem.

Co powiecie o soczystej pomarańczy? Pora ożywić nudny, pastelowy manicure i zaszaleć!
Uważam, że ten odcień jest świetną alternatywą dla typowych neonów, które nie każdemu pasują. Pomarańczka przepięknie podkreśla opaleniznę dłoni, a do tego przypomina mi o ulubionym, owocowym soku.

Wiosną królowała spokojna, stonowana mięta. Czas na zmiany, dlatego proponuję mocniejszy turkus, który nigdy nie wychodzi z mody. Ostatnio wiele osób wykorzystuje kształt monstery do zdobienia paznokci, uważam, że odcień będzie ładną bazą do namalowania roślinek lub ich samych.

To idealna pora na przesłodzony landrynkowy róż, który niezwykle często pojawia się na mojej płytce późną wiosną i latem. Staram się używać odważnych i mocniejszych odcieni, ponieważ sezon urlopowy jest czasem paznokciowych szaleństw.

Oczywiście w moim zestawieniu nie może zabraknąć błyskotek! Jestem niesamowicie zakochana w lakierze Moov, który jest idealnym kameleonkiem. Intensywna fuksja z dodatkiem złoto-pomarańczowych drobinek w postaci małych płatków wygląda magicznie. Taki dodatek ożywi każdy manicure, daję Wam słowo.

Połyskująca fuksjowa tafla może również konkurować z różowo-złotym brokatem od Miss Sporty. Błyszczący produkt po zastygnięciu zmienia się w lakier piaskowy, który nie ma mocnego krycia, dlatego też może zastąpić zwykły, nudny top.

Może macie również chęć na zielony, metaliczny odcień? Wokół nas wszystko się zieleni, dlaczego też ten odcień nie może pojawić się na naszej płytce?

Przed nami kolejny połyskujący top od Miss Sporty, który skrywa w sobie duochromowe płatki opalizujące na złoto i różowo. Do wyboru jest również wersja niebieska, srebrna i złota, dla każdego coś dobrego.

Na które odcienie najczęściej się decydujecie?

PS Przyszedł czas na wyniki rozdania, które wygrywa Ewelina Wielochowska.
Czekam na wiadomość, paczuszka wypełniona kosmetykami poleci właśnie do Ciebie! :)







poniedziałek, 14 maja 2018

Czy przekonałam się do czerwieni na ustach? Recenzja trzech szminek Pablo Color.

Uwielbiam czerwień na ustach, kojarzy mi się z elegancją i kobiecością. Muszę przyznać, że dawniej rezygnowałam z tego koloru, ponieważ nie w każdym odcieniu wyglądałam korzystnie. Gdy kilka tygodni temu trafiła do mnie paczka pełna kosmetyków, w zbiorach znalazłam 3 pomadki, które mnie niesamowicie zaskoczyły.


                                                      O produkcie:
Pomadka kolorowa w sztyfcie Pablo Color z witaminą A+E+C oraz filtrem UV, nadaje ustom długotrwały kolor i połysk. Propolisowa formuła chroni delikatną skórę warg przed popękaniem i wysuszeniem, nie powoduje uczucia nadmiernej tłustości, zapewnia ekstremalne nawilżanie. Oferowana w 8 klasycznych kolorach.


Opakowanie: Czarno-złote, plastikowe opakowanie nie do końca przypadło mi do gustu, ponieważ obawiam się zniszczenia w torebce. Szata graficzna jest prosta, a mechanizm wykręcania pomadki działa bez zarzutu. Małym minusikiem może być fakt, że na zatyczce nie znajdziemy oznakowań z nazwą lub numerem kosmetyku.

Konsystencja: Kremowy sztyft jest twardy, jednak malowanie jest bajecznie przyjemne i łatwe. Szminka bezproblemowo sunie po ustach, z łatwością możemy wyrysować nią kształt warg.

Pigmentacja: Już pierwsza warstwa zapewnia pełne krycie. Cienka powłoczka wygląda naturalnie, nie rozmazuje się oraz nie wychodzi poza kontur ust.

Trwałość: Pomadki o kremowym, połyskującym wykończeniu nie są tak trwałe, jak matowe, lecz nie mogę na nic narzekać. W idealnym stanie produkt utrzymuje się przez 3-4 godziny, następnie znika błyszcząca warstwa, a kolor dosłownie wżera się niczym tint.

Działanie: Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak przyjemnego produktu, który przepięknie prezentuje się na ustach. Kosmetyk nie podkreśla suchych skórek oraz nie przesusza.

Kolory: Jestem zauroczona ceglaną czerwienią, której używam najczęściej. Odcień można wykorzystać również w codziennym makijażu, pomadka jest moim hitem numer 1.

Następnie czas na klasyczną, żywą, krwistą czerwień, która kojarzy mi się z Cheryl Blossom (Riverdale). Pomadka optycznie wybiela zęby.

Na samym końcu neonowa czerwień. Jest to zdecydowanie wakacyjny odcień, który również optycznie wybiela zęby.

Cena i dostępność: Już za 11,99 zł możemy dostać rewelacyjny produkt, który przypadł mi do gustu. Można zakupić go w większych marketach i sklepie internetowym Pablo Color.

Podsumowanie: Na dzień obecny nie rozstaję się z ceglaną czerwienią. Pomadki nie wymagają konturówek, a malowanie jest łatwe i przyjemne.

Lubicie czerwień na ustach?

sobota, 12 maja 2018

☁️🐦Czy podołałam wyzwaniu #creativnailsparty?🐦☁️

Dacie wiarę, że ponad 4 lata nie używałam z tradycyjnych lakierów? Dokładnie tak! Przez ten czas stawiałam na hybrydy, z których zrezygnowałam w lutym tego roku.
Gdy zauważyłam u Pauliny z bloga Cienistość.pl wyzwanie #creativnailsparty długo się nie zastanawiałam. Postanowiłam zgłosić się do wyzwania, ponieważ to świetna okazja do paznokciowego powrotu.
W zeszłym tygodniu na moim Instagramie pojawiła się złota stylizacja, w tym zaś tematem było niebo. Z czym mi się kojarzy? Oczywiście z chmurami i ptakami, dlatego użyłam naklejek wodnych, ponieważ marna ze mnie malarka.


Czego użyłam?
- błękitny lakier z dodatkiem złotych świecidełek Pablo Color
- beżowy lakier z dodatkiem złotych świecidełek Pablo Color
- naklejki wodne (chmurki i ptaszki) na przezroczystym tle z Alieexpress

Stawiacie na tradycyjny manicure, czy może jesteście wielbicielkami hybryd?
Jestem ciekawa, z czym Wam kojarzy się niebo i co powstałoby na Waszych pazurkach.

środa, 9 maja 2018

Co obecnie gości na moich ustach? Recenzja błyszczyka Pablo Color.

Wiosną i latem zapominam o ciężkich, matowych pomadkach. Stawiam na połyskujące błyszczyki i lekkie szminki o kremowym wykończeniu, ponieważ o tych porach roku
wyglądają najlepiej. Ucieszyłam się, gdy w mojej przesyłce od Pablo Color znalazłam kilka malowideł, które niesamowicie przypadły mi do gustu.


O produkcie:
Pomadka błyszczyk z witaminą A+E+C. Posiada niepowtarzalną formułę o wysokim połysku. Zawiera leczniczy propolis. Dzięki zastosowanemu filtrowi UV doskonale chroni usta przed niekorzystnymi czynnikami. Błyszczyk o umiarkowanej konsystencji z optymalną pigmentacją tworzy piękny efekt na ustach. Oferowany w 10 modnych kolorach.


Opakowanie: Plastikowe tubki wykonane z przeźroczystego materiału posiadają minimalistyczną szatę graficzną oraz przyjemny, mały aplikator. Końcówka pokryta milutkim meszkiem równomiernie rozprowadza błyszczyk na ustach.

Zapach: Produkt posiada subtelny, owocowy aromat, który kojarzy mi się ze słodką oranżadą. Cieszę się, że pozostaje wyczuwalny na ustach jeszcze przez długi czas po pomalowaniu.

Konsystencja: Błyszczyk nie jest za gęsty, dlatego z łatwością rozprowadza się po wargach. Jest to ten typ produktów, który nie wymaga lusterka do wykonania perfekcyjnego makijażu. Ogromnym plusem jest fakt, że malowidło nie pozostawia lepkiej warstwy, dlatego też włosy nie przyklejają się do pomalowanych ust.

Działanie: Kosmetyk zapewnia przepiękną, połyskującą, jednolitą taflę. Małe, świecące drobinki są niewyczuwalne, równomiernie znikają z warg, ponieważ nie wchodzą w drobne załamania. Trwałość jest typowa dla tego typu produktów, przez ponad godzinę wyglądają nienagannie, a następnie stopniowo tracą nasycenie.

Cena i dostępność: Błyszczyk jest tani, kosztuje tylko 11,99 zł. Można go dostać w wielu marketach np. Kaufland, Netto, Tesco itd. Oczywiście istnieje również opcja zamawiania online w sklepie internetowym.

Podsumowanie: Czy polubiłam się z produktami Pablo Color? Zdecydowanie tak. Zapewniają przyjemne wykończenie, nie wysuszają warg oraz nie podrażniają.

Lubicie błyskotki czy może stawiacie na mat?

sobota, 5 maja 2018

Metaliczny lakier ma swój urok! Jestem zakochana w zielonej syrence od Moov.

Nigdy nie byłam przekonana do metalicznych lakierów do paznokci, lecz gdy zobaczyłam serię Shiny, zapragnęłam przygarnąć kilka buteleczek. Nie miałam większego do czynienia z kosmetykami Moov, dlatego chciałam poszerzyć swoją wiedzę. Lubię poznawać nowości, ponieważ wiem, co warto polecić, a co nie.


O produkcie:
Intensywny lakier do paznokci. Trwała formuła. Szeroki pędzelek, umożliwiający łatwą aplikację.


Opakowanie: Małe, szklane buteleczki o pojemności 4,5 g posiadają minimalistyczną szatę graficzną w postaci naklejki z nazwą firmy. Na trzonku pędzelka znajdziemy naklejkę z nazwą lakieru, mój piękny, zielony metaliczny lakier nosi nazwę Lena.

Pędzel: Włosie jest długie i płaskie, pędzelek jest przyjemnie elastyczny i mały, dlatego malowanie paznokci jest prawdziwą przyjemnością.

Konsystencja: Produkt nie jest za rzadki ani też za gęsty. Metaliczny lakier nie tworzy smug na płytce, nie spływa z niej i nie zalewa skórek. Ogromnym plusem jest fakt, że kosmetyk w ekspresowym tempie zastyga, jest to bardzo ważne, ponieważ jestem niecierpliwa.

Pigmentacja: Przepiękna zieleń potrzebuje dwóch cienkich warstw do pełnego krycia, jestem zauroczona odcieniem, który kojarzy mi się z syrenim ogonem Arielki.

Trwałość: Zazwyczaj maluję paznokcie w każdą sobotę, więc mam przed sobą prace domowe. Lakier Moov wytrzymał porządki oraz gotowanie, przez 4 dni wyglądał nieskazitelnie. Piątego dnia wieczorem zauważyłam mały uszczerbek u prawej dłoni, lecz był on niemal niewidoczny. Moja syrenka nie ściera się z końcówek oraz nie pęka, jestem nią zachwycona.

Sposób usunięcia: Produkt z łatwością ściera się już przy pierwszym pociągnięciu wacika, dodatkowo produkt nie barwi płytki.

Cena i dostępność: Lakiery Moov są dostępne w sklepie Kontigo, obecnie można spotkać je na promocji. Kosztują tylko 4,19 zł, cena regularna sięga 6,99 zł. Ja miałam szczęście i skorzystałam z -40% zniżki, zapłaciłam mniej więcej 3 zł, dlatego warto polować na obniżki.

Podsumowanie: Przez kilka dni zachwycałam się moimi zielonymi pazurkami, chociaż dawniej unikałam zieleni oraz metalicznych wykończeń. Dzięki wygodnemu pędzelkowi można uzyskać równą linię przy skórkach, dzięki czemu manicure wygląda estetycznie.
Współpraca z lakierami Moov przebiegła wzorcowo, już nie mogę się doczekać, aż pozostałe odcienie trafią na moją płytkę.

Używałyście lakierów Moov?

wtorek, 1 maja 2018

Nowości firmy Shefoot. Dwustopniowa kuracja regenerująca dla stóp – wygładzające skarpetki z peelingiem enzymatycznym.

Przyszła wiosna, a temperatury na Podkarpaciu są naprawdę wysokie, dlatego też od kilku dni na moich stopach goszczą sandałki i klapki. Niepodważalnie moje nogi muszą wyglądać nieskazitelnie, dlatego ucieszyłam się z przesyłki od firmy Shefoot, z której skorzystała także moja mama i siostra. Dzięki ich uprzejmości miałyśmy okazję wypróbować dwustopniową kurację regenerującą dla stóp – wygładzające skarpetki z peelingiem enzymatycznym.
O produkcie:
Odnowa skóry stóp w 30 minut – efekt gładkich i miękkich stóp widoczny od razu, bez długotrwałego i nieestetycznego złuszczania naskórka.
Enzymy z papai i owoców cytrusowych zawarte w peelingu rozpuszczają martwy naskórek, a łupiny orzechów i zmielone pestki moreli pomagają usunąć go z powierzchni skóry.
Maseczka regenerująca, którą nasączone są skarpetki, zawiera ekstrakt z papai oraz mocznik w niższym stężeniu, które dopełniają działanie peelingu – przyśpieszają proces zastępowania starych komórek skóry nowymi. Masło shea, gliceryna i pozostałe składniki pielęgnacyjne (panthenol, allantoina, olej macadamia) intensywnie regenerują i nawilżają skórę, pozostawiając ją po zabiegu gładką i przyjemną w dotyku.

Stosuj dwustopniową maskę regenerująco-wygładzającą zawsze wtedy, gdy chcesz, aby twoje stopy stały się gładkie, miękkie i pozbawione zrogowaceń, na przykład przed wyjściem na plażę lub założeniem odkrytego obuwia. Szczególnie polecamy regularne stosowanie (co 2-3 tygodnie), jeżeli twoje stopy są szorstkie lub mają zrogowacenia. Pamiętaj, aby nie stosować tego produkt krótko po opalaniu.

Sposób użycia:
1. Umyj stopy, otwórz peeling zawarty w górnej saszetce (oznaczonej numerkiem 1) i nałóż go na stopy. Masuj każdą stopę przez około 1 minutę. Następnie spłucz pod bieżącą wodą i osusz ręcznikiem.
2. Bezpośrednio po zastosowaniu peelingu wyjmij skarpetki z dolnej saszetki (oznaczonej numerkiem 2), rozerwij wzdłuż zgrzewu i załóż na suche stopy. Pozostaw na około 20-30 minut. Po zdjęciu skarpetek nie musisz myć ani spłukiwać stóp. Poczekaj aż pozostałość maski wchłonie się lub wmasuj ją w skórę stóp.

Składniki aktywne:
Peeling enzymatyczny (1): rozdrobnione łupiny orzecha włoskiego, proszek z pestek moreli, mocznik, ekstrakt z papai, ekstrakt z cytryny, ekstrakt z pomarańczy, ekstrakt z jabłka, betaina.
Maska w skarpetce (2): gliceryna, masło shea, mocznik, olej macadamia, ekstrakt z papai, allantoina, panthenol, witamina E, ekstrakty roślinne.


Opakowanie: W kartoniku o niezwykle estetycznej i przykuwającej wzrok szacie graficznej znajdziemy dwie saszetki oraz dwie próbki. Uważam, że to miły gest, ponieważ dzięki uprzejmości firmy możemy wypróbować również inne produkty.

Działanie: W pierwszym opakowaniu znajdziemy peeling o kremowej konsystencji, który zawiera małe drobinki ścierające. Kosmetyk skutecznie usuwa stary naskórek oraz zgrubienia, minutowy masaż sprawia, że skóra pozostaje nieziemsko gładka i czysta.
W drugiej saszetce zostały mieszczone skarpetki wykonane z przyjemnej, miękkiej gumy. Wewnątrz materiał przypominający włókninę był porządnie nasączony odżywczą substancją, która po 30 minutach odmieniła moje stopy. Skóra przez kilka dni była porządnie nawilżona i zregenerowana, pięty pozostały gładkie jak marzenie.

Cena i dostępność: Zauważyłam, że kosmetyki można zakupić w drogerii Natura lub poprzez sklep internetowy Shefoot. Koszt kuracji wynosi 16,90 zł.

Podsumowanie: Lubię kosmetyki, których efekty są widoczne gołym okiem. Nowość firmy Shefoot wypadła bardzo dobrze, jestem niesamowicie zadowolona z rezultatu. Moje stopy, a w szczególności pięty wyglądają nieskazitelnie, jestem gotowa na odkryte sandałki.
Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.