poniedziałek, 30 października 2017

Powrót do eyelinera w pisaku. Jak się sprawdzi produkt Mystik Warsaw?

Już dawno nie kupowałam kolorówki, więc moje zbiory topniały w ekspresowym tempie. Cieszę się, że na sporej promocji w sklepie Kontigo udało mi się upolować mnóstwo nowości, które testuję z prawdziwą przyjemnością. Dacie wiarę, że nie używałam eyelinerów przez ponad pół roku? Ba! Nawet go nie posiadałam w kosmetyczce, ponieważ późną wiosną i latem prawie całkowicie rezygnuję z makijażu.
O produkcie:
Precyzyjny czarny eyemarker do oczu. Dzięki elastycznej końcówce pozwala na kreację idealnego makijażu oka. Intensywna, długotrwała formuła.

Opakowanie: Eyeliner w plastikowym pisaku posiada minimalistyczną szatę graficzną. Precyzyjna i niezwykle poręczna końcówka jest świetnie nasączona płynem, malowanie zarówno cienkich, jak i grubszych kresek jest prawdziwą przyjemnością.

Konsystencja i pigmentacja: Ciemny płyn posiada dobrą pigmentację, która już przy pierwszej warstwie kryje i nie wymaga większych poprawek. Produkt nie rozlewa się, dzięki czemu możemy wyczarować perfekcyjną jaskółkę.
Trwałość: Produkt nałożony na cień lub powiekę niemal przez cały dzień wygląda ładnie, nie kruszy się, nie roluje i nie traci barwy. Jednak jaskółka po wielu godzinach (mam mocno łzawiące oczy) traci swoje nasycenie. Na zdjęciu możecie zobaczyć, jak produkt radzi sobie z wodą i mocnym pocieraniem.
Eyeliner nie sprawia problemów podczas zmywania, można go usunąć przy pomocy płynów i mleczek, a przy tym nie musimy obawiać się o podrażnienie powieki.
Cena i dostępność: Cena regularna kosmetyku wynosi 17,99 zł. Można go oczywiście znaleźć w sklepie Kontigo.

Posumowanie: Uważam, że eyeliner Mystik Warsaw przypadnie do gustu zarówno początkującym, jak i już bardziej wprawionym. Przy jego pomocy możemy zmalować estetyczną kreskę, która podkreśla oczu i dodaje drapieżności.

Jaki eyeliner w pisaku polecacie i dlaczego?
Jestem również ciekawa, czy korzystacie ze sklepu Kontigo.

niedziela, 29 października 2017

Idealne oczyszczenie z maseczką Blemish mud od 7th Heaven.

To już nie tajemnica, że mam słabość do maseczek 7th Heaven. Wypróbowałam już mnóstwo wariantów, ale ostatnio po raz pierwszy miałam okazję poznać Blemish mud, maseczkę o działaniu oczyszczającym.

O produkcie:
Przeznaczona do skóry problematycznej. Zmysłowa mieszanka błotna z aloesem, ekstraktem z wierzby, rozmarynem i oczarem wirginijskim pozostawia piękną i czystą skórę.

Opakowanie: Saszetka z genialną szatą graficzną o pojemności 20 g spokojnie wystarczy na 2-3 użycia, wszystko zależy od grubości nakładanych warstw.

Konsystencja: Gęsta maź o jasnym, lekko zielonym zabarwieniu po zaschnięciu zmienia się w niemal białą skorupkę, która nie sprawia problemów podczas zmywania. Produkt dzięki idealnej konsystencji rozprowadza się z łatwością, a do tego nie spływa. Maseczka nie powoduje uczucia ściągnięcia.

Zapach: Mnie kojarzy się z lekami, aromat jest lekko ziołowy. Nuty zapachowe są intensywne, aczkolwiek nie powodują łzawienia oczu.
Działanie: Produkt przeznaczony jest między innymi dla cery problematycznej i właśnie użyłam jej podczas gorszych dni, gdy na mojej skórze pojawili się nieprzyjaciele. Mam wrażenie, że po zmyciu niedoskonałości są ukojone, a cera cudownie gładka, miękka i jasna. Skóra po zabiegu spa z użyciem Blemish mud wygląda na wypoczętą i promienną- bajka!

Cena i dostępność: Maseczki 7th Heaven kosztują w granicy 5-7 zł i można dostać je w wielu sklepach oraz drogeriach. Producent oferuje mnóstwo wariantów, każdy znajdzie idealną opcję dla siebie.

Podsumowanie: Mazidło o ciekawym aromacie zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Uważam, że jest to jedna z lepszych maseczek, którą miałam okazję wypróbować.

Lubicie maseczki błotne?

piątek, 27 października 2017

Tani, a zarazem genialny korektor rozświetlający MOIA.

Od kiedy tylko pamiętam, zawsze używałam korektora w płynie od Eveline. Z czasem jednak przestał mi odpowiadać, dlatego szukałam godnego zastępcy, który zadowoli mnie w 100%. Tak przez przypadek trafiłam na produkt MOIA, który kosztował mnie grosze na promocji.

O produkcie:
Korektor rozświetlający. Maskuje niedoskonałości skóry, oznaki zmęczenia, cienie pod oczami i przebarwienia.

Opakowanie: Plastikowa buteleczka o pojemności 10 ml została zaopatrzona w aplikator, który jest identyczny jak ten od błyszczyków. Lekko ścięta gąbeczka jest mała i precyzyjna. Szata graficzna jest minimalistyczna, sądzę, że nie do końca zwróciłabym na niego uwagę w drogerii.

Odcień: Jestem szczęśliwą posiadaczką korektora o numerze 1, który jest najjaśniejszy i wpada w żółte tony. Produkt nie ciemnieje po nałożeniu. Kosmetyk można dostać w 3 różnych kolorach, dostępna jest także wersja zielona, która kryje zaczerwienienia.

Trwałość: Jestem pozytywnie zaskoczona, że produkt w idealnym stanie utrzymuje się przez większość dnia. Nawet po wielu godzinach kosmetyk nie roluje się, nie ściera i nie wchodzi w drobne załamania i zmarszczki. Nie zauważyłam, aby się ważył, a najlepiej wygląda nałożony na nawilżoną cerę.
Krycie: Jest to zdecydowanie jeden z tych korektorów, które zapewniają mocne krycie. Niweluje uciążliwe cienie pod oczami, drobne niedoskonałości, a przy tym nie wygląda ciężko.

Cena i dostępność: Obecnie na promocji kosmetyk kosztuje tylko 8,39 zł, cena regularna wynosi 12,00 zł. Ja na promocji -70% zakupiłam go za około 3-4 zł, co jest prawdziwym hitem w sklepie Kontigo.

Podsumowanie: Moja cera jest bardzo wymagająca, dlatego jestem zaskoczona, że korektor przypadł mi do gustu. Cienie pod oczami są rozświetlone i ukryte, dzięki czemu twarz wygląda na wypoczęta i promienną. Za kilka złotych możemy dostać przyjemny produkt, który polecam bez dwóch zdań.

Jestem ciekawa, który korektor jest Waszym ulubieńcem.

czwartek, 26 października 2017

Jeden z najpiękniejszych i tańszych rozświetlaczy, który koniecznie musisz poznać! Moia- Crystal.

Rozświetlacz jest jednym z tych produktów, którego nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce. Uwielbiam promienny makijaż, dzięki któremu cera wygląda nieziemsko. Podczas -70% zniżki w sklepie Kontigo zaopatrzyłam się w masę ciekawych kosmetyków, które niesamowicie przypadły mi do gustu. Wśród nich znalazł się również produkt marki MOIA, o którym chcę opowiedzieć.
O produkcie:
Zawiera mikrocząsteczki pereł, które odbijają i rozpraszają światło, nadając skórze naturalny wygląd.

Opakowanie: Plastikowa kasetka jest naprawdę mała, ponieważ mieści w sobie 5,5g produktu. Poręczne opakowanie zostało wykonane z porządnego materiału, który jest odporny na wszelkie upadki. Szata graficzna jest bardzo minimalistyczna, z tyłu zaś znajduje się etykieta z informacjami na temat kosmetyku.
Odcień: Zamówiłam wersję Crystal, która jest idealnie wyważonym kolorem. Rozświetlacz nie jest zbyt ciepły, ale nie jest też zbyt chłodny. Neutralny beż posiada perłową, wręcz srebrną poświatę, która cudownie rozświetla twarz. Jednolita tafla pięknie odbija światło, a do tego nie wygląda sztucznie i tandetnie.

Trwałość: Jestem pod wrażeniem, ponieważ produkt na twarzy utrzymuje się przez cały dzień, a przy tym nie traci swojego blasku.
Cena i dostępność: Obecnie w sklepie Kontigo kosmetyk kosztuje 11,79 zł. Cena regularna sięga 16,99 zł. Sklep jednak często organizuje spore zniżki, dlatego polecam na nie czekać.

Podsumowanie: Uważam, że trafiłam na prawdziwą perełkę. Przy pomocy rozświetlacza możemy uzyskać niesamowity rezultat, który zadowoli nawet wymagającą kobietę.

Jestem ciekawa, który tani rozświetlacz polecacie i dlaczego.
Macie swoich faworytów?

środa, 25 października 2017

Strzał w 10?! Recenzja soli do kąpieli firmy Biolove.

Tak bardzo się cieszę, że zaczął się sezon jesienny, a wraz z nim długie kąpiele w wannie.
Nie wiem jak Wy, ale ja kocham ciepłą wodę, świetną książkę i przyjemne dodatki. Na sporej promocji w sklepie Kontigo zakupiłam sól o zapachu zielonej herbaty, która w moim domu zrobiła prawdziwą furorę.
O produkcie:
Naturalna sól z Morza Martwego wzbogacona o olej z pestek winogron dla pełnej regeneracji skóry.

Skład:
MARIS SAL, PARFUM, VITIS VINIFERA SEED OIL, CI 47005, CI 42090, CI 73015

Opakowanie: Słoik o pojemności 450g posiada bardzo ładną szatę graficzną, która przyciąga wzrok. Plastikowy pojemnik bez dwóch zdań zdobi łazienkową półkę.

Zapach: Moja wersja pachnie zieloną herbatą, aromat jest delikatny i przyjemny. Nuty koją i relaksują, szczególnie po długim i ciężkim dniu. Mam wrażenie, że po długiej kąpieli skóra wręcz przesiąka tym zapachem, co akurat bardzo mi się podoba.

Konsystencja: Gruboziarnista sól momentalnie rozpuszcza się, a do tego zielone drobinki barwią wodę. Przez dodatek oleju z pestek winogron pozostawia na skórze przyjemną mgiełkę.
Działanie: Muszę przyznać, że bardzo polubiłam się z solą Biolove, ponieważ ta nie wysusza mojej skóry oraz jej nie podrażnia. Produkt zdecydowanie zmiękcza, wygładza i odpręża ciało, spisuje się rewelacyjnie. Jak już wcześniej wspomniałam, olej ma zbawienny wpływ na moją skórę, która po relaksującej kąpieli jest niezwykle miękka i gładka.

Cena i dostępność: Obecnie sól w sklepie Kontigo można dostać za około 11 zł, cena regularna jest wyższa, ponieważ wynosi 15,99 zł.

Podsumowanie: Czytałam wiele recenzji, zauważyłam, że produkt ma zarówno wielbicielki, jak i przeciwników. Mnie jednak produkt przypadł do gustu, dlatego cieszę się, że zaopatrzyłam się w jeszcze jedno opakowanie, które umili jesienne kąpiele.

Lubicie długie kąpiele w wannie?

poniedziałek, 23 października 2017

Marzenie o pięknych dłoniach bez zadziorów i suchych skórek. Peeling do paznokci Semilac SPA for WOMEN Shiraz Dunes.

Dzięki portalowi Trusted Cosmetics miałam okazję wypróbować kosmetyczne nowości. Wśród mnóstwa wspaniałości znalazł się również peeling z serii Semilac Spa, który okazał się prawdziwym zbawieniem dla moich suchych skórek.

O produkcie:
Żelowa formuła na bazie wody, specjalnie zaprojektowana do pielęgnowania i złuszczania szorstkich lub suchych skórek. Przyjemna konsystencja z naturalnymi cząsteczkami złuszczającymi pomaga delikatnie usunąć skórki i martwe komórki.
Połączenie ekstraktów z zielonej herbaty i cytryny zapewnia ochronę przed wolnymi rodnikami. Olejek JOJOBA pielęgnuje i regeneruje. Dodatkowo Shiraz Dunes odtruwa i rozjaśnia paznokcie oraz ich otoczenie, nadając im atrakcyjny i zdrowy wygląd.

Jak go używać?
Stosować jedynie na paznokcie i skórki. Produkt należy delikatnie wmasowywać, aż do całkowitego wchłonięcia. Po zastosowaniu należy umyć i osuszyć ręce. Preparatu nie należy stosować na manicure hybrydowy lub klasyczny. Produkt wolny od parabenów.
Opakowanie: Szklana buteleczka o pojemności 7 ml posiada wygodny pędzelek, który bardzo ładnie rozprowadza produkt po skórkach i paznokciach. Minimalistyczne, srebrne ozdoby dodają szyku oraz elegancji, opakowanie wygląda ładnie i estetycznie.

Zapach: Aromat peelingu jest niepodważalnie przyjemny, delikatny. Zdecydowanie kojarzy mi się z owocami, produkt bez dwóch zdań umila domowe spa.

Konsystencja: Dość rzadki, przeźroczysty żel skrywa w sobie żółte kulki oraz mały, biały pył, który odpowiada za ścieranie suchego naskórka. Peeling momentalnie wchłania się, a do tego działa!
Działanie: Uważam, że jest to idealny kosmetyk dla osób, które jak ja zmagają się z suchymi, przerośniętymi skórkami. Podczas krótkiego masażu zaczyna się magia, ponieważ produkt działa niczym peeling enzymatyczny. Dosłownie rozpuszcza niechciane i nieestetyczne skórki, które w cudowny sposób znikają. Po dokładnym umyciu dłoni ukazuje się nam ładny kształt paznokcia oraz brak niedoskonałości.
Skóra jest niezwykle gładka i miękka, nawilżenie jest widoczne gołym okiem.

Cena i dostępność: Kosz jednej buteleczki wynosi 11,00zł, uważam, że jest to atrakcyjna cena. Produkty Semilac można oczywiście zamówić na stronie internetowej producenta lub zakupić stacjonarnie w niektórych sklepach oferujących kosmetyki tej marki.

Podsumowanie: Muszę przyznać, że do peelingu podchodziłam sceptycznie. Po wielu testach muszę przyznać, że produkt stał się moim numerem 1 w pielęgnacji paznokci. Dzięki niemu nie muszę martwić się o suche i nieestetyczne skórki, które szpeciły mój manicure.

Poznałyście już produkty z serii SPA?

sobota, 21 października 2017

Mgiełka do ciała Nude od Rihanny. Zapach, który z powodzeniem może zastąpić najlepsze perfumy.

Po prawie roku zdecydowałam się na recenzję mgiełki Nude stworzonej przez Rihannę. Wraz z siostrą często sięgamy po zapachy sygnowane nazwiskami gwiazd, które w większym lub mniejszym stopniu przypadają nam do gustu. Po upływie wielu miesięcy chciałam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat zapachu.
O zapachu:
Nuta głowy: gujawa, mandarynka, gruszka.
Nuta serca: kwiat pomarańczy, jaśmin, gardenia.
Nuta bazy: drzewo sandałowe, kwiat wanilii, piżmo.

W 236ml butelce wykonanej z plastiku skrywa się płyn, który skutecznie może zastąpić dobre perfumy, dlaczego tak uważam? Szata graficzna jest minimalistyczna, aczkolwiek srebrna etykieta dodaje szyku. Atomizer działa bez zarzutu, uwalnia delikatną mgiełkę zapachu, który cudownie otula ciało. Jeśli już o nim mowa, sądzę, że przez waniliową słodycz nie każdemu przypadnie do gustu. Niech ta słodycz Was nie zwiedzie, produkt posiada również drapieżne nuty, które dodają mocy.
 Bogaty aromat jest niezwykle kobiecy, mocny i tajemniczy przez świeże, owocowe nuty, które wzbogacają zestawienie.
Atutem mgiełki jest jej trwałość, ponieważ produkt pozostaje wyczuwalny na skórze przez wiele godzin, a przy tym nie traci swojej intensywności.
Uważam, że "Nude" będzie idealnym zapachem na obecną jesień i nadchodzącą zimę.
Jeśli chodzi o cenę, muszę przyznać, że do najniższych nie należy, ponieważ opakowanie kosztuje około 50zł, oczywiście on-line można trafić na świetną okazję i dostać ją w granicy 40. Produkty Rihanny są dostępne w drogeriach stacjonarnych, a także innych wariantach zapachowych.
Czy polecam? Jak najbardziej. Jest to klasyczny zapach, który można używać codziennie, lub na wyjście ze znajomymi czy nawet i randkę.

Sięgacie po zapachy sygnowane nazwiskami gwiazd?
Jeśli tak, to jakie lubicie?

środa, 18 października 2017

O moim uzależnieniu... od maseczek. Charcoal Masque od 7th Heaven.

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Jeszcze kilka lat temu maseczki były dla mnie "luksusem", ponieważ używałam ich rzadko. Wybierałam peeling lub zwykłe plasterki oczyszczające i na tym kończyło się moje odświeżanie skóry. Obecnie w moich zbiorach można doszukać się mnóstwa preparatów, które pomagają mi w walce o nieskazitelną cerę.
Jak możecie zauważyć, ostatnio zaprzyjaźniłam się z produktami 7th Heaven, dlatego też przybywam z recenzją oczyszczającej maseczki 2w1.
O produkcie:
Oczyszczająca maska 2w1 (maska i peeling) z drobinkami skorupek orzecha włoskiego, które doskonale peelingują twarz. Naturalny węgiel leczniczy wchłania nadmiar sebum i wyciąga zanieczyszczenia.

Skład: Aqua (Purified Water), Bentonite (Natural Clay), Kaolin (Natural Clay), Juglans regia (Walnut) shell powder, Illite (Mediterranean clay), Glycerin (Plant origin), Sodium Citrate (Plant origin), Charcoal powder, Pumice (Black lava), Phenoxyethanol, Cetyl alcohol (Plant origin), Glyceryl stearate (Plant orix gi, Xanthan gum (Ntural thickener), Caprylyl glycol, panax ginseng root extract, Amyl cinnamal, Ficus carica (Fig) fruit extract, potassium sorbate, Sodium benzoate.

Opakowanie: Saszetka po raz kolejny zachwyca mnie swoim wyglądem. Pomimo przeważającej czerni opakowanie kusi do zakupu. Wewnątrz znajdziemy 15g mazidła, które spokojnie wystarczy na 2 użycia.

Zapach: Ciężko mi go określić, ponieważ jest delikatnie słodki, a zarazem drażniący. Duszący aromat może spowodować łzawienie oczu, więc nie należy nakładać maski w ich okolicy. Produkt ma specyficzny aromat, mnie on jednak nie przeszkadza, po chwili się do niego przyzwyczajam.

Konsystencja: Maska ma postać średniogęstej, ciemnoszarej mazi, która skrywa w sobie mnóstwo drobinek. Granulki są naprawdę ostre i porządnie masują skórę podczas zmywania produktu.
Działanie: Nie liczyłam na to, że produkt 2w1 okaże się godny polecenia. Maska w swoim składzie posiada glinki, które odpowiadają za oczyszczenie skóry. Aktywny węgiel również pochłania wszelkie zanieczyszczenia oraz nadmiar łoju. Dzięki temu cera jest czysta i matowa. Peeling podczas zmywania rewelacyjnie usuwa stary naskórek, twarz pozostaje niezwykle gładka i miękka. Podoba mi się efekt rozświetlonej i zdrowej cery, która jest przygotowana na dalszą pielęgnację. Bajka i rewelacja!

Cena i dostępność: Maseczki 7th Heaven można zakupić on-line lub w niektórych marketach i drogeriach stacjonarnych.

Podsumowanie: Produkt 2w1 wywarł na mnie pozytywne wrażenie, jestem z niego niesamowicie zadowolona. W 100% wykonał swoje zadanie, a do tego nie podrażnił mojej skóry.

Lubicie maseczki 7th Heaven?
Którą najbardziej?

wtorek, 17 października 2017

Ekspresowe odświeżenie włosów. Suchy szampon 2w1 'Piwonia' Herbal Care od Farmony.

Lubię zakupy w wielobranżowym sklepie, poza obuwiem i ciuchami posiada również dział z kosmetykami, które można spotkać w drogeriach. Ceny zaś są o wiele korzystniejsze i często sięgam po nowości, aby je wypróbować. Tak też w moje ręce wpadł suchy szampon, który świetnie sprawdza się w kryzysowych sytuacjach.

O produkcie:
Nasz suchy szampon z piwonią opracowaliśmy dla wszystkich, którzy pragną odświeżyć włosy i nadać im objętość. Skomponowaliśmy go z cenionych od wieków naturalnych składników roślinnych, które błyskawicznie oczyszczają włosy pomiędzy myciami i unoszą je u nasady.

Składniki aktywne:
-ekstrakt z piwonii pielęgnuje i odświeża włosy,
-skrobia kukurydziana pochłania nadmiar sebum oraz zanieczyszczenia,
-ziemia okrzemkowa przywraca włosom lekkość i nadaje objętość.

Herbal Care odzwierciedla w sobie filozofię Laboratorium Kosmetyków Naturalnych Farmona: szacunek dla tradycji, otaczającej nas natury i tak bardzo od niej zależnego człowieka. Czerpiąc z bogactwa tradycji zielarskiej, oparliśmy receptury naszych produktów o cenione od wieków surowce roślinne i innowacyjne składniki aktywne.

Kryje w sobie tylko to, co w naturze najcenniejsze: wyselekcjonowane surowce o udowodnionej skuteczności.

Nie zawiera niczego. co jest zbędne w tradycyjnych recepturach.
Opakowanie: Suchy szampon posiada bardzo estetyczną szatę graficzną, która przyciąga wzrok. Poręczne opakowanie zawiera bezproblemowy atomizer, który po wciśnięciu uwalnia produkt. Opakowanie nie różni się niczym od zwykłych dezodorantów.

Zapach: Wersja z piwonią pachnie niesamowicie. Niezwykle przyjemny aromat kwiatów jest bardzo trwały, unosi się na włosach przez długi czas, zapewnia od natychmiastowe odświeżenie. Szampon swoją nutą przypomina mi perfumy, zdecydowanie jest to udane połączenie zapachowe.

Konsystencja: Oczywiście suchy szampon ma postać białej mgiełki, która osadza się na włosach.

Działanie: Produkt po rozpyleniu bieli pasma, należy go delikatnie wmasować, wtedy traci swój kolor. Włosy po chwili są widocznie uniesione, ich objętość jest zwiększona.
Suchy szampon faktycznie odświeża pasma, bezapelacyjnie wyglądają lepiej.

Cena i dostępność: Opakowanie produktu kosztuje około 6-10zł. Niestety nie widziałam ich w "większych i znanych" drogeriach, dlatego warto szukać ich w mniejszych sklepikach lub on-line.

Podsumowanie: Suchy szampon jest kołem ratunkowym dla każdego, kto potrzebuje natychmiastowego odświeżenia włosów. Oczywiście nie zastąpi on tradycyjnego szamponu, jednak uważam, że sprawdzi się w wyjątkowych sytuacjach. Szczególnie wtedy, gdy musimy wyjść z domu, a nasze pasma wyglądają słabo.

Używacie suchych szamponów?

poniedziałek, 16 października 2017

Idealny błyszczyk, który nada się do codziennego makijażu. Moov- Super Creamy.

Błyszczyk w moje dłonie trafił przypadkowo, ponieważ dostałam go w prezencie za złożone zamówienie w sklepie Kontigo. Wprawdzie tego typu malowideł nie używałam od początków technikum, lecz postanowiłam dać mu szansę.
O produkcie:
Kremowa konsystencja dostarcza delikatnym muśnięciem prawdziwiej przyjemności Twoim ustom. Rozświetla i optycznie powiększa usta. Nie wysusza. Dostępny w 12 odcieniach.

Opakowanie: Mała, plastikowa buteleczka posiada przyjemny, poręczny i skośny aplikator. Jest on na tyle mały, że spodoba się zarówno posiadaczkom wąskich ust, jak i tych większych.

Zapach: Moja wersja pachnie niczym malinowa mamba. Cieszę się, że aromat jest wyczuwalny po rozsmarowaniu.

Konsystencja: Błyszczyk jest całkiem gęsty, bardzo dobrze rozprowadza się na ustach. Nie wychodzi spora ich kontur oraz nie zbiera się w kącikach i załamaniach.

Pigmentacja: Posiadam jasne malowidło, które na ustach jest niemal niewidoczne. Mogę używać go bez pomocy lusterka.
Wersja "Delicate" nie posiada drobinek, jasnoróżowa pomadka daje jednolity kolor, który zapewnia niesamowity blask.
Działanie: Błyszczyk po roztarciu jest bardzo kremowy, ciesze się, że nie jest klejący i lepki. Muszę przyznać, że produkt zaskakująco długo utrzymuje się na ustach, oczywiście, jeśli nie jemy i nie pijemy. Wargi po demakijażu są przyjemnie miękkie, nie zauważyłam, aby kosmetyk je wysuszał lub podrażniał.

Cena i dostępność: Produkt w sklepie Kontigo kosztuje 12,99 zł. Ja niestety nie mam dostępności do stacjonarnego punktu, dlatego kosmetyki Moov zamawiam on-line.

Podsumowanie: Delikatny błyszczyk stał się moim ulubieńcem i bardzo często gości na moich ustach, gdy nie mam pomysłu jak je pomalować. Uważam, że idealnie nada się do codziennego makijażu, lub wieczornego wyjścia do kina czy na imprezę.
Stwierdzam, że jest to tani i przyjemny produkt.

Korzystałyście już ze sklepu Kontigo?
Jakie macie o nim zdanie?

czwartek, 12 października 2017

Mam słabość do peelingów. Cukrowy ścierak o zapachu mango od Oganic Shop.

Już nie raz wspominałam, że używanie ścieraków jest ważnym etapem pielęgnacji ciała. W moich zbiorach można znaleźć mnóstwo scrubów do ciała, twarzy, a nawet i dłoni. Dzięki nim moja skóra jest gładka, a dobroczynne składniki lepiej w nią wnikają.
Tym razem w ramach współpracy ze sklepem Natura organika mogłam wypróbować peeling cukrowy o cudownym zapachu od Organic Shop. Produkt kusił mnie od dłuższego czasu, więc bez zastanowienia wybrałam go do testów.
O produkcie:
Niezwykle słodki, cukrowy peeling do ciała, który łagodnie pielęgnuje skórę, przywracając jej zdrowy blask. Peeling doskonale stymuluje naturalną regenerację skóry. Zawiera olejek z pestek winogron, który spowalnia proces starzenia. Bogactwo organicznego oleju morelowego tonuje skórę, a organiczna limonka detoksykuje ją sprawiając, że staje się miękka i lśniąca.
MANGO - LIMONKA - OLEJ MORELOWY

Skład: Sucrose, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Cetearyl Alcohol, Milk Powder, Brassica Alba Seed Powder, Kaolin, Cocamidopropyl Betaine, Tocopheryl Acetate, Mangifera Indica Seed Butter, Citrus Aurantifolia Oil, Citurs Aurantifolia Fruit Extract, Vitis Vinifera Seed Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Pinus Sibirica Shell Powder, Papaver Somniferum Seed, Parfum, Limonene, Linalool, Hexyl Cinnamal, Cl 16255, Cl 19140.

Opakowanie: Plastikowy słoik o pojemności 450 ml został wykonany z porządnego, grubego plastiku. Szata graficzna jest bardzo przyjemna, całość kojarzy mi się z dużymi, amerykańskimi lodami. Bez dwóch zdań zdobi półkę,a w przyszłości opakowanie wykorzystam do przechowywania "domowego" peelingu.

Zapach: Po odkręceniu słoiczka w powietrzu czuć słodki, cukierkowy aromat. Na początku jest delikatny, lecz podczas używania nabiera przyjemnej mocy. Zapach jest niezwykle przyjemny, pobudza i dodaje energii. Dodatkowym plusem jest fakt, że pozostaje wyczuwalny na skórze.
Konsystencja: Peeling jest naprawdę gęsty, ponieważ zawiera mnóstwo drobnego cukru, który jest odpowiedzialny za ścieranie. Żółta, klejąca pasta kojarzy mi się z owocowym sorbetem.
Produkt bardzo ładnie rozprowadza się po skórze, nie sprawia kłopotów podczas zmywania. Nie musimy obawiać się również o brodzik lub wannę, ponieważ ścierak ich nie brudzi.

Działanie: Uważam, że kryształki cukru spisują się rewelacyjnie. Peeling posiada silne działanie ścierające, które genialnie usuwa stary naskórek i oczyszcza skórę. Po masażu ciało jest napięte i jędrne. Pomimo swojej mocy nie podrażnia i nie powoduje zaczerwienienia, którego się obawiałam ze względu na moją kapryśną skórę. Produkt nie pozostawia na skórze tłustej powłoczki, ciało jest jedwabiście gładkie i miękkie.

Cena i dostępność: Oczywiście produkty Organic Shop można zakupić w wielu drogeriach i marketach, lecz w sieci są one tańsze. Tak jak wspomniałam już wcześniej, moje opakowanie pochodzi ze sklepu Natura organika. Peeling o zapachu mango kosztuje 29,99 zł, uważam, że raz na jakiś czas można pozwolić sobie na taką przyjemność, dlatego też w przyszłości skuszę się na inne wersje zapachowe.
Natura organika jest całkiem "młodą" działalnością, która w swojej ofercie posiada zdrową żywność i świetnie wyselekcjonowane kosmetyki. Paczuszka dotarła do mnie w ekspresowym tempie, była świetnie zabezpieczona. Wewnątrz znalazłam wybrane kosmetyki, mnóstwo próbek, mały smakołyk oraz kod rabatowy.

Dzięki uprzejmości firmy, na hasło: ekokoszyk możecie skorzystać z -8% rabatu na całe zamówienie do końca miesiąca.

Podsumowanie: Śmiało mogę stwierdzić, że zakochałam się w peelingu od pierwszego użycia. Uroczy aromat i skuteczność sprawiły, że produkt uplasował się na pierwszym miejscu moich pielęgnacyjnych ulubieńców. Bez zastanowienia zamówiłabym go ponownie.

Poznałyście peelingi cukrowe Organic Shop?

wtorek, 10 października 2017

Maska oczyszczająca peel-off z drzewem herbacianym od 7th Heaven. +wyniki urodzinowej niespodzianki.


Kobieta zmienną jest, ponieważ jeszcze kilka tygodni temu nie do końca przepadałam za maseczkami peel-off. Zmieniłam swoje zdanie, gdy do testów dostałam kilka mazideł o cudownych aromatach i całkiem przyjemnych właściwościach.
Produkty 7th Heaven zazwyczaj testuję z siostrą, tak też było z maską oczyszczającą.
Opakowanie: W przypadku maski peel-off, w środku znajduje się tylko 10 ml płynu, który spokojnie wystarczy na 2 aplikacje. Szata graficzna jak zawsze prześliczna, bez dwóch zdań przyciąga wzrok i zachęca do zakupu. Atutem opakowań jest fakt, że do otwarcia nie potrzeba nożyczek.

Konsystencja: Żelowa maska nie jest za gęsta, ani też za rzadka. Z łatwością rozprowadza się po skórze i zastyga w ciągu 20 minut. Następnie można ją ściągnąć niemal w całości, ponieważ zamienia się w stałą powłoczkę.
Zapach: Odświeżający aromat drzewa herbacianego jest bardzo przyjemny i rześki. W żadnym wypadku nie jest duszący ani mdły.

Działanie: Maski peel-off mają to do siebie, że zaraz po ściągnięciu skóra wygląda promiennie i czysto. W przypadku wersji z drzewem herbacianym możemy zauważyć zmatowienie strefy T oraz złagodzenie niedoskonałości. Skóra po domowym Spa była cudownie gładka i miękka, idealnie przygotowana pod makijaż. Maseczka nie spowodowała zaczerwienienia i podrażnienia, chociaż mam bardzo wrażliwą cerę.

Cena i dostępność: Mazidła 7th Heaven kosztują 5-7 zł i można zakupić je w drogeriach, niektórych marketach i sklepach internetowych.

Podsumowanie: Lubię maseczki peel-off, ponieważ ładnie oczyszczają skórę, są delikatne i nie brudzą. Ich usuwanie jest bajecznie proste, dlatego używam ich z przyjemnością.

Już na Instagramie i FB pojawił się post, gdzie ujawiam zwycięzce.
Paczuszkę wygrała Monika Kulesza, do której powędrowała niespodzianka.

Lubicie maseczek peel-off?
Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.